#MOCNYMONDAY nie musi być nudny!
Miałam taki przebłysk intelektu, że może napiszę coś mądrego i od serca, ale rzeczywistość zmieniła moje plany, tak sobie włączyłam komputer, usiadłam, ba nawet nalałam szklankę piwa i przeglądam internety, jak je przeglądam już 20 minut i przypomniało mi się, że w piekarniku zostawiłam pizzę, którą miałam w planie wyjąć "za pięć minut". Ostatnia partia wyszła bardziej wypieczona niż bym chciała.
To takie story of my life. Podobne rzeczy dzieją się, kiedy podejmuję próbę gotowania kaszy w woreczkach, niby te plastiki są po to, żeby życie ułatwić, a mnie tak odprężają, że spaliłam już kilka garnków. Co ciekawe (przynajmniej dla mnie), jak gotuję kaszę luzem, to się nigdy nie dzieje. Wszystko przez te woreczki.
Jestem zakręcona jak słoik
Albo jeszcze bardziej. Wiecznie o czymś zapominam. Np. kiedyś Teodor nie poszedł do przedszkola, bo miał zajęcia z logopedą w ciągu dnia. Wsadziłam jego i Kazika do auta, zawiozłam do poradni i z młodszym pojechałam do sklepu. Na parkingu pod Lidlem wpadłam w panikę, bo nie znalazłam w aucie Teda... Innym razem zadzwoniłam do Michała spod sklepu, bo nie mogłam znaleźć auta na parkingu, okazało się, że wcale go nie ukradli, tylko przyjechałam drugim. Wiecznie zdarzają mi się takie rzeczy, a najczęściej to już rano.
Rano o każdej porze
To moje rano wcale nie musi przypadać na 6:00. Moje rano jest za każdym razem jak się obudzę, nawet jeśli udało mi się zdrzemnąć kilka minut w ciągu dnia, to wstaję jak zombie i przez półtorej godziny jestem nieprzytomna. Bez dwóch kaw nie wsiadam do auta, żeby nie stwarzać zagrożenia. A do końca pierwszego kubka najrozsądniej się do mnie nie odzywać. Moja teściowa, na początku związku z Michałem potrafiła mnie obudzić z uśmiechem o wschodzie słońca i zapytać czy kawka, czy od razu śniadanko. Dziwię się szczerze, że nie zabroniła synowi ze mną przyjeżdżać, bo po przebudzeniu jestem miła jak sól w oku.
Nie tylko zachowanie
Przez ten okres rozruchu nawet nie wyglądam jak człowiek, mam spuchnięte oczy poczochrane włosy i moje usta nie są zdolne do uśmiechu. Moje usposobienie po prostu widać. Najgorsze są oczywiście poranki w poniedziałek, bo budzi mnie myśl o tym, że mam jakieś obowiązki do spełnienia, a to już wyższa szkoła jazdy. Tak właśnie zrodził się pomysł na #mocnymonday nowy projekt na Instagramie, gdzie w poniedziałkowe poranki budzimy się nawzajem z uśmiechem pokazując nieco przerysowane realia i świetnie się bawimy z innymi zakręconymi personami. Zachęcam Was do zajrzenia i dołączenia do akcji. Tematy na kolejny poniedziałek podaję w środy i zapisuję w wyróżnionych relacjach.
Ale fajny projekt. Ja też mam problem z poniedziałkami, ledwo zwlekam się z łóżka i idę walczyć o przetrwanie. Muszę zerknąć na ten projekt
OdpowiedzUsuńI tym wpisem zrobiłaś mi dzień. Świetny projekt. Rewelacja, i ja muszę się ogarnąć.
OdpowiedzUsuńCudny pomysł! Jakże życiowy 😄 Poniedziałki nie są łatwe, może w końcu będą!
OdpowiedzUsuń