6 powodów dla których rozdzieliliśmy nasze dzieci

Od marca 2020 roku prawie  non stop jesteśmy wszyscy w domu. Michał nie przerwał home office nawet na jeden dzień, dzieci za wiele do szkoły nie pochodziły, ja to wiadomo, minęły już trzy lata, jak przestałam pracować. W październiku zgodnie z planem zaczęłam szukać pracy, ale wiecie, jak jest. Szczególnie, że moja branża delikatnie mówiąc rozkwitu nie przeżywa, więc muszę ją zmienić, a to w czasie wielkiego kryzysu do łatwych nie należy. 



W każdym razie, rano, we dnie, wieczór, w nocy... Ciągle na kupie. Niech pierwszy rzuci kebabem, kto nie miewa w tym czasie kryzysów. My też święci nie jesteśmy. Często świetnie się bawimy i mówimy, że fajnie tak razem, ale prawda jest taka, że zamknięcie, brak kontaktu z innymi ludźmi i ciągłe obcowanie z najbliższymi bywa frustrujące. Na szczęście rzadko się zdarza, że ja i Michał mamy gorszą chwilę w tym samym czasie, więc staramy się, żeby nie odbijało się to na młodzieży. Ale młodzież też już ma po kokardki bawienia się razem, uczenia się razem, jedzenia razem i wszelkiego RAZEM. Zet ma najpoważniejsze lekcje, największe problemy (ach ten nastoletni wiek) i tym samym zgarnia znaczną część naszej uwagi. Kazik wiadomo jest jeszcze mały, potrzebuje pomocy przy jedzeniu, ubieraniu, kąpaniu, sam na podwórko też nie pójdzie. A Teodor stał się trochę ofiarą tego systemu. Grzeczny, dobrze radzący sobie ze szkołą, bardzo samodzielny.... Aż pewnego dnia zaczął się złościć bardziej, krzyczeć głośniej i generalnie dopominać się uwagi.


Zapadła szybka decyzja. Wywieziemy Kazika z Zygmuntem na parę dni do dziadków, a skupimy się bardziej na naszym środkowym aniołku. Okazało się, że cała trójka przyjęła tego newsa z dużą dawną radości. Wystarczyło tylko zapytać dziadków. Mamy to szczęście, że moi rodzice mieszkają 60 km od nas i dzieci w ilości do dwóch na raz przyjmują zawsze z otwartymi ramionami. Trójkę w szczególnych wypadkach też zdarzało nam się zostawiać, ale wiemy, że choć dziadkowie się nie poskarżą, to jest to już jednak dla nich wymagająca sytuacja, staramy się więc nie nadużywać ich dobroci. Ale, ale, rozpisałam się, a to miał być tekst o tym, dlaczego warto czasem rozdzielić rodzeństwo.


1. Życie z jednym dzieckiem to w zasadzie wakacje

Tak, zaczynam od egoistycznego punktu. Ale co zrobić, wszyscy jesteśmy zmęczeni. Wszystkiego trzeba mniej, jedzenia, ustalania, wybierania co zjemy, obejrzymy, w co zagramy. Zostajemy z 1/3 upominania ,,idź się myś", ,,ubierz się", itd. Do tego w zasadzie eliminujemy kłótnie, bo jeden zupełnie nie ma się z kim i o co kłócić, więc w domu jest ciszej. Jest też mniej bałaganu, mniej błota w przedsionku, itd. No mówię Wam wakacje.


2. Więcej bliskości

Ponieważ z nikim nie musi się przekrzykiwać, dziecko, które zostaje samo z rodzicami ma poczucie bycia wysłuchanym. Znajdzie też więcej momentów na bloskość, przytulanie, tarmoszenie włosów, łaskotki. Nagle nie musisz tego wszystkiego dzielić na trzy, żeby nikomu nie było przykro. Dziecko siada pomiędzy Wami na kanapie, ma blisko mamę i tatę, ma czas tylko dla siebie, może opowiedzieć o książce, którą właśnie przeczytało i poprosić o aktywność w taki sposób, w jaki lubi najbardziej, nie musi się zastanawiać, czy na tym długim spacerze młodsze rodzeństwo sobie poradzi, bo przez chwilę jest jedynym pieszczochem. 


3. Kim ono jest

Jeśli tak jak my siedzicie ciągle razem, zaczynacie wyciągać średnią z bycia dzieckiem, choć nikt z nas tego nie chce, zdarza nam się zapominać, że dżem truskawkowy wcale nie jest ulubionym dżemem wszystkich dzieci. Jest to zwyczajnie jedyny dżem, który zjedzą wszystkie, choć jedno najbardziej lubi wiśniowy, inne porzeczkowy, a jeszcze inne morelowy. Będąc przez moment, nie ważne czy przez dwie godziny czy przez trzy dni tylko z jednym dzieckiem, mamy szansę przypomnieć sobie, jakie jest fajne samo w sobie, a nie tylko, jako część całości. Co lubi, co je śmieszy a czego się boi. 


4. Docenia rodzeństwo

Pamiętamy, że to nie jest czas na totalne nic nie robienie, nadal dzielimy się obowiązkami, jak odkurzanie, czy rozpakowywanie zmywarki. Dziecko, które zostaje z rodzicami w domu widzi, że brat czy siostra stanowi realne wsparcie przy tych czynnościach, że praca w zespole idzie szybciej, już nie wspominając o tym, że dostrzega, iż matka wcale tak dobrze, jak brat nie potrafi czołgać się pod stołem, czy śmiać z ,,gównianych" żartów. Każdy kto ma synów wie, że żarty fekalne bawią dzieci w sposób absurdalny, nawet przy jedzeniu. 


5. Czuje się ważne

Skoro jest nas tylko troje, to spokojnie możemy pozwolić sobie na demokrację. Każdą decyzję podejmujemy razem, nie ma awantur, jest poczucie, że jesteśmy współodpowiedzialni, wszyscy trochę dorośli.


6. Dziadkowie są ważni

Jak już wspomniałam wcześniej staramy się nie zrzucać rodzicom całej trójki na raz na głowę. Wiemy, że chłopcy w komplecie bywają nieznośni i złośliwi wobec siebie, co realnie wpływa na zagęszczanie atmosfery w budynku, w którym przebywają. Dlatego dzieci, które jadą do dziadków we dwoje, muszą mieć fazę komitywy. Akurat w tej chwili w naszym małym stadku Zygmunt i Kazik dogadują się najlepiej. Dla dziadków jest to więc mniejsze obciążenie, zwłaszcza, że Ci dwaj spokojnie przeżyją na jednej misce, bo mimo, iż Kazik ma znacznie bogatsze menu niż Zygmunt, to spokojnie przeżyje kilka dni na tym, co jest dla Zeta jadalne. Staramy się więc dozować dziadkom czas z wnukami tak, żeby na zakończenie wizyty byli zadowoleni i nasyceni, a nie wykończeni i modlący się o chwilę ciszy. 


10 komentarzy:

  1. Wszystkie powody uważam za równie ważne - to była dobra decyzja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka zmiana wyjdzie pewnie na dobre wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobra decyzja! Ja co prawda jestem jedynaczką i sama mam jedno dziecko, ale uważam, że taki "odwyk" od siebie zawsze wychodzi dzieciakom na dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To są pardzo mądre i ważne powody. Co do nauki zdalnej uważam, że wszystko zależy od wykładowcy, ale i uczniów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastycznie, kiedy udaje się czasem dac dziecku odsapnąć od rodziców, nawiązać bliższą więź z dziadkami, to naprawdę zdrowe relacja dla wszystkich. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To na pewno dobry pomysł i wiele osób, jeśli miałoby taką możliwość, zrobiłby podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sądzę, że to była dobra decyzja i wszystkim wyszła/wyjdzie na dobre.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli wyszło Wam to na dobre, oznacza, że to dobra decyzja była. U nas nierealne, bo mam pracujących Rodziców, a teściowej nawet kwiatka nie powierzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że takie rozdzielenia rodzeństwa na dobre wszystkim wyszło, bo dzieci odpoczęły od siebie, miały trocę atrakcji, a i rodzice zażyli małych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger