#Podróżujemy Andel's Cracow Vienna House

Kiedy studiowałam turystykę, miałam takie marzenie, że pewnego dnia swoją wiedzę wykorzystam do recenzowania hoteli. I choć moja droga zawodowa potoczyła się w zupełnie innym kierunku, to i tak nie przepuszczę żadnej okazji, żeby pojeździć, popatrzeć, porównać i ocenić. Kiedy jeździmy z dzieciakami, najczęściej wybieramy domki, ewentualnie mieszkania, bo z nimi zdecydowanie przydaje się dostęp do kuchni. Ale sama, albo z koleżanką, chętnie lenię się z odpowiednią liczbą gwiazdek nad głową. 





Informacja o częściowym otwarciu hoteli na okres próbny była dla mnie jasnym komunikatem, że trzeba szybko gdzieś wyjechać, bo w kościach czuję, że odkładanie terminu wyjazdu może się wiązać z jego odwołaniem, a na to nie mogłam sobie pozwolić. Ustaliłyśmy więc z Anetą <www.światkarinki.pl> termin i ruszyłyśmy przed siebie. Aneta nigdy nie była w Krakowie, ja sama byłam może ze trzy razy, więc wybrałyśmy tamten kierunek. O podróży i zwiedzaniu miasta w czasie lockdownu (którego nie ma, ale jest) Napiszę innym razem. Dziś chciałbym się skupić na hotelu, który wybrałyśmy Vienna House Andel's Cracow.


Dlaczego akurat ten hotel

W związku z, nazwijmy to, dynamicznie zmieniającą się pogodą nie chciałam jechać do Krakowa samochodem i choć Hotel oferuje przestronny podziemny parking postawiłyśmy na pociąg. Co za tym idzie nasz nocleg musiał być zlokalizowany blisko dworca, no a bliżej się nie da. Wychodząc z dworca kolejowego (autobusowy jest w tym samym miejscu) Kraków Główny, dosłownie wpada się prosto na Vienna House. A stąd już zaledwie kilka kroków do Rynku Głównego, Sukiennic czy Wawelu, Kazimierz też spokojnie w zasięgu nóg. Poza tym umówmy się, od ostatniego wyjazdu we dwie minęło już półtora roku, więc uczczenie tego czterema gwiazdkami wydawało nam się być jak najbardziej na miejscu. 







Na wejściu

To co uderza już od progu w hotelach z portfela Vienna House to zieleń. Tego się nie da przeoczyć, w hotelu jest mnóstwo kwiatów, nie tylko w hallu, ale też w restauracjach. Kiedyś już pokazywałam Wam mój zachwyt, kiedy weszłam do Vienna House na Mokotowie, w Krakowie jest podobnie. poza zdjęciami zdobiącymi ściany dominuje tam piękne graffiti i kwiaty doniczkowe w różnych rozmiarach. Jeden z nich można zabrać ze sobą do pokoju, żeby mieć przyjaciela na pobyt. To co przykuło moją uwagę, to piękne lampy sufitowe, nowoczesne, a jednocześnie, zwłaszcza ta na schodach przywodzące na myśl, strukturę rzeźby Smoka Wawelskiego - nie wiem, czy to zamierzone nawiązanie, ale bardzo skuteczne.


Pokój

Co Wam będę mówić, było na bogato, same nie spodziewałyśmy się, że rezerwujemy aż tak wielką przestrzeń. Nie wyjawię tajemnicy państwowej, jak powiem, że ja i moja krzywa przegroda nosowa lubimy sobie pochrapać, co przeraża Anetę, więc oddzielne sypialnie zawsze są wygodne, tu miałyśmy pokoje połączone wspólnym salonikiem, co było mega komfortowe. 

Same pokoje są bardzo przestronne, znajdziecie w nich dużo luster i marynistyczne elementy dekoracji, które kojarzą się ze słoneczną Kalifornią, ale nie tylko we wiosłach na ścianach znajdziecie tu słońce, pojawia się też ono na talerzach, ale o tym za chwilę. Czuć, że wnętrza niedawno zostały odświeżone. łózka są wygodne, a pościel puchata, tak, że można poczuć, że jesteśmy w miejscu, które troszczy się o swoich gości. Łazienki zadowolą każdego nawet najbardziej wymagającego gościa, bo choć oszczędne w designie gwarantują przyjemność zarówno tym, którzy lubią poleżeć w wannie, jak i fanom szybkiego prysznica. Jedni i drudzy docenią podgrzewaną podłogę czy lustro na ramieniu, które zdecydowanie ułatwia nakładanie makijażu. Kosmetyki, które czekają na gości w łazience są bardzo dobrej jakości i muszę powiedzieć, że gdyby balsam można było kupić na miejscu, na pewno bym to zrobiła, bo moja skóra bardzo go polubiła. 

Poza dwiema sypialniami, jak już wspomniałam, miałyśmy do swojej dyspozycji wygodny salonik z kanapą dwoma fotelami, biurkiem i ekspresem do kawy. Krótko mówiąc wszystkim, czego nam było trzeba. W pokojach prawie całkowicie zrezygnowano z oświetlenia sufitowego, co znacznie ułatwia stworzenie przyjemnego klimatu we wnętrzach. A skoro już pojechały dwie blogerki, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że szybkie WiFi też było fajne. Jakbym się miała czepiać, to szafy są ogromne, ale zupełnie nie posiadają półek. Wszystko musi wisieć, albo leżeć bardzo wysoko. Ale znajdziecie w nich za to deskę do prasowania i całą resztę hotelowego must have, no i przyjemne zaskoczenie - czajniki bez kamienia, co w hotelach zdarza się rzadko.








Jedzenie

Jak wiecie, albo nie, obecnie hotelowe restauracje nie mogą zapraszać do siebie gości, nawet tych nocujących w obiekcie. Co moim zdaniem jest bardzo smutne, bo uwielbiam jeść, ucztować, próbować nowych smaków, ale też zerkać na talerze innych ;) wtedy wiem, co w danej restauracji cieszy się największym powodzeniem. Poza tym w Andel's Cracow jest restauracja Mavericks, która jest młodszą siostrą słynnej berlińskiej knajpki hotelowej o tej samej nazwie. I tu, podobnie jak w Berlinie zjemy dania, których filozofią jest kalifornijski luz, jednak umówmy się, że jedzenie na mieście, czy w hotelu, to nie tylko napełnianie brzucha, to rytuał i krakowski Mavericks doskonale wpisuje się w ten klimat. Znajdziecie tu dania będące wariacją na temat kuchni kalifornijskiej z azjatyckimi, meksykańskimi i europejskimi wpływami. Ale najważniejszą zasadą jest tu #GoodFoodGoodVibes, bo w Mavericksie się biesiaduje, delektuje, rozmawia i tak też jest urządzone jej wnętrze, żeby każdy mógł odezwać się do sąsiada, dla tych którzy szukają prywatności restauracja rezerwuje kącik zwany pieszczotliwie Małpim Gajem, tam, na wygodnych kanapach, schowamy się za ścianą kwiatów i będziemy się delektować tym, co chef nam zaserwuje. 

Ale to kiedyś, dziś dania z Mavericksa można zjeść w pokoju. Szczerze mówiąc rozpieszczona szwedzkimi stołami zastanawiałam się, jak będzie wyglądało serwowane śniadanie. Okazało się, że przy meldowaniu się do pokoju otrzymujemy informację, jak wygląda podstawowy zestaw śniadaniowy oraz wybieramy, co poza nim chcielibyśmy jeszcze zjeść. Wybór jest ogromny, a porcje w zasadzie nie do przejedzenia. W czasie pobytu pisała do mnie koleżanka, która mieszka na stałe w Holandii i z okazji Walentynek wybrali się z mężem do hotelu w Amsterdamie, od niej wiem, że nie wszędzie dostaniecie takie śniadaniowe bogactwo do pokoju, oni dostali po bułeczce z odrobią dodatków, a my, zobaczcie na zdjęciach niżej. Kolacje również serwowane przez kelnera do pokoju. Pierwszego wieczora dostałyśmy do próbowania wszystkie dania, jakie aktualnie są w karcie. Byłam w wielkim szoku, jeśli chodzi o wielkość porcji w stosunku do ceny. Ogromny talerz sałatki z grillowanym kurczakiem, krewetki tygrysie czy burger z frytkami, wszystkie wyglądające jak dzieła sztuki i większość z nich kosztuje do 40 zł. Przypominam, że mówimy o czterogwiazdkowym hotelu w centrum Krakowa. Więc uważam te ceny za całkiem okazyjne. Na mój gust, kucharz mógłby odważniej je przyprawiać, ale może to ja lubię zbyt słone jedzenie?











Co warto wiedzieć

Jeśli myślicie o wyjeździe do hotelu, to zdecydowanie zachęcam Was do zapoznania się z aktualną promocją Vienna House w Krakowie, bo w tej chwili mają świetną promocję pod hasłem ,,Powrót do podróżowania"(na stronie, jako Keep On Dreaming), gdzie dokonując rezerwacji do 20 marca na pobyt do końca kwietnia dostaniecie aż 30 procent rabatu. Jeśli obawiacie się, że hotele znów zostaną zamknięte, to zupełnie niepotrzebnie, bo anulowanie rezerwacji jest możliwe nawet na chwilę przed rozpoczęciem wizyty SZCZEGÓLY TUTAJ.


Zaznaczam, że Hotel, choć zaprosił nas w swoje gościnne progi, nie ingerował w treść tego tekstu.










Zapraszam Was również na 3 i pół minutowy film z Krakowa :D


5 komentarzy:

  1. Fajne zdjęcia, chyba tęsknie za urlopem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo, bardzo marzę teraz o takim pokoju i przede wszystkim takim jedzonku! Kurczę, wnętrza wyglądają naprawdę epicko, jestem pod wrażeniem! A dzięki zdjęciom jedzenia sama idę coś wszamać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak bardzo chciałabym się wyrwać na chwilę i trafić w tak fantastyczne miejsce, co zadziwiające, wszystkie mnie tam przekonuje, świetnie bym się tam odnalazła. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Planujemy wyjazdy weekendowe, jak tylko zrobi się ciepło, więc hotel zapisuję jako miejsce do odwiedzenia 😏

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger