Uwaga, odczyniam detoks!

Uwaga, będzie kontrowersyjnie. Od jakiegoś czasu jestem apatyczna, wiecznie zmęczona, kawę popijam kawą. Nie szczególnie przykładam się też do tego, co ląduje na moim talerzu, jem to, co akurat wpadnie mi w ręce lub dosłownie wypadnie na mnie z lodówki. Efekt jest taki, że z osoby, która budziła się o 6 rano, zmieniłam się w leniwego zwierza kanapowego, który śpi po 10 godzin i wstaje nieprzytomny. Zbuntowało się nie tylko moje samopoczucie, ale też moja skóra, która obsypała się wykwitami dosłownie gdzie się dało. Zaczęło się od ranki w nosie, potem poszło na plecy, czoło i policzki.


fot. Pixabay


Po teleporadzie (a jakże!) lekarz ogłosił, że to prawdopodobnie uaktywnił się gronkowiec złocisty, który lubi stres i spadek formy psychicznej nagrodzić wysypem. Nosicielem gronkowca jest ponoć ok. 70% społeczeństwa, nie jest to kwestia życia w brudzie, raczej kilku pechowych zbiegów okoliczności, które przypłacamy zostaniem nosicielem. U niektórych nie uaktywni się nigdy, u innych od czasu do czasu wraca. Czasem jako zapalenie oskrzeli, innym razem zapalenie błony śluzowej nosa czy gardła, a jeszcze u innych, jak u mnie, w formie paskudnych ranek. Tak czy inaczej biorę antybiotyk, silny lek przeciwhistaminowy, smaruje każdą zmianę olejem konopnym i postanowiłam (za radą lekarza) przeprowadzić trzydniową dietę oczyszczającą. 


Przygotowanie

Przeczytałam całe internety i podpytałam mądrych ludzi. Wystartowałam, nie na wariata. Na spokojnie. Dwa - trzy dni przed rozpoczęciem detoksu należy odstawić to, co najbardziej zalega w organizmie, ponoć to zmniejszy kryzys. Przygotowanie polega na odstawieniu kawy (tego bałam się najbardziej), alkoholu, słodzonych napoi (również tych bez cukru tylko ze słodzikami), chipsów, czerwonego mięsa i nabiału. Przez te dwa dni (jestem niecierpliwa, więc do rzeczy przeszłam po dwóch, a nie trzech dniach) zaczynałam poranek od dużej szklanki wody z cytryną, codziennie starałam się spacerować, między posiłkami też będę pić wodę z cytryną, ewentualnie z cytryną i miodem na ciepło. 


Trzy dni

Dzień pierwszy

Po szklance wody z cytryną na śniadanie zdecydowanie bez opychania: świeżo wyciskany sok z trzech marchewek i dwóch pomarańczy, do tego sałatka 2 pomidory,  trzy ogórki kiszone i pół czerwonej cebuli. 

Na II śniadanie sok z trzech marchewek i jabłka zmiksowany z bananem i dwoma mielonymi orzechami włoskimi.

Obiad, Zupa z zielonego groszku i włoszczyzny i i zmiksowany podany z pestkami dyni. Na drugie danie surówka z białej kapusty, marchewki i pora z jogurtem, na deser jabłko.

Podwieczorek mus z jabłka i garści malin, doprawiony sokiem z cytryny.

Na kolację szklaneczka soku z kiszonych buraków (nie znalazłam takiego w sklepie, więc wzięłam sok z buraków i połączyłam z sokiem z kiszonych ogórków). Na zagryzkę surówka z selera i jabłka  z orzechami i kiwi.


Dzień drugi

Śniadanie: surówka z kiszonych ogórków i cebuli z koperkiem, podana z gotowanym kalafiorem, na deser pomarańcza.

II śniadanie: pieczone jabłko z cynamonem i orzechami włoskimi

Obiad:bigos jarski, surówka z białej rzodkwi z jabłkiem i kiwi

Podwieczorek smoothie z banana i jagód z siemieniem lnianym

Kolacja: Zupa krem z pieczonego jarmużu z nasionami słonecznika, sałatka z czerwonej kapusty i pieczonych buraków, świeżo wyciskany sok jabłkowo-marchewkowy.

    

Dzień trzeci 

Śniadanie surówka z sałaty, pomidora, ogórka i rzodkiewek. Sok z kiszonego buraka (patrz wyżej), jabłko

II śniadanie: koktajl malinowo-bananowy z orzechami. 

Obiad: Zupa jarzynowa i pieczona papryka faszerowana włoszczyzną i pomidorami oraz grejpfrut.

Podwieczorek: Pieczona marchewka, cukinia i bakłażan

Kolacja surówka z kapusty pekińskiej z papryką i koperkiem, do tego sok z kiwi i szpinaku.


Jadłospis bezwzględnie ściągnęłam z poradnikzdrowie.pl.


Co jeszcze i od czego startuję

Powinnam wypijać minimum dwa litry niskosodowanej niegazowanej wody, w razie kryzysu, do wody z cytryną dodawać imbir i miód, ewentualnie pić zieloną herbatę.

Pisałam ten tekst w czwartek (7.01.2021) wieczorem. Rano ważyłam 65,5 kg. Spałam 9,5 godziny, wypiłam cztery kawy i wiadro coli. Moja twarz wyglądała, jak na zdjęciu poniżej - bez filtra, bez makijażu. 

Nie rób tego w domu!

Nie spodziewam się wielkiej rewolucji, traktuję to raczej jako eksperyment, nikogo do tego nie zachęcam, a już na pewno, nie bez konsultacji z lekarzem. Jak wspomniałam na początku, właśnie od rozmowy z medykiem zaczął się pomysł, żeby spróbować pozbyć się toksyn z organizmu przy pomocy oczyszczającego jadłospisu. Niezależnie od Waszych wyborów raczej nie powinno się też takiej detoksykacji prowadzić dłużej niż 3 dni i nie powinno się jej powtarzać za często, ale jak już wspomniałam, wszystko powie Wam Wasz lekarz.


Trzeciego dnia trochę sobie pofolgowałam, pojechaliśmy do moich rodziców, to wiadomo, u mamy samej kapusty nie zjesz na obiad. Ale generalnie nieźle się trzymałam. Jeśli chodzi o moje obserwacje, to do tej pory nie piję porannej kawy, wygląda na to, że ciepła woda z cytryną na dobre zajęła jej miejsce. Generalnie zdarzają się takie dni, kiedy kawy nie piję wcale. Zdecydowanie bardziej pilnuję się, żeby przy każdy,m posiłku na moim talerzu połowę miejsca zajmowały warzywa. Przeprosiłam się też z zieloną herbatą, której wielką fanką nie była, kupiłam całkiem fajną z dodatkiem suszonych owoców i w ciągu dnia jest to mój pierwszy wybór. W czasie tych trzech dni znacząco spadł mi brzuch, po przywróceniu mięsa i pieczywa, znów stał się większy. Ewidentnie coś mi szkodzi z tych rzeczy, bo mam wrażenie, że jestem spuchnięta. Podejrzewam pszenicę i ją w pierwszej kolejności wykluczą, żeby potwierdzić swoją tezę. 

Waga spadła natycmiast i w poniedziałek rano, mimo obiadu u mamy pokazywała 61,8 kg. Zauważyłam, że jestem jakaś milsza. Znacznie trudniej wyprowadzić mnie z równowagi. a twarz? porównajcie sami. Do ideału daleko, ale w obliczu ostatnich wybryków uważam, że nowy jadłospis się spisał.




12 komentarzy:

  1. Ostatnio detoks jest coraz bardziej popularny. Często mam wrażenie, że mnie też by się przydał, może i na mnie by dobrze zadziałał. Widzę po zdjęciu iż po detoksie już jest lepiej. Widać różnice. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nigdy nie byłam za tego rodzaju detoksami. Dla mnie podstawą jest zbilansowana dieta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że nawet dobrze się odżywiając, mamy w sobie różne ,,syfy" z jedzenia. Nawet eko żywność nie jest wolna od zanieczyszczeń. Zobacz ile smogu w powietrzu, gleba też niesie mnóstwo szkodliwych pierwiastków. Nawet jeśli nie stosujesz w uprawie nawozów. Nie mówiąc o mięsie. 😉

      Usuń
  3. nie miałam okazji nigdy stosować detoksu, ale to nie znaczy, że o tym nie myślałam. Myślę, że za jakiś czas ten dzień nadejdzie, dziękuję za inspirację :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odstawienia kawy i chipsów bym się bała najbardziej 😂🙈

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę dziwi mnie, że lekarz zalecił detox, ponieważ jego słuszność już dawno została podważona przez środowisko medyczne. Jeżeli ktoś ma problemy z oczyszczaniem organizmu to zdecydowanie powinien przebadać wątrobę i nerki, w innym wypadku organizm sam dobrze sobie z tym radzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie wyniki mam w normie, nastąpił jakiś bunt na pokładzie z niejasnych przyczyn. Cieszy mnie, że lekarz podsunął taki pomysł, bo w moim przypadku się sprawdził. ;)

      Usuń
  6. Na mnie zła dieta zdecydowanie działa negatywnie, wiec się pilnuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na nasz nastrój wpływa wiele czynników. Dobrze, że tobie udało ci się zlokalizować przyczynę złego samopoczucia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie myślałam o zrobieniu detoksu, ale ten jadłospis, który pokazałaś wygląda tak pysznie, że może dla samego smaku się na niego zdecyduje:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Smoothie z banana i jagód z siemieniem lnianym... To brzmi super. Wiele pozycji tego jadłospisu brzmi zachęcająco. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Taki detoks raz na jakiś czas warto sobie zrobić, na pewno organizm nam za to podziękuje :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger