Uczę się wdzięczności. Zabieram się za robotę

Siedzimy czasem i biadolimy, jak potłuczeni, jacy to my jesteśmy biedni, jak nam wiatr w oczy. Bo kredyt znów zdrożał, frank poszedł w górę, pominęli nas przy premii, dziecko trzeci tydzień siedzi z gilem w domu, a kartofle się przypaliły. No masakra. Sama często używam tego słowa, ale dziś się wstydzę tego mojego biadolenia. 




Myślę sobie, że często skupiamy się na rzeczach, które ciągną nas w dół, jakoś tak w naszej kulturze łatwiej rozpamiętuje się te gorsze punkty na mapie życia. O tych miłych fajnych rzeczach mamy tendencje zapominać. Bo jak ktoś zajedzie nam drogę i go strąbimy, to po powrocie do domu opowiemy bliskim, jakiego chama spotkaliśmy, ale czy z równą energia zrelacjonujemy, kiedy ktoś nas wpuści w korku? 


Życie z dziećmi jest pełne takich dziwnostek. Ileż to razy jęczałam, że mały ciągle z katarem i prawie nie chodzi co przedszkola. Nawet razu przy tym nie chwaląc się, że najstarszy nie opuścił nawet jednego dnia w szkole. O Zecie mówię zwykle, że zapomniał czegoś do szkoły, albo nie odrobił lekcji, ale że Teodor rośnie na prymusa, to już nigdy... A zmiana narracji zmienia wszystko. 


Nie to żebym była takim wysoko wyspecjalizowanym ekspertem od życia sama z siebie. Czasem mały wstrząsik zmienia wszystko. Spotykasz kogoś, kto się uśmiecha, opowiada, jak super minął mu dzień, bo jego autystyczne dziecko dziś nie walnęło o nic głową, albo ktoś uśmiecha się, bo po biopsji okazało się, że guz wcale nie jest złośliwy. I myślę sobie o kurła, a ja jęczę, że mnie plecy bolą... 


Podejmuję więc morderczy wysiłek, a i Was do tego zachęcam. Zróbmy sobie mały trening wdzięczności. Zacznijmy od tego, że poproszę Was, żebyście zastanowili się za co jesteście wdzięczni. TRZY, DWA, JEDEN... Idę o zakład, że jeśli się przyłożyliście i zrobiliście, o co prosiłam, to jesteście wdzięczni, za zdrowie, rodzinę ewentualnie, że macie co jeść i gdzie mieszkać. A tak mniej ogólnikowo, czy jesteście w stanie powiedzieć, co wydarzyło się w Waszym życiu w ciągu ostatnich 24 godzin, za co możecie być wdzięczni? No właśnie. Ja też mam z tym problem. Bo się nie skupiamy na takich ,,drobiazgach", a to one dają nam poczucie szczęścia. Dlatego proponuję, żebyśmy ćwiczyli razem. 

Zapisuj, bo pamięć jest zawodna

Weźmiemy sobie zeszyt, nie za duży, nie za gruby, żeby nas nie przytłaczał. Napiszemy trzy rzeczy, które nas uszczęśliwiły w czasie ostatniej doby. Ja dziś napiszę tak: 

- wstałam bez nowego pryszcza

- Kazik jest w przedszkolu

- zjadłam pyszną kolację

Ważne, żeby zapisywać to każdego dnia, będę Wam przypominać, przyda się nam wszystkim. Tak powoli uczymy się bardziej optymistycznego podejścia do życia. Częściej się uśmiechamy, a to poza całą biochemią, która lubi jak się uśmiechamy, zjednuje nam ludzi. A przede wszystkim sprawia, że my sami widzimy coraz więcej pozytywów.  Taka samonakręcejąca się maszynka. To co dziś może Wam się wydawać nędznym pitoleniem to pierwszy krok do tego, żeby poczuć się szczęśliwym. Tak słyszałam. Spróbuję. 

Marny chyba ten tekst na powrót. Ale nie będę się spinać. Potrzebuję czasu, żeby wrócić na wcześniejsze, bardziej przebojowe tory. W ostatnim czasie przestałam pisać, a to jedna z niewielu rzeczy, w których faktycznie się spełniam, i które są za mną odkąd pamiętam. Dlatego zaczynam tak, jak umiem. Bo wszystko zaczyna się od pierwszego kroku. 

5 komentarzy:

  1. Ja dzisiaj jestem wdzięczna za to,że spędziliśmy fajną rodzinną niedzielę,a w sobotę zdążyliśmy spotkać się ze znajomymi w naszym ulubionym miejscu (zanim znów je zamkną ze względu na drugą pandemiczną falę).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ważne by zrobić ten pierwszy krok :-)
    Powodzenia...
    Sama też się zastanowię, czy za dużo nie marudzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Racja, to jak patrzymy na świat wpływa na nasz humor i nastawienie do innych. Ja każdego dnia jestem wdzięczna, za wstajemy zdrowi i choroby nas omijają szerokim łukiem. A wczoraj byłam wdzięczna męzowi za grzańca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zawsze staram się patrzeć na to, co mnie spotyka pozytywnie i wybierać ze wszystkiego tylko to, co dobre. Tak łatwiej żyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wdzięczności wypisuję codziennie w moim kalendarzu. To dobry sposób na to, aby nie zapomnieć o o małych cudach życia. Polecam

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger