Okiem Żywiciela: Dlaczego rodzice powinni mieć przyjaciół?

Ostatnio Marta pisała dlaczego dziecko powinno mieć przyjaciół. Dziś napisze Wam dlaczego uważam, że rodzice też powinni mieć przyjaciół i to nie dla siebie, co jest oczywiste, ale też dla dzieci.


WinaMarcina.pl

Zna ktoś Lenny Kravitz'a? Jego biorę za przykład, bo akurat jego historia wryła mi się w pamięć. Niby grał pop, ale zawsze był to pop inteligentny i niebanalny, czy to, że z w jego domu bywał Miles Davis, Ella Fitzgerald albo Duke Ellington miało na to wpływ (kto nie wie to niech google go wspomoże)?

Zresztą po co szukać porównań za oceanem, całe moje i poprzednie pokolenie mówiło, że pracę to się znajduje tylko po znajomości. Ale czy to były nasze znajomości, czy naszych rodziców? Mój Ojciec wyjechał z Polski, jak miałem siedem lat, ja wyprowadziłem się z rodzinnego miasta tuż po skończeniu szkoły średniej i tym sposobem odciąłem się od wszelkich "znajomości" mojej rodziny. Ostatni raz skorzystałem z nich w trzeciej klasie technikum i to jak skorzystałem!! Musiałem mieć praktyki jako technik elektronik. Wtedy na TOPie była firma JTT Computers ,której komputery z wypiekami na twarzy oglądałem w gazetkach z Vobisu. Dziadkowi (inżynier budownictwa ale bardzo "ogarnięty" człowiek) wystarczyły dwa listy. Nie emaile,a zwykłe listy żebym mógł odbyć tam praktyki ,a przez miesiąc mieszkać u Pani Inezy (to nie literówka), która okazała się nad wyraz ciekawym kompanem do rozmów, mimo siedemdziesięciu lat i srebra na głowie. Nigdy by mi się nie udało, gdyby nie Dziadek, którego nigdy nie podejrzewałem o takie znajomości.

Ale do czego zmierzam? Otóż mamy tylko jedno życie i nie jesteśmy w stanie naszym dzieciom pokazać wszystkiego, ani nauczyć ich choćby połowy niezbędnej wiedzy, dlatego jeśli Bóg da i partia pozwoli to nasze dzieci będą na tyle miłe w obejściu, a nasi przyjaciele i znajomi na tyle mili, że część z tych rzeczy pokażą za nas. Na przykład Darek w tym roku wziął nas na przejażdżkę katamaranem, a nasze chłopaki mieli przyjemność obsługiwać dźwig na nabrzeżu, którym zrzucaliśmy go do wody.U Marcina zbieraliśmy w ten weekend winogrona i specjalnie dla Zygmunta uruchomił maszynę, która oddziela grona od gałązek i pokazał Nam swoją piwnicę. Zresztą jego szczepki rosną u nas w ogrodzie. Z Mateuszem i Anią cieszyliśmy się jak startowali z lodziarnią i myślę, że jeszcze kiedyś wpuszczą Nas na zaplecze i pokażą jak robi się prawdziwe lody. Pan Rafał (nie umiem inaczej o Nim pisać) wielokrotnie pokazywał Nam, że nie ma rzeczy niemożliwych, a mechanika to tylko umiejętność czytania instrukcji i trochę pary w łapach. Mateusz i Ilona zawsze chętnie tłumaczyli co i jak w tych wszystkich paragrafach i innych regulaminach. Ci wszyscy ludzie i wielu wielu innych, tak naprawdę pomagają Nam wychowywać naszych synów. Wcale nie oczekuję, że będą "załatwiać im pracę" w przyszłości, ale może zarażą ich swoją pasją, może dzięki Nim nasze dzieci inaczej spojrzą na świat i znajdą swoją drogę?


Sevents


Kremowa Lodziarnia

Nie wiem, co będzie dalej, ale wiem, że jeśli ja znam wartościowych ludzi i moje dzieci z nimi obcują to może zamiast z "dresa" pod blokiem wezmą przykład z moich przyjaciół, bo moje życie może być dla nich nudne, ale może odkryją to co kochają tuż obok? Tego im i Wam życzę, ja swojej pasji dalej szukam i nie mam zamiaru się poddać.

8 komentarzy:

  1. Moi przyjaciele z młodości w większości rozluźnili z nami kontakt, od kiedy urodziły nam się dzieci. za to na porodówce spotkałam super dziewczynę, z którą bardzo się zaprzyjaźniłyśmy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieciaki zawsze naśladują innych i warto przedstawiać im wartościowych ludzi, którzy pokażą im poprawne zachowania

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się, ja niestety nie mogę pochwalić się przyjaciółmi, ale bliskimi znajomymi już tak, moje dzieci również bardzo ich lubią ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. No super, warto otwierać się na nowe znajomości.

    OdpowiedzUsuń
  5. dodatkowo mogę też zarazić swoimi pasjami i opowiadać ciekawe rzeczy, trochę jak dziadkowie, trochę jak rodzice ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ILO w weekend na spacerze przypominała, że mieliśmy się spotkać w końcu z S.

    OdpowiedzUsuń
  7. Często jest tak, że po przyjściu na świat dzieci relacje z dotychczasowymi przyjaciółmi trochę się rozluźniają. Na szczęście jest to także okazja do rozpoczynania nowych znajomości.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe podejście do tematu,
    ale faktycznie tak jest, nigdy nie wiadomo z kogo dzieci wezmą przykład i jaką drogą pójdą :-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger