Matka w podróży, gdzie wybrać się na weekend w Polsce (nie tylko bez dzieci)

Matka w podróży, gdzie wybrać się na weekend w Polsce (nie tylko bez dzieci)

Już za chwilę połowa lipca, nie wiadomo, kiedy mija nam to lato. Ciągle ktoś gdzieś jeździ, dopiero rozpaczałam, że dzieci wyjeżdżają na kolonie, a w środę już wrócą, a przecież, zanim oni zaczęli myśleć o wyjeździe, to ja też byłam "wyjechana".


Nieoczywiste kierunki

Wiele razy powtarzała, że obierając kierunek na weekend, zdecydowanie staram się stawać na miejsca nieoczywiste. Z racji na to, że od poniedziałku do piątku jestem niejako przyczepiona do biurka przez większość czasu, to póki co moje wojaże są mocno ograniczone od tego, czy miejsce docelowe jest dobrze skomunikowanie.

Tym razem po dłuższym przemyśleniu doszłam do wniosku, że w sumie wiele dobrego słyszałam o Katowicach, a nigdy tam nie byłam. A że nadarzyła się okazja i terminarze mój i Anety dało się spiąć, wsiadłyśmy do pociągu, ale nie byle jakiego, bo upolowałam bilety na Pendolino w wyjątkowo ludzkiej cenie, to wybrałyśmy to miasto.

Oczywiście lubimy mieć wygodnie i blisko do wszystkich fajnych miejsc, więc sprawdzona już wcześniej w Krakowie Vienna House była oczywistym wyborem. Tu podobnie jak w Krakowie do hotelu jest blisko z dworca PKP, a skoro jest blisko do pociągu, to wszędzie jest blisko. 



Pierwsze wrażenie

Do hotelu dotarłyśmy około 21:30, więc było już ciemno i nie miałyśmy okazji skupić się na okolicy, ale eskapada z walizkami na kółkach zajęła nam około 10 minut, więc jak najbardziej do ludzi. Hotel ma własny parking, więc gdybyśmy zdecydowały się na podróż samochodem, też nie byłoby problemu. 

Charakterystyczne dla wszystkich obiektów z portfela Vienny obszerne, przeszklone i pełne zieleni lobby zaprasza gości  Z jednej strony, niczym ciocia Jadzia na imieninach, rozkłada ramiona szeroko i mówi "chodź, chodź, zmieścisz się", a z drugiej jest tym miłym wujkiem, który wskazuje ci pokój, gdzie nie ma wszystkich kuzynów pytających, czy masz jakiegoś chłopaka. 

Bo stojąc przy recepcji, głową kręcisz niczym gołąb i patrzysz na wszystkie dyskretne zakątki, które chowają się za wielkimi kwiatami doniczkowymi. Z one zapraszają cię miękkimi fotelami i dyskretnym śmiechem kelnera, który lepiej niż ty sam wie, czy potrzebujesz drinka po ciężkim dni, czy raczej espresso. 

Nie będę was oszukiwać, robi to lobby wrażenie. Znów pojawia się w nim kwiatek, który możesz zabrać do pokoju, żeby było ci weselej. Katowice jednak odwiedzamy po szczycie lockdownu, tu już i restauracja i bary są otwarte, więc Katowicki hotel żyje. Słychać śmiechy, odgłosy kibicowania, bo to początek Euro, ale i czuć zapachy z kuchni. Po takim preludium uzbrojone w karty i instrukcję ruszyłyśmy do pokoju.





Baza wypadowa

Kiedy ustalałyśmy termin wyjazdu, poinformowano nas, że hotel jest zdecydowanie bazą wypadową, jednak faktycznie w porównaniu z krakowskim apartamentem, pokój okazał się bardzo mały. Spokojnie się zmieściłyśmy, ale gdyby pogoda nas zawiodła, większość czasu spędziłybyśmy na dole. Może taki właśnie był zamysł, bo hotele Vienny mają zapraszać do wspólnego spędzania czasu, a nie izolacji.

Nienaganna czystość, obsługa działająca natychmiast i prasowalnia na piętrze, dopieściły nas na tyle, że mogę przeżyć ten niewielki gabaryt pokoju. Ponieważ z hotelu jest blisko do większości Katowickich atrakcji,  w tym do Spodka, to i tak przy kolejnej wizycie w tym mieście będzie to dla mnie obiekt pierwszego wyboru.






Jedzenie w hotelu

Przyjemną niespodzianką było śniadanie, gdzie szczególną uwagę przykuwała sekcja z produktami lokalnymi. Czy taki "drobiazg, jak wolnoobrotowa wyciskarka do soków. Takie drobne przyjemne akcenty. Wiecie, że ja lubię jeść i szczególną uwagę zwracam na bufet śniadaniowy, bo często obiekty na tym oszczędzają, tutaj nie ma tego problemu, szeroki wybór i świeże donoszone co chwila produkty w zupełności zaspokoiły moje potrzeby.

Kolacja a'la carte jak często dla mnie skończyła się na krewetkach i tu znowu czuć jakość, a ja lubię, jak się mnie rozpieszcza spożywczo, więc obyło się bez zawodu, do tego idealnie dobrane wino i jestem cała szczęśliwa.

Ale bar w lobby, który pełni również funkcję restauracji słynie ze śląskiej kuchni i steaków. Można tam zjeść również, nie będąc hotelowym gościem. Wart więc odwiedzić to miejsce będąc w okolicy.






Ogólna opinia

Podobał mi się ten hotel. Dól, lobby, restauracja, jazz klub, są zachwycające. Pokój nie w moim klimacie, ale łóżka wygodne, łazienka czysta, więc nie będę się czepiać. Do tego wielki plus za obsługę, ich elastyczność, zrozumienie, że potrzebuję kawy o 6 rano i nagrzanej sauny o 7. 

Myjąc włosy, zauważyłam dziurę w ręczniku, po zgłoszeniu jej pani w ciągu dwóch minut była z kompletem ręczników dla dwóch osób "tak na wszelki wypadek", żeby uniknąć dalszych wpadek.  Do tego w hotelu znajdziecie też kącik z pamiątkami w niewygórowanych cenach, tak abyście mogli bez szukania czegoś na mieście obdarować bliską osobę drobiazgiem. 










A warto jeszcze dodać, że w sieć Vienna zachęcając do powrotu do podróżowania, aż do końca roku ma fajną ofertę z rabatami we wszystkich swoich obiektach, szczegóły znajdziecie TUTAJ, ale warto w tm miejscu wspomnieć, że:
Trwa jeszcze promocja na pobyty weekendowe (podróż do końca roku) – 20% od standardowej ceny. Hotel oferuje bardzo elastyczne warunki rezerwacji:
Bezpłatne anulowanie do 18:00 3 dni przed przyjazdem
Aktualnie weekendowa cena za 2 os. ze śniadaniem i WiFi to 303 PLN za pokój za noc.
Dzieci do 13 roku życia nocują bezpłatnie w łóżkach rodziców.
Parking płatny dodatkowo 50 PLN za dobę. 
Można ładować samochody elektryczne.



Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger