List otwarty do Premiera.

 Panie Mateuszu,

Nie lubię pisać takich listów. Ale wierzę też, że Pan nie lubi wykonywać niektórych poleceń swojego prezesa. Każdy z nas jednak czasem musi. Dlatego proszę mi wybaczyć, ale ja dziś muszę, bo tak mi każe mój wewnętrzny głos. Pan, człowiek wykształcony, wychowany w światłym domu musi mieć przecież swoje poglądy. Pan, jako ojciec, lepiej zrozumie moje słowa, niż prezes, który dba tylko o swojego kota. Staram się zwykle nie poruszać tutaj kwestii politycznych, choć nie mogę powiedzieć, że są mi one obojętne. Jako świadomy obywatel śledzę bieżące wydarzenia i mam swoje poglądy. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby innych do nich przekonywać, bo każdy z nas ma własną moralność. 




Rządzenie Państwem nie jest proste, nie da się każdemu dogodzić. Panu rola szefa rządu przypadła w bardzo ciężkich czasach. Pana poprzedniczka z lubością powtarzała, że kolejne lata, kiedy Wy będziecie u władzy będą dla Polek i Polaków łatwiejsze, niż te za rządów PO. Z ciekawością obserwuję te zmiany. Niestety ostatnio tej ciekawości towarzyszy też przerażenie. Nie chodzi tu o to, co się dzieje w związku z pandemią. Nie podważam jej istnienia. Znajomi lekarze i pielęgniarki są dla mnie większym autorytetem, jeśli chodzi o przekaz informacji na ten temat niż media, czy liczby podawane przez Ministerstwo Zdrowia. Ale nie mogę pozbyć się przeświadczenia, że wydźwięk Pańskich wystąpień w tym temacie ma na celu odwrócenie uwagi od spraw, które nie tylko są ważne tu i teraz, ale stanowią też o naszej przyszłości, jako narodu. 


Pewnie domyśla się Pan, że będę mówić o wczorajszej decyzji Trybunału Konstytucyjnego. Mam trzech synów, na szczęście zdrowych, żadna z ciąż nie zagrażała mojemu życiu. Mam dużo szczęścia. Ale tego nie może powiedzieć wiele kobiet. Tych matek, które w przyszłości będą nosić pod sercem dziecko bez szansy na przeżycie choćby minuty po porodzie. Kobiet, które umrą w czasie porodu, do czego będą musiały się przez 9 miesięcy przygotować psychicznie. Kobiet, które zostały uprzedmiotowione i zniewolone przez tych smutnych ludzi, którzy sami nie mają rodzin i nie kwapili się nigdy by przygarnąć i wychować choć jedno dziecko z ciężką niepełnosprawnością. Kobieta, która urodzi dwoje, troje, pięcioro dzieci upośledzonych w stopniu ciężkim, bo tak zadecyduje genetyka i ludzie w togach, dostanie jedno 2000 złoty na przeżycie, leczenie rehabilitację na wszystkie te dzieci. Często te kobiety zostają same, bo niektórzy ojcowie nie wytrzymują ,,nowego życia". Nie mówię, że wszyscy, bo wielu ojców dzielnie trwa przy rodzinie. Ale są tacy, którzy uciekną. A kobieta w tej sytuacji nie może pójść do pracy, bo ciągle musi masować, drenować, podłączać, karmić, zmieniać pieluchy. Nie przez półtora roku, ale do końca swoich dni. A kiedy ten koniec nastąpi, co stanie się z tymi ludźmi? Stworzycie obozy?


Jestem załamana i przerażona. Boję się o przyszłość moich dzieci i o przyszłość ich koleżanek i kolegów, bo nie do takiej rzeczywistości my rodzice chcieliśmy ich sprowadzać. Wszelkie ruchy Pro Life, które dziś klaszczą, mylą aborcję na życzenie z prawem do decyzji, kiedy nie ma nadziei. Aborcja to nie jest zabawa. Dziś (póki co) możemy skutecznie zabezpieczać się przed niechcianą ciążą, kiedy w nią zachodzimy, modlimy się, aby dziecko było zdrowe. Nie zawsze jest jednak tak różowo. Nie mam wcale na myśli dzieci, które rodzą się z zespołem Downa. Mam na myśli te ciąże, kiedy matka dowiaduje się, że dziecko owszem, rozwija się, ale płód nie ma mózgu. Czy Pan zastanawiał się kiedyś jak kobieta czuje ciążę? Dziecko rusza się, czuć nawet jak ma czkawkę. Każda z nas ma nadzieję urodzić różowiutkiego bobasa, który po porodzie przytuli się do jej piersi. Ale nie zawsze tak jest, bywa, że dziecko przez wady genetyczne rodzi się, by od razu umrzeć. Jak kobieta ma sobie z tym poradzić, jak przeżyć połóg, z huśtawką hormonów, ba jak znieść ciążę, kiedy wszyscy chcą głaskać ją po brzuchu i pytają, czy już kupiła wózek, a ona wie, że nie wózek, a trumnę musi wybrać? Dajcie tym kobietom inny wybór, wcale nie łatwy... Każda z nich, przed Bogiem, na którego się powołujecie sama odpowie za swoje decyzje. Nie Wy za to będziecie sądzeni.


My dziś przekazujemy naszym dzieciom wiedzę zgodną z tym, co przekazują nam naukowcy i badacze. A Wy próbujecie nam udowodnić, że ta wiedza zdobywana przez człowieka przez tysiąclecia nic nie znaczy.  Mówi Pan na konferencjach ,,chrońmy ludzi starszych", a zapominacie o pokoleniu 20, 30 i 40 latków. Nas może nie zdziesiątkuje koronawirus, ale zabije nas Wasza zuchwałość, Wasze przekonanie, że wiecie wszystko najlepiej. Wykończycie branże usługowe, nie chodzi tylko o właścicieli restauracji czy siłowni, bo przynajmniej część z nich ma oszczędności, ale zatrudniani przez nich ludzie, kelnerzy, szatniarze, pracujący na śmieciówkach i żyjący od pierwszego do pierwszego nie mają oszczędności. Z czego będą żyć? Ale Wy o tym nie mówicie. Robicie szum wokół siebie. Powołał Pan na Ministra Edukacji Pana Czarnka, który zamiast szukać dziś sposobu, żeby dzieci mogły się faktycznie uczyć z domu, żeby zapewnić im dostęp do internetu, urządzeń, które pozwolą brać udział w lekcjach online, chce cenzurować podręczniki, żeby ,,usunąć z nich lewackie i liberalne treści", czy mogę Pana prosić, żeby Pan przeczytał to na głos i spróbował zachować powagę? Czy to oznacza, że Pan Czarnek weźmie korektor i wymaże Jaruzelskiego z podręczników do historii? Czy wyrwie kartki z wierszami Byrona i Norwida z podręczników języka polskiego, bo byli homoseksualistami?


Straszne jest to, jak depczecie prawa człowieka, prawo dzieci do edukacji, równouprawnienie, jak stawiacie z przodu błaznów i krzykaczy, żeby odwrócić uwagę od tego, jak nocami Polskę, za której wolność nasi przodkowie przelewali krew, zmieniacie w swój folwark. Panie Mateuszu, nie będę ukrywała, że mimo wszystko liczyłam, że Pan jest nieco bardziej współczesny i nie ma Pan zapędów do cofania nas w czasie. Nigdy nie myślałam, że stanie Pan ramię w ramię z posłanką Krystyną, czy Panem Zbigniewem, który jest kpiną z urzędu, który sprawuje. Panie Premierze powstrzymajcie tę lawine, bo historia Wam tego nie wybaczy.

6 komentarzy:

  1. Podpisuję się pod Twoimi słowami! To straszne, co się dzieje w naszym kraju, to straszne do czego my kobiety zostałyśmy sprowadzone. Nie chcę sobie wyobrażać co muszą przeżywać kobiety, które wiedzą, że ich dziecko umrze, że ich dziecko ma wady, które nie pozwolą mu samodzielnie żyć. Kobieta, któa zdecyduje się urodzić takie dziecko to bohaterka, ale nie każda ma w sobie tyle siły na heroizm, na heroiczne decyzje... Wybór - to jest podstawowe prawo człowieka w demokratycznym kraju

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też jestem przerażona, brak mi słów. Nie wiem, czy zdecyduję się na dziecko, jeśli nie dają mi wyboru, co mogę zrobić ze swoim ciałem. Dlaczego nikt nie pomyśli o tym, że dla kobiety strata lub śmierć dziecka jest traumatycznym przeżyciem? Nikt nie chce nosić płodu, który po porodzie zaraz umrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem przerażona tym co się dzieje.. nie jestem jeszcze mamą, ale nie wiem czy zdecyduję się nią być w naszym kraju.. to przykre.

    OdpowiedzUsuń
  4. To co ustanowili jest niezwykle przerażające. Rodzice, kobieta powinni mieć prawo wyboru.

    OdpowiedzUsuń
  5. Masakra co ten rząd robi. Teraz założyło nam kaganca nie tylko na buzię ale i macice. Musimy wyjść na ulicę by rezem się wspierać... Polska nie dla Polaków tylko dla rządu..... Masakra brak mi słów Monika Flok

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, że wszyscy oczekują tylko i wyłącznie wsparcia i nikt nie ma prawa mieć odmiennego zdania, ale mnie bardzo nie podobają się wulgaryzmy na plakatach protestujących i wykrzykiwane przekleństwa. Uważam, że nie tędy droga.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger