Pomysł na marchewkę po japońsku i idealny gulasz z pręgi wołowej
Wracam do żywych, mam nadzieję na dłużej niż pięć minut. W każdym razie może jakimś cudem uda mi się osiągnąć wystrzelanie się z zapasu książek i przepisów, których gromadzi się mnóstwo. Dziś na dobry początek zarzucam Wam cudowny przepis na pyszną marchewkę, który dawno temu wynalazłam u Filozofia Smaku, robię minimalnie inaczej niż autorka tamtego bloga, ale i tak polecam Wam przetestowanie obydwu, bo są obłędne.
Mówimy tu o przystawce o japońskim rodowodzie, która moim zdaniem idealnie pasuje np. do duszonej wołowiny. Pozwólcie więc, że opowiem Wam o całym daniu, które wylądowało wczoraj na naszym stole. Bo o tyle, o ile każdy z jego elementów jest pyszny osobno, tak w pakiecie stanowią połączenie zrywające majtki <3
Marchewka po japońsku
30 dag marchewki
2 łyżki sosy sojowego
2 łyżeczki sosu mirim
łyżeczka cukru kokosowego
2 łyżki sezamu
łyżka oleju sezamowego
łyżka oleju rzepakowego
ząbek czosnku
pół łyżeczki harisy
Marchewkę pokroiłam taką obieraczką do juliet kupioną na aliexpress, ale spokojnie można pokroić ręcznie w zapałki. Wrzuciłam do miski, dolałam olej sezamowy, przeciśnięty przez praskę czosnek i sos sojowy. W woku rozgrzałam łyżkę oleju, porządnie rozgrzałam i dodałam marchewkę. Podsmażałam około trzech minut na dużym ogniu, dodałam cukier, mirim i harisę. Na suchej patelni uprażyłam sezam i dodałam do marchewki. Przed podaniem posypałam jeszcze szczypiorem i tadam! Gotowe.
Pręga wołowa z gara
1/5 kg pręgi wołowej
2 cebule
mały bakłażan
sól
pieprz
2 listki laurowe
3 ziela angielskie
kilka mrożonych borowików
Wołowinę pokroiłam w plastry, posoliłam i oprószyłam pieprzem, podsmażyłam na suchej patelni grilowej, przełożyłam do garnka z odrobiną wody, zielem i listkami. Na patelni podsmażyłam posiekaną cebulę z pokrojonym bakłażanem, przełożyłam ją do mięsa, dodałam też grzyby i dużą szczyptę pieprzu. Gotowałam około dwóch godzin na małym ogniu, aż warzywa zupełnie się rozpadły zagęszczając sos.
A do tego ziemniaki i kiszone ogórki w sosie słodko kwaśnym, czyli Przysmak Henia od Kiszonki Niemiec. Uprzedzę Wasze pytania - ten tekst nie jest współpracą, te ogórki są świetne i bardzo pasują do wszystkiego, co powinno mieć orientalną nutę. Szczerze polecam to połączenie, albo same marchewki, albo samą wołowiną, ale wszystko jest wypasione! A kiszonki są bardzo zdrowe, nie tylko na odporność, ale też na trawienie, skórę i układ nerwowy, ponieważ są bogate w witaminy z grupy B. No co Wam powiem?! Jedzcie na zdrowie!
Och, muszę sobie kupić taką obieraczkę, bo nienawidzę kroić niczego w słupki, a azjatyckie zarcie uwielbiam!
OdpowiedzUsuńWygląd kusi, nie próbowałam nigdy takiego cuda:0 muszę spróbować zrobić:)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo zachęcająco! Na pewno smaczne...może nawet skorzystam z przepisu, w końcu teraz mamy tyyle czasu...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe połączenie smaków. Moze kiedyś będę miała okazję wypróbować i posmakować. 😊
OdpowiedzUsuńPewnie, że chętnie spróbuję, coś nowego na talerzu, przepis chętnie wykorzystam. :)
OdpowiedzUsuńWygląda mega apetycznie. Niestety na czerwone mięso pozwalam sobie tylko od święta
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie! Tylko chyba dość czasochłonne, a ja jestem na etapie obiadów w 20 minut :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że to danie przypadłoby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńBardzo prosty i ciekawy przepis. Zapisuję sobie, bo lubię japońskie smaki, a tego przepisu nie znałam.
OdpowiedzUsuń