Brak tytułu

Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Nie chcieliśmy, żeby było, czy też raczej nie mieliśmy śmiałości marzyć, żeby tak było. Jednak kiedy człowiek ląduje na łasce i niełasce NFZ, niektóre rzeczy, których doświadcza bywają zaskakujące.

Nasze terapeutka zrobiła Zetowi test PEP-R. Nie wyszedł najlepiej. Stworzyła więc dla niego program, który pozwala mu nadrabiać braki. Jak psychiatra diagnozuje rozwój zdolności motorycznych? Każe dziecku złączyć dwa klocki Lego Duplo. Dziecko ma cztery lata. Daje radę. Czyli problemów z motoryką małą brak, w czasie spotkania chodził, więc problemów z motoryką dużą brak. Jego przywiązanie do mnie sprawdzono pytaniem" Wyślemy mamę do domu, a Ty zostaniesz ze mną?". Jego język? Przeintelektualizowany. Po co mu pani czyta kartkę (poprosił) "za rzeczy pozostawione w szatni przychodnia nie ponosi odpowiedzialności?! Takiemu maluchowi powinna Pani powiedzieć, że karteczka mówi "nie ziapomnij kultecki" - to już było dla mnie za wiele. Ale kiedy zapytałam co Pani dr myśli o braku kontaktu wzrokowego, lekarka odpowiada, przecież cały czas na mnie patrzył (nie spojrzał nawet razu). Dalsza rozmowa przebiegła w podobnym tonie. Moje pytania były albo zupełnie ignorowane, albo prowadziły do zaskakujących odpowiedzi, jak to o jedzenie, kiedy spytałam, czy lekarka na prawdę uważa, że przy braku jakichkolwiek problemów zdrowotnych normalne jest jego podejście do jedzenia, usłyszałam: - Nie, nie oczywiście, że to jest ogromny problem, zaburzenie jakieś nawet, ale ja nie wiem, jakie. Nie pomogę Pani.

Na szczęście siłą własnej upierdliwości przyspieszyliśmy wizytę w przychodni na Jagiellońskiej. Tam p. dr nie miała wątpliwości z jakim rodzajem zaburzenia ma doczynienie, zaznaczam, że nie był to jeden z GORSZYCH dni. Zwyczajnie, dla odmiany kobieta patrzyła na dziecko, rozmawiała z nim. Zaledwie tydzień po diagnozie mieliśmy spotkanie w sprawie WWR. I tam o dziwo, też cały zespół orzekający wiedział co się dzieje. Komisja zbiera się 30 września. Zostanie jeszcze tylko miliard formalności i może wtedy nasz piękny Syn dostanie od stycznia dofinansowanie na Integrację sensoryczną i uda mu się dostać na trening umiejętności społecznych w jakiejś fundacji.
To przerażające, że człowiek musi odbyć tyle bezzasadnych spotkań, wykonać tyle telefonów, żeby jego dziecko dostało miesiącznie 4-5 (!) godzin zajęć, które są mu potrzebne, żeby normalnie funkcjonować....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger