Najtańszy remont kuchni cz 2. Już prawie gotowe! Dużo zdjęć i podsumowanie kosztów

Uff! Już prawie to mamy! Ale zanim ogarnę te wszystkie dodatki, rolety i inne drobiazgi obiecałam Wam, że opowiem o kolejnych etapach i policzę ile to kosztuje, a kuchnia jest już prawie gotowa! Założenie było takie, że remont ma dać jak największy efekt wow, a przy tym kosztować, jak najmniej. Pierwotne założenie było takie, że wydamy nie więcej niż trzy tysiące. Nie udało nam się to, ale zaraz powiem Wam dlaczego, bo zwiększenie budżetu było naszą świadomą decyzją. 





W pierwszej części <KLIMAMY TUTAJ> pisałam o tym, jak przygotowaliśmy do malowania szafki i jak znaleźliśmy najtańsze rozwiązanie, żeby to zrobić. Tam też pojawiła się informacja o fajnym sklepie z uchwytami i powiem nieskromnie, że wtedy, gdybyśmy powiedzieli, dość i basta, nie ma dalej kasy, zostawiamy, to nawet dałoby się przeżyć, choć różowawy blat i kawowe płytki oraz podłoga składająca się zarówno z płytek jak i paneli nieco się gryzły. Ale skoro mieliśmy już na stanie farbę do płytek...


Malowanie płytek na ścianach. 

Odkręciliśmy wszystkie gniazdka, zdjęliśmy okap, wystawiliśmy lodówkę z kuchni i zabraliśmy się do szorowania. Prawda jest taka, że choć staram się regularnie sprzątać, to na granicy szafek, czy blatu płytki były tłuste i zażółcone. Szorowałam to druciakiem bez litości ze środkiem odłuszczającym w ręce i zdecydowanie przy otwartym oknie. Okleiliśmy blat przy ścianie taśmą, choć niezbyt dokładnie, bo wiedzieliśmy, że i tak będziemy go za chwilę wymieniać. I zaczęliśmy malować, najpierw podkład, dokładnie taki jak na szafki, a następnie dwie warstwy farby, tym razem była to farba półmatowa Luja, kolor, dokładnie jak na górnych szafkach czyli S503. Bardzo zaskoczyło mnie to, że tym razem w zasadzie pierwsza warstwa farby pokryła płytki doskonale. Drugą warstą trzeba było się wykazać, np. na fugach nad kuchenką, tam ewidentnie były przesuszone i pękały, ale po dwóch warstwach było już ok.





Podłoga

Początkowo mieliśmy taki plan, żeby na całość położyć panele winylowe i na zwsze schować przed światem tą straszną mieszanakę, która tam się wcześniej znajdowała, ale ostatecznie doszliśmy do wniosku, że te półtora do dwóch tysięcy można wydać lepiej, a ostatecznie podłogę wcale nie tak ciężko wymienić potem. Dlatego zdecydowaliśmy się tymczasowo przysłonić podłogę linoleum, czyli po naszemu gumolitem. Padło na najtańszy w Leroy Merlin. Po pierwsze dlatego, że był tani, a po drugie dlatego, że zobaczyliśmy go z połowy sklepu i przykuł naszą uwagę. To dokładnie TEN KLIK. Dokładnie odkurzyłam podłogę a Michał wyrwał tę przeuroczą srebrną listwę ze środka. Za radę sprzedawcy szparę wypełniliśmy sylikonem, bo panele pływają, a terakota jest sztywna, więc twarda zaprawa z czasem zaczęłaby się wykruszać. Na szczęście róźnica poziomów była minimalna, więc jak ktoś nie wie, to się nie dopatrzy łączenia. Fugi w płytkach Michał wyrównał gipsem, były dość szerokie i głębokie. Gdybyśmy zdecydowali się na grubszą wykładzinę, np. na filcu, nie trzeba by tego robić, ale tu zachodziło ryzyko, że się z czasem wydepcze. Zdjęliśmy cokolik z szafek i wsunęliśmy wykładzinę pod niego. Od strony ,,gołych ścian" kupiliśmy białe listwy przypodłogowe. Nie zostały jeszcze zamontowane. Mam nadzieję, że stanie się to dzisiaj. Może nam nie zabraknie doby ;)







Ściana za stołem

Mamy w kuchni kącik jadalniany, nie chcieliśmy, żeby był kolejną białą ścianą obwieszoną zdjęciami czy plakatami, chcieliśmy, żeby to miejsce miało charakter. Zdecydowaliśmy się więc powtórzyć kolor z dolnych szafek na całej ścianie, za krzesłami, na wysokości oparć zdecydowaliśmy się na panele tapicerowane, żeby dzieciaki nie jej rysowały. Przyszły nie dokładnie takie, jak sobie wyobrażaliśmy, więc też jeszcze ich nie przymocowaliśmy. Początkowo chciałam je obić innym kolorem, jednak postanowiłam się wstrzymać do czasu, że pojawi się nowy blat i póki co myślę, ale skłaniam się ku temu, że jednak te ,,nietrafione" chyba zostają, bo doskonale powtarzają kolor uchwytów od szafek.  Wybraliśmy Tikkurillę Optiva 20. Kupiłam duże wiadro, bo Teodor chce taki kolor w pokoju.  Przy takim mocnym odcięciu warto zainwestować w niebieską taśmę, żeby nie zerwać potem farby Michał nadcinał nożykiem tapicerskimna granicy taśmy. Nie mam zdjęć, bo zrobił mi niespodziankę i pomalował ścianę, kiedy ja byłam u rodziców. 






Sprzęty

Tu się podziały nasze pieniądze początkowo przeznaczone na podłogę. Na etapie mierzenia blatu, sąsiad, który pomagał nam to ogarnąć (dziękuję Andrzeju!) zapytał, czemu nie wymienimy gazówki na płytę indukcyjną. Ponieważ wcześniej w mieszkaniu mieliśmy właśnie indukcję i mamy świadomość, że jest to znacznie wygodniejsze urządzenie, rozłożyliśmy ręce i stwierdziliśmy, że w sumie... Zróbmy to! Jednak Nasza kuchenka była powiązana z piekarnikiem, którego szczerze nie znosiłam od pierwszego dnia, bo działał tak głośno, jakby w kuchni lądował helikopter. Więc zrobiły nam się już dwa sprzęty... Wtedy właśnie zrezygnowaliśmy z winyli na podłodze. Zlew, piekarnik i płytę kupiliśmy w wysyłkowym outlecie RTVeuroAGD. Dlaczego akurat tak? Bo wyszło taniej, a że akurat większość stacjonarnych sklepów była zamknięta, to wszystko się ładnie złożyło. Płyta była o 150 zł tańsza, bo nie miała oryginalnego kartonu. Zlew z tego samego powodu z 420 zł przeceniono na 305 zł. Jednak hitem okazał się piekarnik. Jego cena regularna to 1400 zł. Kupiliśmy go za 720. "Lekko odstające szkło drzwiczek po lewej stronie na dole, nie ma wpływu na funkcjonowanie". Musieliśmy dość długo szukać tego miejsca, Po zamocowaniu nie rzuca się w oczy, więc może być. 


Blat

Z blatem początkowo celowaliśmy w osławioną hurtownię Juan. Potrzebowaliśmy czterometrowy blat - jest. Chcieliśmy, żeby był na prosto zakończony - nie ma, ale mogą to zrobić, zetną krawędź i przykleją wzór, ale maszyna zrobi tylko trzy metry, nie ma innej możliwości... Więc nogi poniosły nas do znanego nam już z wcześniejszych projektów ForPłytu. Mają czterometrowe blaty, z mniejszą obłością na brzegu, razem z cięciami i złączeniem, wykończeniem krawędzi i dowozem (z Legionowa, bo tu mają filię, nazywa się Płytopol) zapłaciliśmy 780 zł. Na blat mieliśmy czekać do 3 tygodni, gotowy był po dwóch i pół. Miły pan pomógł Michałowi go rozładować, pożartował z nami i miał drobne, żeby wydać resztę. Jesteśmy mega zadowoleni z usługi. Dlatego POLECAM TEN SKLEP nie tylko przy blatach, ale przy każdej konstrukcji meblowej, od kuchni, ze wszystkimi mechanizmami, po łazienkowe czy salonowe zabudowy. Nie wiem czy mają usługę projektowania, ale mają bardzo fajnych, kompetentnych doradców i powiedzą Wam czego tak naprawdę potrzebujecie. 

Blat miał od tej pory być nie tylko blatem, ale także parapetem, więc zaczęliśmy od wyrwania starego. Znaczy Michał wyrwał, co wcale specjalnie proste nie było, ale szczęśliwie się udało. W sobotę przyjechał chrzestny Kazika (dziękujemy Panie Rafale) i przystąpili z Michałem do dzieła. Raz dwa zdemontowali sprzęty i stary blat, Zamontowali nowy, w oknie wkleili go na klej w pianie, na łączeniu poza śrubami dodali sylikon. Pozostały jeszcze drobne wykończenia i zrobienie podpory. Zeszło im od 10 do 16 z przerwą na obiad. Zanim jednak przymocowali nowy blat, wycieli dziury na sprzęty, zrobili to wyrzynarką do drewna. Mogliśmy te dziury zamówić u producenta blatu, ale nie było dla nas wcale łatwe określenie w którym dokładnie miejscu mają powstać. W czasie przymiarki blatu ułożyliśmy zlew i płytę na blacie i tak centymetr po centymetrze doszliśmy do konsensusu. 








Dobra liczymy:

Z budżetu na tym etapie zostało nam 2117 zł TUTAJ macie wypisane co kupiliśmy wcześniej. 

Linoleum 12m2 - 299,88 zł

Listwy przypodłogowe  4 sztuki - 59,88 zł

Farba do ściany piszę cenę za 0,9 l bo tyle by nam wystarczyło - 59,99 zł

Piekarnik w tej chwili w promocji kosztuje 999 zł - 720 zł

Płyta indukcyjna - 1400 zł

Zlew granitowy - 305 zł teraz jest sporo droższy

Kran (Wspominałam, że Michał urwał poprzedni niechcęcy i musieliśmy ten podpiąć jeszcze do starego zlewu?) - 240 zł

Blat - 780 zł

Do tego trzeba by doliczyć ok 150 zł za kleje, sylikon, akryl, itd. Na tym etapie wydaliśmy więc: 3864,74zł  Co dało łączną kwotę remontu poniżej 5000 złoty. Co mogliśmy woziliśmy naszym autem, Szukaliśmy promocji, tańszych rozwiązań. Z radości pryjeliśmy pomoc Rafała przy montażu blatu. Większość zrobiliśmy jednak sami.

Co jeszcze

Teraz czekają na nas jeszcze dodatki, wiecie trzeba kupić roletę rzymską, bo zasłonki przestały pasować, Chlebak kupiłam dziś w Pepco, za 50 zł, ale nadal mamy srebrną maselnicę, musimy dokupić też dwa uchwyty, bo dołożyliśmy jedną szafkę (mieliśmy ją w kuchni letniej), Lodówka została na stałe w przedpokoju, bo idealnie pasuje tam do wnęki tuż przy wejściu do kuchni. W miejsce lodówki dołożymy też otwarte półki. Ze zmuywarki zdejmę okleinę i pomaluję tak, jak dolne szafki.  Ale Już dziś z dumą prezentuję Wam to co widzę wchodząc do tego pomieszczenia. Teraz już z radością. Z rzeczy które kupiliśmy nie kupiłabym ponownie kranu, po pierwsze złoto okazało się miedzią, a po drugie, wbrew zapewnieniom sprzedawcy nie jest to sprzęt wykonany z najwyższą starannością., jata u nasady wylewka. Nie przeszkadza to w użytkowaniu, ale zdecydowanie nie odpowiada opisowi na aukcji. Na zdjęciach widać małą kuchenkę indukcyjną, a to dlatego, że pięciopalnikowa płyta czeka na podłączenie przez elektryka - musimy pociągnąć do niej nową linię, bo instalacja jest stara i zachodziło ryzyko, że wywali nam korki, nie uwzględniłam tu kosztów tej instalacji, bo w nowym budownictwie raczej nie traficie na ten problem. Jak ogarnę się z dodatkami, zrobimy drobne prace wykończeniowe i trochę poużywamy kuchni z pewnością wrócę do tego tematu. Dziś jeśli pytacie mnie czy warto wykonać takie pudrowanie trupa, to odpowiadam zdecydowanie TAK. Wygląda to wszystko o niebo lepiej. Blatu jest więcej, pomieszczenie jest jaśniejsze, schludniejsze i zdecydowanie bardziej praktyczne niż przed renowacją. 

PRZED







PO















22 komentarze:

  1. Sporo rzeczy zmieniłaś, zupełnie to samo chodzi mi po głowie od dłuższego czasu, pieknie wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Praca systemem gospodarczym, a jak jeszcze macie złotą rączkę w domu to już wygrana pozycja. Mnie zainteresował blat, czy jest gospodarczy?I jak zniesie wilgoć wokół zlewu.. hmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to blat kuchenny, obustronnie wykończony, zabezpieczone wodoodpornym klejem do drewna są też cięcia pod sprzęty. Tradycyjny laminat, jak w większości polskich domów 😉

      Usuń
  3. Efekt jest swietny. Ze zlota rączka to ciut latwiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się muszę pochwalić, że np szafki ogarnęłam sama, gumolit był ciężki, tak jak i blat, więc przydały się męskie ręce, ale wiele z tego można zrobić samodzielnie, bez specjalnych narzędzi. 😉

      Usuń
  4. Ślicznie to wszystko wyszło. Fajnie dobrane kolory, aż się przyjemnie patrzy. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyszło super,ale dobrze ze złota rączka jest w domu a ja chciałam meble przemalować tylko mają prążki.Wszystko super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama malowałam, mówisz o takim fornirze? bo jeśli tak to spokojnie wałek da radę, jeśli mówisz o frezach, to je malujesz pędzlem, a reszte lecisz flokowym wałkiem, da rade.

      Usuń
  6. Duża zmiana. Ja ogólnie nie lubię remontów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super to wymyśliłaś! Teraz to zupełnie inna kuchnia :-) Ciekawa jestem, jak się będzie sprawować ta farba na płytkach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co mogę po dwóch miesiącach intensywnego użytkowania powiedzieć, że jest ok, za rok zrobię aktualizacje 🤣

      Usuń
  8. Niesamowity efekt! Aż trudno uwierzyć, że to nie są nowe meble.

    OdpowiedzUsuń
  9. Efekt końcowy - rewelacja! Powinniście być z siebie dumni. To nic, że trochę ponad budżet, ale zmianę o 180 stopni osiągnęliście własną pracą, bez pomocy ekipy.
    Tego typu metamorfozy lubię!

    OdpowiedzUsuń
  10. Metamorfoza zdecydowanie na plus,bardzo fajne połączenie kolorystyczne i niesamowicie przytulne wnętrze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowita metamorfoza i to w moich ulubionych kolorach. Podłoga robi ogromne wrażenie. Brawo Wy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wyszło wspaniałe. Gratuluje pomysłu i determinacji w jego realizacji 👍

    OdpowiedzUsuń
  13. Wyszlo genialnie ani chwili w Was nie wątpiłam

    OdpowiedzUsuń
  14. WOW! Piękna metamorfoza :) Super, że podzieliłaś się taką relacją z "palcu boju" :) Kuchnia zyskała zupełnie nowe oblicze!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawe dobralas kolory żółte krzesła, granatowa ściana, extra!

    OdpowiedzUsuń
  16. Kuchnia faktycznie zmieniła się nie do poznania! :) Świetna robota i bardzo trafne połączenie kolorystyczne. :) Aż chce się wskoczyć coś ugotować, albo przycupnąć na moment z kubkiem herbaty i książką. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja w mojej kuchni robiłam podobną metamorfozę, malowałam płytki i meble. Wyszło extra, więc można zmienić pomieszczenie niższym kosztem - z mega efektem.

    OdpowiedzUsuń
  18. Niesamowita odmiana, super!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger