#Uczeń 7 powodów, dla których nie odrabiamy lekcji z naszym dzieckiem

Do tego, żeby nie odrabiać z Zetem lekcji namówił mnie Żywiciel, i choć początkowo nie byłam do tego pomysłu przekonana, muszę przyznać, że okazał się on strzałem w dziesiątkę. Nie będę nikogo przekonywać, że nasza metoda jest jedyną słuszną, Wy znacie lepiej swoje dzieci i wiecie, co działa na nie najlepiej. Napiszę dlaczego u nas ten sposób sprawdza się najlepiej.


1. Już chodziłam do pierwszej klasy

Mało tego, było to w czasach, kiedy w klasach 1-3 dostawało się stopnie, a nie ocenę opisową. Pierwszą klasę ukończyłam ze średnią 5,0 i dostałam nagrodę książkową, był to jakiś smętny tomik poezji, który nadal mieszka w moim rodzinnym domu. Dlaczego o tym piszę? Bo materiał, którego teraz uczy się Zet mam nieźle opanowany i jak siadam obok niego to wydaje mi się, że on się strasznie ociąga, więc, żeby przyspieszyć jego działania, zaczynam mu podpowiadać! Głupie, prawda? Przecież on sam musi znaleźć rozwiązania. Nie siedząc mu nad głową pozwalamy, żeby sam, we własnym tempie przyswoił wiedzę.

2. Czas - jak nim gospodarować?

Wiecie, co zrobić, żeby dziecko nauczyło się szybko wykonywać zadania? Kupcie mu zegarek i powiedzcie, że za np.: półtorej godziny musi wyłączyć MineCrafta, oczywiście nim go włączy, musi odrobić lekcje. Półtorej godziny, żeby odrobić lekcje i pograć u nas wystarcza za motywację (najczęściej ;) ).



3. Nie wykuć, tylko zrozumieć

Dziecko świetnie czyta? Ale czy rozumie co czyta? Czytanie ze zrozumieniem to jedna z umiejętności, które są niezbędne do życia, tak przynajmniej uważam. Zależy nam więc, żeby Zet sam czytał polecenia, jeśli czegoś nie zrozumie, zawsze może przyjść i zapytać, a my mu chętnie wyjaśnimy, ale dopiero, jeśli sam podejmie próbę. Wierzcie mi lub nie, ale rzadko kiedy potrzebuje pomocy.

4. Pilnowanie swoich spraw

Na początku Zetowi zdarzało się zapomnieć co jest zadane, zaległości wychodziły przy okazji naszych wizyt w szkole i nagle pracy robiło się więcej. Młody szybko zrozumiał, że to mu się słabo opłaca "zapominanie", bo w weekend jest fajniej spędzić czas na zabawie, niż nadrabianiu szkolnych zaległości. Okazuje się, że ponad siedmioletnie dziecko jest w stanie zapamiętać, co trzeba zrobić w domu. ;)

5. Skuteczność w działaniu

Skończoną pracę domową zawsze sprawdzamy. Jeśli zauważymy błędy sugerujemy, że to czy inne zadanie warto przejrzeć. Staramy się jednak nie mówić wprost co jest nie tak, bo chcemy, żeby sam wyłapywał swoje błędy, zresztą tych jest coraz mniej, może odkrył, że robienie czegoś dwa razy wcale nie jest szybsze niż odrobienie zadania wolniej ale staranniej pierwszym razem?

6. Nie dla mnie się uczysz, tylko dla siebie

Tak ponoć moja teściowa zawsze powtarzała Żywicielowi. Nieźle to się skończyło, więc może i naszemu dziecku to wyjdzie na zdrowie?

7. Bo ja też lubię się obijać 

Kiedy Zet odrabia lekcje, my możemy spokojnie usiąść i pogadać, no dobra bardziej wstawić pranie, albo poprasować, ale najważniejsze, że nie musimy non stop stać nad nim, tylko zajmujemy się swoimi sprawami, albo bawimy z pozostałą dwójką ;)

Żeby nie było za różowo, to wcale nie jest tak, że on wraca ze szkoły, my mówimy: odpocznij synku, a on się rzuca do odrabiania lekcji... Jeśli go nie pogonimy, to wcale się nie garnie, ale są postępy, a co najważniejsze ociąga się coraz krócej. Ostatnio nawet usłyszałam w szkole, że chyba nieźle się nagimnastykowaliśmy, bo Zet pracuje coraz szybciej. Oby ten efekt utrzymał się jak najdłużej ;)

1 komentarz:

  1. Mnie jeszcze ten temat nie dotyczy ale (na razie) uwazam podobnie jak Ty, ze dziecko powinno odrabiac samo swoje prace domowe, z zaznaczeniem ze w razie problemow zawsze moze liczyc na pomoc.
    Ostatnio jednak trafilam na filmik Jarka z "Ojcowskiej Strony Mocy" o tym dlaczego odrabia za dzieci swoje prace domowe. https://www.youtube.com/watch?v=fhfY3jXjKnY
    Jak pokazal przyklad takiej pracy domowej to myslalam ze sobie zartuje.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger