Bycie matką to najbardziej frustrujące zajęcie. Nikt mi nie powiedział, że czasem można odpuścić

Bycie matką to najbardziej frustrujące zajęcie. Nikt mi nie powiedział, że czasem można odpuścić

 Nikt ci nie powiedział, że matka czasem ma dość? Pozwól, że ja to zrobię. 
Fot. Unsplash

"Kiedy dacie nam wnuka?" pytają od progu rodzice, teściowa pokazuje malutkie skarpetki, które tak ją urzekły, że nie mogła się powstrzymać. Kupiła je dla wnuka, choć jeszcze nie jesteś w ciąży. Wszyscy dookoła opowiadają, jakie macierzyństwo jest piękne, jak wnosi twoje życie na nowy, nieznany dotąd poziom. Ale nie wszystko powiedzą ci od razu.


Śpij na zapas

Kiedy zaszłam w pierwszą ciążę, moja mama żartowała, żebym spała na zapas, bo przy noworodku się nie wyśpię. Na to byłam przygotowana, wiedziałam, że kilka pierwszych miesięcy, moje życie będzie kręciło się wokół dziecka. Ale nie spodziewałam się, że tak będzie na wszystkich płaszczyznach, przez następne kilkanaście lat. Nie da się wyspać na zapas.


Kiedy urodził się Pierworodny, remontowaliśmy mieszkanie, więc kątem mieszkaliśmy moich rodziców. Mama pomagała, jak mogła, gotowała, prała, sprzątała, te pierwsze cztery miesiące były trochę jak wakacje. Młody w nocy spał jak niemowlę z reklamy, ale w dzień w zasadzie nie dawał się odłożyć. Wędrował od piersi do piersi, a jak nie ssał to i tak leżał spokojnie, póki mnie widział, kiedy znikałam mu z oczu, było gorzej.


Tego mi mama nie powiedziała, że przez najbliższe miesiące będę się kąpać w akompaniamencie niemowlęcego płaczu. Tego w książkach nie było, tak jak tego, że karmienie piersią na początku jest tak przyjemne, jak cięcie ciała żyletkami od środka, że po porodzie trzeba ostrożnie siadać. Tego nikt nie mówi, a czasem bywa tak ciężko, że masz ochotę płakać ze zmęczenia, z bezsilności, z tęsknoty za swobodną wizytą w toalecie.


Dwójka wychowuje się lepiej


Po pierwszym szoku zdecydowaliśmy się na drugie, a nawet na trzecie dziecko, więc może nie było tak źle. Ale w tamtym czasie, kiedy pojawił się w naszym życiu Średni, faktycznie przyszło mi rzucić spanie. Bo to dziecko było przez trzy miesiące wrzeszczącą definicją kolek. Ciągle na rękach albo w chuście, wrzeszczący wniebogłosy niemowlak i zbuntowany trzylatek do kompletu.


Niewiele mam wspomnień z tamtego okresu, chyba wyparłam je ze zmęczenia, w przychodni bywaliśmy dwa czasem trzy razy w tygodniu, bo ciągle ktoś był chory. To nie był łatwy czas. Tego nikt nie mówił, że dzieci jak zaczynają chorować, to urządzają sobie sztafetę, która nie ma końca. Tu żadne magiczne środki na odporność nie pomogą.


Dziś już jest lepiej


Ale nagle dociera do mnie, ile razy mama powtarzała frazę "zobaczysz, jak będziesz matką". Nie rozumiałam, nie brałam tego za przestrogę, ani dobre życzenie. Myślałam, że to puste słowa, a jednak nie. Teraz wiem, co miała wtedy na myśli. Nie wiedziałam wtedy ile strachu i niepokoju chowa się w tych słowach.


Nikt nie powiedział mi nigdy, jakie to uczucie, kiedy twoje nastoletnie dziecko nie wraca do domu o umówionej wcześniej porze, jak nie odbiera telefonu, a u żadnego z kolegów nie był. Nikt nie zająknął się, że jeżdżąc po okolicy i szukając go, dostaniesz zawału za zawałem, kiedy nie ma go za kolejnym zakrętem.


Z żadnego z przekazów nie dowiedziałaś się, że będą takie dni, kiedy największym marzeniem będzie wsiąść do pociągu byle jakiego, byle po cichu i odjechać, żeby nie słuchać sprzeczek. Nie musieć przypominać o lekcjach i nie tłumaczyć, że to, że każesz napisać wypracowanie do szkoły, albo posprzątać pokój w żaden sposób nie podlega pod znęcanie ani niszczenie życia.


Znoszenie frustracji dzieci, kiedy coś im nie wyjdzie, tłumaczenie, że wcale świat nie jest taki zły, kiedy ktoś ich zawiedzie i jednoczesne toczenie walki, aby nie przegryźć tętnicy temu, kto jest odpowiedzialny za łzy spływające po buzi twojego dziecka. To nie są łatwe momenty, to nie są rzeczy, o których opowiedzą ci koleżanki, ani nawet własna mama. Ona czasem chcąc cię pocieszyć, powie żartem "zobacz, jak to dobrze, jak ty tak robiłaś".


Tylko są takie dni, kiedy wcale nie jest ci do śmiechu, bo wstałaś wcześnie, żeby zrobić obiad i wstawić pranie, a po całym dniu w pracy i tysiącu starań i kompromisów dowiadujesz się, że i tak zamówiłaś nie taką czapkę, jak on chciał, a i ochoty na pomidorówkę dziś też nie ma.


To nie jest bajka


Macierzyństwo nie wygląda jak w bajce. Nie licz na to, że czytając wszystkie "prawdziwe historie" przygotujesz się na wszystko, co cię czeka. Nie spodziewaj się, że ktoś ci powie, jak będzie wyglądało twoje życie z dziećmi. Tego po pierwsze nikt nie przewidzi, a po drugie nikt nie wejdzie do twojej głowy.


To, z jaką frustracją na co dzień się mierzymy, jak próbujemy sprostać własnemu wyobrażeniu idealnego domu, jest nie do opisania. Czasem staję na środku i zastanawiam się, jak to jest możliwe, że żyjemy w takim rozgardiaszu, przecież dopiero sprzątałam. I kiedy mam gorszy dzień, chciałabym włączyć im film dać chipsy i zarządzić "dzień świnki".


Ale dobiega do mnie ten wewnętrzny krytyk, który liczy ten tłuszcz palmowy, próbuje ocenić, jakie szanse, na wypalenie dziury w mózgu ma kolejny seans z "Kapitanem majtasem" i co, jeśli któryś ma kleszcza, a ja tylko w kąpieli mogę ich dokładnie obejrzeć.


Zdarza się, że jestem wdzięczna za deszczową sobotę, kiedy mogę nie udawać, że mam ochotę na spacer, czy plac zabaw. Kiedy niby po ciężkich negocjacjach, zamiast marchewki na parze zgadzam się na pizzę na obiad i przezornie zamawiam jej więcej, żeby starczyło też na kolację. To nie robi ze mnie złej matki.


Nikt nie powiedział, że możesz mieć dość


Kiedy zostajesz rodzicem, świat patrzy na ciebie inaczej, już cały czas musisz być odpowiedzialny, nie możesz zapominać o wywiadówkach, musisz gotować zdrowe posiłki i wybierać odpowiednie lektury. Nie możesz beztrosko przetańczyć nocy, ani zwyczajnie napić się zimnego piwa po skoszeniu trawnika, bo masz dzieci pod opieką.


Rodzic zawsze musi panować nad sytuacją, traktować wszystkie dzieci równo, mieć oczy dookoła głowy. A co z ludzkim obliczem? Przecież rodzic idealny nie istnieje.


Przeczytanie wszystkich poradników świata nie uchroni cię przed popełnianiem błędów, przed potyczkami. Nawet jeśli zrobisz wszystko "jak trzeba", to pamiętaj, że po drugiej stronie tej relacji jest dziecko, które też ma prawo do swoich nastrojów, do tego, żeby mieć gorszy dzień i akurat nie mieć ochoty ci niczego ułatwiać.


Pudrowany obraz rodziny z internetu nie istnieje. Jedyne co możesz zrobić to się starać, a dla własnego zdrowia psychicznego, warto też nauczyć się odpuszczać sobie. Bo czasem ta pizza nie jest zabójcza, ani bajka, ani czekolada. Warto czasem poluzować gumkę, żeby nie oszaleć.


Nauczyć się odpuszczać sobie i "brać wolne", mimo że mamy nie miewają urlopów, to mają prawo być ludźmi. Wyjść z koleżanką na kawę, przetańczyć całą noc, nawet jeśli niania kosztuje fortunę. Tego ci nikt nie powiedział, więc słuchaj uważnie: nadal, przede wszystkim jesteś sobą i jeśli to zgubisz, nie będziesz matką, którą jesteś w stanie polubić.


Może cię też zainteresować: 

Z PAMIĘTNIKA NIE CAŁKIEM MŁODEJ MATKI. PANIKA PRZED NOWYM


Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger