Gorszy dzień

Miało być o ostatnio poczynionych zakupach terapeutycznych, ale wyszło inaczej.
Dzisiejszy dzień był z tych słabszych, pełnych krzyku i płaczu. Ostatnio było takich mniej. Miałam chyba cichą nadzieję, że dieta pozbawiła nas takich atrakcji, ale nie.
Musieliśmy wstać rano, nawet bardzo rano, bo już na 8:00 musieliśmy być w przychodni. Zet na starcie odmówił zjedzenia śniadania. Bywa.
Potem chyba to mi spadła tolerancja. Odebraliśmy wyniki testów ogólnorozwojowych. Chyba spodziewałam się nieco lepszych wyników. Byłam zła sama na siebie. Zastanawiałam się ile z tego to wina mojego uleganiu jego "nie chcę tego robić". Tak, wiem, miało być bez samobiczowania, ale czasem trudno się kontrolować.
Potem były sceny kolejno: bo nie chce iść na spacer, tylko na plac zabaw, bo płakał zamiast iść na spacer od razu, a przecież to tak fajnie, bo nie chce rysować, bo podrapał kredkę, zamiast nią rysować, bo chce czekoladę po kolacji, bo nie pozwoliłam mu zjeść czekolady, bo nie chce się kąpać, bo nie chce wychodzić z wanny...
Pisząc "sceny" nie mam na myśli płaczu, czy tupania, tylko wrzask, ryk, coś co zwraca uwagę robotników pracujących za płotem. SCENY wysysają energię ze mnie i z niego, straszą Teda. Jest to bezradność, która sprawia, że czujesz się pusta w środku, wsysa Cię i masz ochotę się zapaść do środka, zniknąć, uciec, ale nie możesz, bo wiesz, że On czuje się tak samo i jedyne co możesz zrobić to próbować go przytulić, więc przytulasz, nawet jeśli Cię odpycha.

2 komentarze:

  1. Łączę się w bólu,nigdy nie umiałam nazwać słowami "gorszych dni"bo ciężko to opisać,tobie się to świetnie udało.Ile lat ma twój synek?Mój we wrześniu skończy 6 lat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1 go września skończył 4. Dziękuję za miłe słowa.

      Usuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger