Gdzie zjeść w Warszawie, restauracja libańska Fenicja

Nie jesteśmy typem ludzi, którzy często jadają na mieście. Lubię gotować, mieszkamy na wsi, nie często zdarza nam się wybyć z Michałem do restauracji. Nie zmienia to faktu, że o tej swobodzie wychodzenia ostatnio marzę. Nie chodzi o to, żeby nagle zacząć biegać od knajpy do knajpy, ale tak raz w miesiącu poszłabym zjeść coś fajnego i zaskakującego.



Tak sobie marząc przypomniałam sobie o naszym ostatnim wyjściu, prawie bez dzieci. Starszaki były w placówkach, a my wzięliśmy Kazika pod pachę i pojechaliśmy do Fenicji, libańskiej restauracji w centrum Warszawy. To był wyjątkowo deszczowy i nieprzyjemny dzień, ale ta eskapada całkiem skutecznie poprawiła nam nastrój.

Klimat


Libańska muzyka grająca cicho w tle, klimatyczny wystrój sprawiający, że mimo iż przy byliśmy przy Świętokrzyskiej czuliśmy się bardzo intymnie. Przepierzenia dają dodatkowo poczucie, że jesteśmy sami. Okna choć duże i wychodzące bezpośrednio na ulicę dają poczucie, że jesteśmy niewidoczni dla świata. Jest też zakątek, w którym możemy schować się zupełnie, tak, żeby nikt nie zaglądał nam z zazdrością do talerza. 





Co można zjeść


Wszystko, czego sami nie zrobicie, bo nie sadzę, żebyście mieli w lodówce dzikie ogórki czy libańską rzodkiew, ba, zaryzykuje nawet stwierdzenie, że możecie nie mieć TAKIEGO halloumi. Najlepsze, jakie jadłam. W ofercie znajdziecie pyszne przystawki, zarówno na ciepło, jak i na zimno, zupy, dania główne mięsne i wegetariańskie, ale warto zerknąć też na kanapki, a lemoniady, zwyczajnie powalają. Opowiem Wam czego próbowaliśmy.

Przystawki


Wybraliśmy skrajnie różne przystawki. Michał postawił na hummus z pieczoną wołowiną, do tego dostał cieplutkie chlebki pita. Doskonale gładki aksamitny hummus z pachnącą słońcem oliwą i aromatyczną miękką wołowiną okazał się strzałem w dziesiątkę. Muszę w końcu przygotować taki w domu.



Jako szanujący się mięsożerca wybrałam dla siebie tatar libański, którego dziś nie mogę znaleźć w menu. Więc musicie uwierzyć moim słowom i zdjęciom, że w restauracji warto o niego zapytać. Spokojnie można zamówić go na pół, albo potraktować, jako danie główne, bo ogromnie mi smakował, ale było go tak strasznie dużo, że poprosiłam o zapakowanie połowy na wynos, bo nie zmieściłabym dania głównego.



Dania główne


Tu zamieniliśmy się rolami. Michał wybrał sobie mięsa do popróbowania, ja postawiłam na danie wege i choć trochę się go obawiałam okazało się obłędne. Grillowane halloumi zbiło mnie absolutnie z tropu. Tego się nie spodziewałam. Kremowe, pachnące dymem, cieplutkie i dopieszczające mój zmysł smaku. Podane na sałacie ze świeżymi warzywami, pięknymi dużymi i pachnącymi kaparami i oliwkami, za którymi tęsknię do dziś. Cały czas powtarzałam, że wcale nie żałuję, że nie wzięłam mięsa, co u mnie jest dziwne.




Mięsa Michała wywołały u mnie mieszane uczucia. Oczywiście, że mu podjadałam, musiałam przecież dokonać rzetelnej oceny ;) Nie porwał mnie kurczak, ale ja nie jestem fanką kurczaka, więc możecie nie wierzyć mi na słowo. Reszta była pyszna. 



Najedliśmy się we troje jak małe świnki, zabraliśmy połowę przystawek do domu i popiliśmy to wszystko lemoniadą z granatem. Nie poszliśmy do sklepu, który znajduje się przy restauracji, bo jak wspomniałam strasznie padało, a my byliśmy z Kazikiem. Ale wrócę tam, bo warto. Także, jakbyście się zastanawiali, gdzie wyskoczyć w weekend, to polecam Waszej uwadze restaurację libańską Fenicja, mają kilka lokalizacji w Warszawie, gdzie dokładnie ich znajdziecie i jakie mają aktualne menu możecie sprawdzić TUTAJ.




6 komentarzy:

  1. Piękne wnętrze i jakie apetyczne potrawy. Jeśli będę w Warszawie, na pewno będą miała tę restaurację na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  2. co za świetne miejsce- tez tak jak i Ty nie bywam czesto na mieście w takich miejscach ale...do tego z przyjemnością bym weszła.Co za przysmaki- ślinka na sam widok cieknie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne, klimatyczne miejsce. W Warszawie ląduję przeważnie, więc może kiedyś odwiedzę

    OdpowiedzUsuń
  4. Oryginalna kuchnia. Raczej niezbyt popularna. Wszystkie dania wyglądają naprawdę smakowicie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wnętrze raczej by mnie przytłoczyło. Dania natomiast wyglądają szalenie apetycznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Diana wyglądają smakowicie. Wnętrze nie jest w moim klimacie, ale jest oryginalne.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger