Plażowe must have, co wziąć na plażę z dziećmi

No i stało się, doczekaliśmy się ciepłych dni, ja to powiem Wam szczerze, już powoli zaczynałam tracić nadzieję, czy w tym roku to dojdzie do skutku, bo przecież maj taki zimny. Czerwiec powitał nas burzami i wiatrem takim, że momentami zastanawiałam się czy dom jeszcze stoi na podwórku, czy może nas już gdzieś wywiało. Ale powoli sytuacja zaczyna się stabilizować. 



Jest coraz cieplej, w zeszłym tygodniu rozstawiliśmy basen, coraz częściej siadamy na naszej plaży i powoli zaczynamy myśleć, żeby sprawdzić, czy woda w pobliskiej rzece już nadaje się do kąpieli. Lato nadchodzi, a z nim czas zabawy, rozrywki i... nieodpowiedzialnych decyzji :)

Poczucie bezpieczeństwa


Kiedy miałam kilkanaście lat, nawet nie chcę pamiętać, jak dawno temu to było, jechało się na rowerze przed siebie, na plaży ściągało się ciuchy, wskakiwało do wody w bieliźnie a potem leżało na piasku, żeby trochę wyschnąć, zanim założy się spowrotem ubrania. Kończyło się to różnie... Czasem poparzonymi słońcem plecami, czasem jakimś nieprzyjemnym pieczeniem w innych miejscach. Wiek może i zabrał mi spontaniczność, ale nauczył też, że tych nieprzyjemnych historii można uniknąć. Wystarczy się dobrze zabezpieczyć.

Pakujemy się na plażę


Skóra


Po pierwsze, jeszcze w domu nakładamy porządny krem z filtrem, przynajmniej 30 SPF, chociaż jako istota na słońce uczulona, częściej wybieram 50. To legenda, że nie da się tak opalić. Zabezpieczamy się przed fotostarzeniem, opalamy się trochę wolniej, ale nadal nabieramy zdrowego kolorytu, zresztą na rynku jest dostępnych tyle rewelacyjnych samoopalaczy, że można to spokojnie nadgonić, bez smażenia się. Choć trochę na słońce i tak wychodzę, bo witamina D jest niezbędna do życia. 

Komfort


Wszyscy mówią "weź duży ręcznik, najlepiej z jakimś modnym wzorem, wiecie flamingi, lamy czy coś, ja jestem fanką koca pod tyłkiem, raz, że większy, więc łatwiej się rozłożyć, a dwa w taki polar, jakoś mniej włazi piach, nie robi się na nim błoto, ręczniki owszem, ale do wycierania. Wiem, że są esteci, którzy jak nie mają takiego modnego okrągłego ręcznika to im źle, ja mam trójkę dzieci, stawiam na wygodę.

Bezpieczeństwo


Od kilku miesięcy większość z nas nie rusza się z domu bez maseczek, rękawiczek i żelu antybakteryjnego, bo wiadomo. Ale czy pilnujesz, żeby nie leżeć w tym piachu jak sardynki? Nie lubię polskiego morza w sezonie, nie lubię naszych lokalnych plaż nad rzeką, gdzie pod mostem w Pomiechówku ciężko postawić stopę, szukamy zawsze miejsc na uboczu. Gdzie ludzi jest mniej. Nie tylko w czasach pandemii, wolę mieć mniejszą plażę, ale taką, na której często jesteśmy sami, wtedy możemy wejść z dziećmi do wody i nie zerkać ciągle w stronę naszego legowiska "czy portfel nóg nie dostał" łatwiej też zlokalizować własne dzieci w mniejszej grupie, kiedy wszystkie biegają w samych majtkach. Ale nie zapominam też o sobie. Nie ważne czy daję nura do naszego basenu, czy wchodzę do rzeki, nie chcę się zastanawiać, czy "czegoś nie złapię". 

Okolice intymne, choć znajdują się w centrum naszego ciała rzadko dopieszczamy. A to takie proste. Już od dłuższego czasu jestem wierna globulkom Gynauxil. Mam wkładkę wewnątrzmaciczną, poza wieloma plusami ma ona też taki minus, że sprzyja infekcjom. Żeby ich uniknąć zawsze po miesiączce robię sobie kurację z Gynauxilem, bo dzięki nim odbudowuje się bariera ochronna moich narządów rodnych. Naturalna bariera, która powstaje dzięki globulkom chroni je i okolice intymne przed przedostawaniem się do wnętrza szkodliwych bakterii i drobnoustrojów. Wspiera odbudowę naturalnej flory bakteryjnej, a także nawilża i wspiera odbudowę nabłonka. Co miesiąc przeprowadzam kurację i... nic się mnie nie czepia. Bardzo się cieszę, że mój ginekolog mi je polecił, teraz sama polecam Gynauxil koleżankom i innym kobietom, również w okresie menopauzy. Pisałam już kiedyś o nich TUTAJ i nic się w tej kwestii nie zmieniło.

Ze sobą zabieramy natomiast, kilka kolorowych plastrów różnej wielkości, Octanisept, środek łagodzący ukąszenia owadów i spray z pantenolem, żeby szybko zareagować, jak ktoś mimo kremu z filtrem trochę się przypiecze. Przydaje się też czasem lek przeciwbólowy.

Głowa


Kapelusz to nie tylko modny dodatek, ale też ochrona dla włosów, które na słońcu mocno się przesuszają, jeśli nie chcesz nosić kapelusza, możesz postawić na niezwykle modne czapko-turbany lub fantazyjnie zamotać chustę. To nie tylko ochrona, ale też mega stylowy dodatek (taka rekompensata, za brak modnego ręcznika).

Prowiant


Jak już wybieramy się na plażę to nie chcemy za pięć minut zastanawiać się co tu zjeść. Mamy przenośną lodówkę, kilka mniejszych toreb termicznych, wrzucamy do nich przede wszystkim wodę, ale też kanapki, albo tortille z ulubionymi dodatkami, trochę owoców, które dobrze przetrwają podróż, np. borówki, winogrona, jabłka, ale też suszoną żurawinę czy ulubione orzechy i słone przekąski, dla każdego coś dobrego, tak, żeby nic nas nie zaskoczyło. 

Zabawa


Obowiązkowo bierzemy dla chłopaków okulary do nurkowania, zawsze dno rzeki okazuje się najfajniejsze, piłkę, żeby się poruszać w wodzie, ewentualnie frisbee i zawsze przynajmniej dwa koła albo inne dmuchańce, przy jednym jest bitwa, bo zawsze dwóch na raz chce korzystać. 

Czyste nie tylko łapki


Chusteczki wilgotne zawsze się przydają, przed posiłkiem wypada przetrzeć łapki, a po nim buzię, ale co ważne, nie zapominajmy o woreczku na śmieci, co niesiemy, to zabieramy, bo na plażach, szczególnie tych odludnych nie zawsze są kosze na śmieci. Z dwulatkiem na pokładzie warto też wziąć ze sobą jednorazowy nocnik. Świetne rozwiązanie, które w razie nagłej potrzeby znacznie ułatwi Wam życie.  



14 komentarzy:

  1. nie wiem, czy w tym roku spakuję się na plażę, czy jednak pozostaniemy przy przydomowym basenie. Ale wpis jak zawsze konkret! same przydatne rzeczy :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas podstawą są czapki, krem z filtrem, ręcznik i woda do picia :) No i łopatki i foremki do budowy fortecy z piasku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Święta racja z tym wybieraniem plaż na uboczu, które nie są tak oblegane.
    Byłam we wrześniu nad polskim morzem i wybrałam się na spacer po miejskiej plaży w Gdyni...
    Nigdy więcej. Śmieci więcej niż ludzi - od jakiś szkieł po igły po narkotykach. Zdecydowanie odludne plaże czy z dzieckiem, czy bez, to jest to czego nam potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bez kremu z filtrem nie ruszamy się na plażę �� Zamiast ręczników też stawiamy na koc �� Miejsca na uboczu są najlepsze, szkoda że nie zawsze można je znaleźć, ale dla chcącego nic trudnego ��

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam zawsze ze sobą na wakacjach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najważniejszy to filtr i woda, bez tego się nie ruszam nigdzie latem:)

    OdpowiedzUsuń
  7. najważniejszy krem z dużym filtrem ,sama chętnie skorzystam z tego wpisu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny wpis, który pomaga podczas pakowania. ❤ My sobie plaży nigdy nie odmawiamy, więc na pewno się przyda.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ochrona przeciwsłoneczna przede wszystkim! No i prowiant :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszy raz słyszę o jednorazowych nocnikach. Ale już sobie wygooglowałam i stwierdzam, że jest to rewelacyjna rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobry i aktualny post, przy czym ja na plażę się nie wybieram, ale na ogórdku pod parasolem Twoje rady jak znalazł.

    OdpowiedzUsuń
  12. Może gdyby człowiek sam wybierał się to i teraz by tego było mniej,
    ale dzieci mają swoje wymagania ;_)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja wiem, że dziecko może być ciekawe, ale naszym obowiązkiem jest zrobić wszystko by dziecko się nie zgubiło. Sama mam dziecko i ANI razu nie zgubiłam dziecka, po prostu z mężem zamieniamy się rolami, raz jedno pilnuje raz drugie. A rzeczy potrzebne na plaże to na pewno kremy, woda i prowiant. Reszta się znajdzie :D

    OdpowiedzUsuń
  14. I z takim wyposażeniem można siedzieć na plaży cały dzień :) Też zdecydowanie wolę mniejsze. Nie przepadam za tłumami.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger