#Czytam #dzieciom Recenzja książki "Pięć sprytnych kun" Justyny Bednarek

Masz dość nudnawych bajeczek, które czytasz dzieciom przed snem? To znaczy, że nie znasz jeszcze kun. Justynę - autorkę tej książki kojarzycie pewnie dzięki jej głośnemu debiutowi literackiemu "Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek..." Nie tylko zaskarbiły sobie rzesze fanów wśród czytelników, ale zdobyły także nagrodę Przecinek i Kropka EMPiKu i weszły do kanonu lektur szkolnych.
fot. materiały prasowe

Ale wracając do bohaterek dzisiejszej recenzji...
Pięć kun to szajka mieszkająca w Lasku Lindlego na warszawskich Bielanach (wiecie, że autorka mieszka tuż obok?). Ekipę uroczych gryzoni tworzą Prot Eustachy - niezbyt pracowity, za to niezwykle utalentowany strateg, który jest szefem stada, Tomasz Montana - sprytny i nieustraszony palacz cygar z wiśniowych listków, Euzebiusz, zwany Ebim - romantyczny chłopak, którego uskrzydla miłość, Pani Patrycja - niestrudzona poszukiwaczka nowych smaków i doskonała kucharka oraz Purchawka - młoda spryciula o błyszczącej sierści i wielka miłość Ebiego.

Kuny wiodą spokojny żywot w małym lasku, podkradając co i rusz smakołyki z kuchni okolicznych mieszkańców, wśród których najbardziej wybijają się dwie postacie: zakonspirowany krytyk kulinarny - Pan Bartłomiej i równie zakonspirowana autorka bestselerowych książek kulinarnych - Pani Eliza. Historia zaczyna się od tego, że Purchawka i Pani Patrycja postanawiają zwędzić przecudnej urody klipsiki pani Elizy, jednak wtargnąwszy do domu kuny odkrywają znacznie cenniejszy skarb, niezwykle pyszną zupę z cukinii z czubricą. Zachwycona przygotowanym przez Tamarkę - gosposię pani Elizy posiłkiem, silna jak wół (jak mawia o niej Prot Eustachy) Pani Patrycja wynosi z domu gar zupy.

Nie chcę opowiadać Wam całej historii, bo jeśli jej nie znacie powinniście koniecznie przeczytać. Dodam tylko, że kradzież zupy to jeden z grzeczniejszych wątków tej opowieści. Czego więc jeszcze można się spodziewać? Czarnego charakteru, który gotów jest zastraszać, porywać i nawet mordować byle osiągnąć korzyści, dwóch pięknych miłosnych historii, opowieści o pogoni za marzeniami o własnym lokalu gastronomicznym "Prima sort", opowieści o odwadze, przyjaźni i bohaterstwie, a do tego porządnej dawki śmiechu.

Kuny połknęliśmy z Zetem w jeden wieczór, po skończonej lekturze młody orzekł, że książka jest stanowczo zbyt krótka. Nie tylko wciągnął go pełen zaskakujących zwrotów akcji wątek kryminalny, ale też rozbawiły liczne fragmenty, jak choćby miażdżąca pewien lokal gastronomiczny recenzja kulinarna pana Bartłomieja, czy stek niewybrednych klątw rzucanych przez czarny charakter w kierunku kun. Książkę czyta się szybko i lekko, dodatkowym jej atutem są ilustracje, które podobnie, jak do "Skarpetek" wykonał Daniel de Latour. Wartość dodaną stanowią też przepisy na pyszności wg Pani Patrycji i Pani Elizy, sprawdziliśmy kilka - wychodzą pysznie!

Nie zdradzę chyba wielkiej tajemnicy, jeśli powiem, że autorkę znam osobiście, miałam przyjemność z nią przez chwilę pracować i muszę Wam powiedzieć, że jest to absolutnie niezwykła osoba, która przyciąga do siebie zawsze niesamowitych ludzi i zdarzenia. Wcale więc nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się, że kuny czasem goszczą w jej kuchni w klimatycznym domu na Bielanach i podkradają czubricę, w końcu skarpetki naprawdę uciekały z jej łazienki...

TYTUŁ: "Pięć sprytnych kun"
AUTOR: Justyna Bednarek
WYDAWNICTWO: Poradnia K
CENA: ok. 35 zł

Inne książki Justyny znajdziecie TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger