Ludzie! Rozstańcie się w pokoju.

Kiedy w lutym 2019 roku pisałyśmy razem z psycholog Magdaleną Kietlińską serię artykułów o rozwodzie, nawet nie przypuszczałyśmy, że będzie ona aż tak dobrze się czytała, półtora - dwa lata później. Nawet nie będę liczyła, ile razy na prośbę bliższych i dalszych znajomych wysyłałam komuś te linki. 

pixabay


Pandemia zmieniła wiele w naszym życiu. Poza rzeczami oczywistymi, jak brak wyjazdów, wizyt w siłowni, zdalną pracą i nauką zmieniła też wiele w naszych domach. Relacje z najbliższymi wystawione zostały na wielką próbę i muszę ze smutkiem powiedzieć, że wiele z par nie zdało tego egzaminu. 


Życie obok siebie

Jeszcze wszyscy pamiętamy, jak wyglądał nasz świat przed covidem. Chodziliśmy do pracy, szkoły, rozstawaliśmy się codziennie na 8-10 godzin, do domu wracaliśmy z przyjemnością, stęsknieni za kontaktem z najbliższymi, część tego wspólnego czasu przesypialiśmy, jedni szli do kina, inni do fitnessclubu i jakoś szło. Tylko w wakacje spędzaliśmy razem więcej czasu, a często znane mi pary spędzały tydzień razem a tydzień każde z nich wyjeżdżało samo z przyjaciółmi. Fajnie się wtedy większość z nas dogadywała, chętnie żartowaliśmy, byliśmy w stanie przymknąć oko na porzucone skarpetki, czy to, że współmałżonek mlaska przy stole. Wszak ten jeden posiłek w ciągu doby można jakoś przeżyć.


I nagle razem

Z dnia na dzień wiele z nas zostało siłą wyrwanych ze swojego świata, do którego przywykło, w którym dobrze się czuło, wychodziło do ludzi, nakładało makijaż i goliło zupełnie gładkie nogi. Nagle dres stał się naszym mundurkiem, znam takich, co są ważnymi dyrektorami siedzącymi przy komputerze w koszuli z krawatem oraz bokserkach i papuciach... I nagle to bokserki i nieogolone nogi spotkały się razem w salonie, który często jest pokojem wielofunkcyjnym, czyli oni dwoje upchani przy stole, w tle rozwalona pościel na kanapie, na której wieczorem razem się położą, bo nikomu nie chce się ciągle składać. Dotychczasowe sushi kupowane w drodze do domu zastąpiły pierogi kupione na prędce w dyskoncie i nagle z dnia na dzień to mlaskanie trzeba znosić pięć razy dziennie, na biurku zaczyna brakować miejsca, bo to nie korpo, miła pani sprzątająca nie wyniosła, a kawka wjeżdża co i rusz. I tak nagle i niespodziewanie coś przestaje pasować...


Niektórym pasuje

Mamy to szczęście, że ja na co dzień pracuję w domu, więc dla mnie pandemia w tej kwestii niczego nie zmieniła. Dalej między kliknięciami wstawiam pranie, mieszam obiad, itd. Michał zamiast 11-12 godzin poza domem spędza 8-10 godzin przy komputerze, nie ma problemu, żeby zerknął czy Zet siadł do lekcji, kiedy ja jadę zawieźć maluchy do szkoły i przedszkola, nie robi większego bałagany niż wcześniej, ba nawet sprząta częściej, jego strój się nie zmienił, na szczęście ciągle mu zimno, więc zakłada spodnie ;) Zyskując te cenne godziny, które tracił na dojazdy sporo zrobiliśmy w domu, no i szczerze mówiąc nie zdarzyło nam się od marca pokłócić, oczywiście trafiły się jakieś drobne sprzeczki, np. przy wyborze koloru farby, ale raczej nic zapadającego w pamięć. 


A inni nie wytrzymują...

Niestety, tak jak wspomniałam na początku takie siedzenie nie jest dla wszystkich. Ciężko jest poradzić sobie ze świadomością, że nam się nie udało, że mimo prób nasz związek chyli się ku upadkowi, a każdego dnia budzimy się w tym samym więzieniu, bez możliwości ucieczki. Czasem, dla własnego dobra i dobra dzieci lepiej się rozstać. Żeby to zrobić z godnością i we wzajemnym szacunku. Kobietom trudniej jest podjąć tę decyzję, społecznie i biologicznie stoimy wszak na straży domowego ogniska. Bywa, że rozstania przypłacamy depresją. <KLIK> Do tego tematu jeszcze wrócę za parę dni, bo jest trudny, a dziś jeszcze bardziej powszechny. Dziś bardzo zależy mi, żeby przypomnieć Wam jeszcze inny tekst pisany wspólnie z psychologiem ROZWÓD Z DZIECKIEM W TLE <KLIK>. Bo niezależnie od tego, jakie decyzje podjęliście w przeszłości i jakie podejmujecie dziś, pamiętajcie, że dziecko nie prosiło się o udział w bataliach. Niezależnie od tego jakie macie do siebie żale, dziecko musi czuć, że ma dwoje kochających rodziców i mieć możliwość spędzania czasu zarówno z mamą, jak i z tatą. Kilkulatek nie jest osobą, do której powinno się wylewać żale na partnera. Pamiętajcie - dzieci dorosną, zrozumieją i rozliczą was z waszych zachowań. A wtedy to, że pokrzywdzeni staracie się namalować obrazek siebie, jako lepszego z rodziców może się na was zemścić. Warto o tym pomyśleć i postąpić przyzwoicie. 


A dla tych, którzy są singlami, przy okazji wynalazłam tekst, dlaczego tak jest lepiej <KLIK>

9 komentarzy:

  1. Faktycznie, wspólne siedzenie w domu godzinami ze sobą może okazać się dla nie których trudne... Tak naprawdę mamy wtedy szansę na lepsze poznanie się i czasem dochodzimy do wniosku, że wcale się nie znamy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bez wzgledu na wirusa, pracujemy w domu. W sumie niewiele to dla nas zmienilo, no moze oprocz tego, kiedy szkola byla zamknieta. Ale teraz bardzo milo wspominam ten czas. Mysle, ze zblizyl nas wszystkich do siebie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pracuję w domu niezależnie od wirusa,natomiast mąż przez kilka pierwszych miesięcy pandemii też załatwiał sprawy firmowe online. Oczywiście były tarcia,ale jakoś przetrwaliśmy. Najgorsze jest chyba niedocenianie nawzajem swojej pracy i licytacje,kto robi więcej w pracy/w domu/przy dziecku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy tekst i dokładnie tak było... Wiele rodzin miało nową lekcję życia, czyli nauczyć się spędzać czas razem na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy wpis na ważny temat. Niestety, znam przykłady związków, które rozpadły się w trakcie covidowej izolacji :/ Aha, i zajrzałam na wpis o singlach - świetny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze przed pandemią pracowaliśmy wspólnie w domu i przyzwyczailiśmy się do takiego trybu. Jednak muszę przyznać, że na samym początku bywało ciężko, bo każdy woli inne warunki, ale doszliśmy do porozumienia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobrze wspominam czas, kiedy wszyscy siedzieliśmy w domu. Teraz mąż pracuje, a ja jestem cały czas na pracy zdalnej. Ten układ też sobie chwalimy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ktoś kiedyś powiedział są plusy dodatnie i plusy ujemne, kwestią poważnych przemyśleń jest to, które z nich przeważają

    OdpowiedzUsuń
  9. Tekst przypominający życie większości z nas. Covid zmienił nasze życie, więc musimy jakoś i pozmieniać nasze plany co nieco może być i trudne dla związku.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger