Oczy uciekają

Zastanawiam się czasem, kiedy to się zaczęło, w którym momencie nie zauważyłam, że na mnie nie patrzy. Pamiętam, jak Zet był niemowlakiem, miał 6, czy 8 tygodni, kiedy zaśmiewał się do łez na widok Matki Żywicielki tańczącej jak świr po pokoju. Ale równie dobrze pamiętam, jak mówiłam do Lubego, że on chyba nie jest z nami szczęśliwy. Śmiał się z zabawnych sytuacji, ale rzadko uśmiechał się do nas. Nigdy też nie było problemu, żeby z kimś został, jeśli tylko w lodówce było dość ściągniętego pokarmu. Zasypiał w łóżeczku po kąpieli i spał tak do 3 nad ranem.
Zaczęłam oglądać zdjęcia, myślałam, że znajdę taki moment, w którym przestał na mnie patrzeć. Nie znalazłam.
Teraz sprawdzam, czy patrzy, ciągle pytam "gdzie jestem?", żeby spojrzał, a On, podtyka twarz blisko mojej i nie patrzy. Dopiero teraz, mając w reku 6 stron diagnozy zauważyłam, ile go kosztuje patrzenie w oczy.
Psycholog podpowiada, żeby "uspokoić rączki i nóżki, prosić o krótkie spojrzenie" na początek. Żeby chwalić. Stara się, chwalę, a On za każdym razem mówi - Nie lubię tak ćwiczyć! Ale ćwiczy.
Fajnie, że się stara, widzi, że to dla nas ważne. Ale czy kiedyś sam poczuje potrzebę patrzenia w czyjeś oczy, czy tylko to wyćwiczy?

- A teraz, zrób mi zdjęcie z tyłu. Z tyłu też ładnie wyglądam!

2 komentarze:

  1. Marta życzę Wam w tej całej sytuacji, aby miłość dała Wam siłę do walki i odsunęła smutek. Cokolwiek chciałabym napisać wydaje się nietrafione i banalne. A jednak mam potrzebę napisać, jako matka, że rozumiem, że myślę o Was nieustannie od wczoraj i nie mogę się z tym pogodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie z pozoru banalne słowa, znaczą dla nas więcej, niż ktokolwiek może przypuszczać. Jedyne co umiem powiedzieć, to DZIĘKUJĘ. Nie spodziewaliśmy się takiego odzewu i takiej ilości dobrej energii, jaka płynie do nas w ostatnich dniach.

      Usuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger