OKIEM ŻYWICIELA: A czy Ty lubisz swoje talerze?
Ostrzeżenie, wszystko co napisze poniżej nie będzie ani odkrywcze, ani nowe i wątpię żeby było ładne i miłe dla ucha. Czytasz z własnej woli (tak jakby kiedykolwiek było inaczej) i zostałeś ostrzeżony.
Banał pierwszy:
Świat jest niesprawiedliwy.
Ostatnio wpadł mi w ręce taki artykuł: Dochody i poziom życia 10 rodzin z różnych krajów świata, który jest tylko skrótem czegoś większego, ale wystarczył żeby zagnieździć mi się we łbie.
Mam w domu prąd, toaletę i bieżącą wodę, to już powoduje, że moje warunki bytowania są lepsze niż około połowy ludzi na Świecie. Póki co, jestem wraz z żoną właścicielem domu, w którym mieszkamy (przynajmniej póki spłacamy kredyt) i mamy samochód, a nasze dzieci mają dostęp do edukacji. To już jest lepiej niż pewnie około 75% mieszkańców naszej planety. Prawie 6 MILIARDÓW ludzi na Świecie ma gorzej niż My. "Jestę zwycięzcą", Królem Życia albo po prostu farciarzem.
W tym artykule jest mowa o rodzinie, która z całego swojego dobytku najbardziej lubi talerze, TALERZE!! Coś co dla nas jest oczywistością, czymś tak zwykłym, że nawet się nad tym nie zastanawiamy, a dla tych ludzi to jest ich ulubiona rzecz w całym domu.
Nic nowego? Oczywiście, takie miejsca nazywamy trzecim światem i od dawna wiadomo, że tak się tam właśnie żyje, jednak uważam, że od czasu do czasu warto sobie przypominać, że to są ludzie, mnóstwo ludzie, którzy w sumie się od nas nie różnią. To, że mam lepiej niż trzy-czwarte planety jest bardziej zasługą tego, gdzie się urodziłem, niż tego jaki mam iloraz inteligencji, czy gdzie pracuję, a przecież mieszkam w Polsce,a nie Szwajcarii czy Monaco, że o Arabii Saudyjskiej (dla rodowitego Sauda) nie wspomnę. Warto czasem spojrzeć na siebie i swoje miejsce na Świecie z dużego oddalenia. Po takich refleksjach nawet cieknący kran może spowodować delikatny uśmiech, bo przecież moglibyśmy w ogóle nie mieć wody, a tu sama kapie.
Banalne pytanie retoryczne:
Czy da się "naprawić" ten Świat?
Nie, bo ten Świat zawsze tak właśnie funkcjonował,,bo nie jesteśmy klonami hodowanymi w identycznych klatkach, bo natura to chaos i zmiana. Niż atmosferyczny nie idzie do sądu i nie żąda zrównania statusu z wyżem. Po prostu się nie da.
Więc po co to wszystko? Po co o tym wszystkim wspominam? Żeby skalibrować swój kompas moralny. Mieć odpowiednią ilość pokory jaką każdy z nas powinien mieć,trochę współczucia dla innego człowieka i świadomość, że jestem częścią czegoś o wiele większego, bez czego byłoby mi o wiele trudniej. Nie wierzysz? To wyobraź sobie, że zniknęli wszyscy lekarze.
Nie raz tłumacze starszej corce że Ty przepierdujesz..nie jesz a sa dziecki , któe nie mają co jesć, w co się ubrać...tak jest dobrze mówisz!! nic z tym nie zrobimy ale powinnismy o tym pamiętac i cieszyć sie tym co mamy i cenić to ..bo mogłoby byc zdecydowanie gorzej .
OdpowiedzUsuńPięknie napisane. Wiele w tym racji, bo nie jesteśmy w stanie zbyt wiele zrobić, ale możemy chociaż doceniać to, co sami mamy!
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowy tekst. Moją mama mi zawsze powtarzała, zeby w życiu doceniać to, co się ma i być za to wdzięcznym. Nie biadolić, nie zazdrościć, nie zlozeczyc na kogoś, kto ma od nas lepiej bo nigdy nie wiemy ile go to pracy i wyrzeczeń kosztowało.I mówiła właśnie, że inni mają gorzej i oddaliby wiele aby móc mieć choć tyle, ile ma osoba, która tak narzeka.
OdpowiedzUsuńŻycie (i świat) nie jest sprawiedliwy. Nie mamy wpływu na to, gdzie żyjemy (przynajmniej dopóki jesteśmy dziećmi) i mamy na prawdę niewiele wpływu na to jak żyjemy. Są ludzie, którzy od "losu" dostają więcej, a inni "dostają" mniej lub nic. Z drugiej strony, jeżeli my nie dostaniemy niczego od swoich rodziców, to zaczynamy życie dorosłe z zerem lub nawet z kontem minusowym. Niestety - w obecnym świecie nie ma możliwości, aby wszyscy mieli równo :( Dlatego trzeba doceniać to co mamy i trzeba pamiętać, aby tego nie zniszczyć/ nie stracić. Bo to co Nam się uda zdobyć/wypracować, będą miały Nasze dzieci.
OdpowiedzUsuń