Tygodniowe obiady dla całej rodziny. Smaczne i szybkie
Kiedy pytają mnie, co gotuję na obiad, odpowiadam "co się nawinie". Ale nie do końca jest to prawda, zawsze planuję posiłki z wyprzedzeniem, listę zakupów trochę modyfikuję w sklepie, bo jeśli np zaplanowałam zupę kalafiorową, a kalafiora brak, to nie jeżdżę po całym mieście w poszukiwaniu, tylko biorę np. kalarepkę, jeśli jest ładna. Mięso kupuję takie jakie wpadnie mi w oko i z niego kombinuję co zrobić. Ponieważ robię regularny przegląd spiżarni to dokładnie wiem co mam, a co ewentualnie muszę dokupić.
Smutek wielki towarzyszy mi z zupami, bo Zet zje każdą, jaką dacie, ale pod warunkiem, że będzie zmiksowana. Ted i Michał w zasadzie nie jedzą zup, poza kilkoma wuyjątkami, więc nie ma że boli, dania muszą być dwa. Zwykle gotuję tak, żeby było na dwa dni, drugiego dnia dogotuję jakieś ziemniaki czy ryż i z głowy. Ponieważ pytania o nasze obiady powracają jak bumerang, zrobiłam zdjęcia z tygodnia, może coś Was zainspiruje, a jeśli jakimś cudem będziecie poszukiwać przepisów, to chętnie się z Wami podzielę, zresztą nie wykluczam, że coś z tych dań już jest na blogu. No to do dzieła
Poniedziałek
Po weekendzie u rodziców uzbrojona w botwinkę nie mogłam inaczej, na zdjęciu oczywiście jest moja i Michała porcja, stąd skwareczki ;)
Wtorek
Zupa ta sama, więc daruje sobie powtórkę zdjęcia, na drugie był makaron z sosem bolognese, mięso zawsze smażę oddzielnie i dodaję na końcu, dzięki temu Zet ma swoją wege porcję z samym sosem. Do sosu walę ile wejdzie warzyw i blenduję, udaje mi się tak uniknąć hałasu, że nie chcą, że nie lubią...
Środa
Zupa z selera korzeniowego i borowików, ona po prostu daje radę, koniecznie musicie spróbować, podałam z natką i prażonymi nasionami konopi. Rewelacyjna <3
Czwartek
Zet był kilka dni u babci, więc mogliśmy przeżyć bez zupy. Upiekłam żeberka, na które przepis wrzucałam na bloga w zeszłym tygodniu. Fajna rzecz.
Piątek
W piątek była powtórka z poprzedniego dnia, Jakimś cudem zostało, ale te żeberka to jest wypas i jeśli nie próbowaliście to polecam spróbować.
Sobota
W sobotę oczarowały mnie te ziemniaki, pieczone po uprzednim obtoczeniu w mące z przyprawami, do tego mielone i tzatzyki, szybkie, mało roboty i bardzo smaczne.
Jedzonko w sam raz. Wprawdzie dla mnie za dużo mięsa, ale co kto lubi :)
OdpowiedzUsuńAle smakowitości aż zgłodniałam. Smaczne i nieskomplikowane dania są super!
OdpowiedzUsuńBoszszsz, jak to wszystko brzmi wystawnie...
OdpowiedzUsuńWcale nie jest proste i nieskomplikowane...
Ale za to jakie pewnie smaczne ...:-)
Świetne zdjęcia jak zwykle u Ciebie :-)
Same zdjęcia już wyglądają apetycznie. U moich dziadków po niedzieli z rosołu robiło się pomidorową.
OdpowiedzUsuńSame zdjęcia już wyglądają apetycznie. U moich dziadków po niedzieli z rosołu robiło się pomidorową.
OdpowiedzUsuńPyszne posiłki, zjadłabym fasolkę szparagowa :)
OdpowiedzUsuńPrezentujesz same smakowitości, że od razu robię się głodna i mam ochotę spróbować tych pyszności. :):*
OdpowiedzUsuńAleż tu pyszności.Barszczyk czerwony od dawna planuję ,ale jakoś nie mogę się zabrać.Obiecuję sobie że jutro na pewno.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba bo nie za tłusto i nie ma zbyt wiele pracy.Ziemniaki opiekane mega pomysł.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł,prognozując zaoszczędzimy na czasie i już z rana wiemy co zjemy na obiad,albo co będzie na koniec tygodnia.
OdpowiedzUsuń