Niezgodnik małżeński cz 1

Małżeństwo to dżungla. Walka o przetrwanie, poduszkę, ostatnią kapsułkę z kawą. A co najgorsze sami sobie to chomąto zakładamy na szyję, doczepiamy do niego kamienie  i tak brniemy. W parze, w tandemie z dybów. Żeby nie paść tu trupem z powagi przyjrzyjmy się małżeńskim waśniom. Choć może to za wielkie słowo. 


Pixabay

Każdy, nawet w tak cukierkowym świecie jak nasz, ma swoje straszne momenty. Te dramaty zdarzają się co dzień, przychodzą podstępnie z partyzanta, kruszą lukier, wyrywają leje w gładkim jak lustro asfalcie ornamencie związku. Dobra dość poetyki do rzeczy.

Chcesz kawę?


Zaczyna się niewinnie, doczołguję się rano do czajnika, przez półprzymknięte powieki widzę guziczek, naciskam i rzucam w kierunku sypialni: Chcesz kawę? Nigdy nie chce, cholera, nigdy. Ale ryja w mojej to macza, mało tego, jak się odwrócę na dłużej, to całą potrafi wyżłopać. Jak zrobię mu oddzielną, to znajdę ją utkaną gdzieś w kącie za dwa dni. Nigdy nie pije swojej. Tylko moją.

Tykanie


No niech pierwszy rzuci kamieniem, kto lubi być tykany. Paluchem. Ruchem dźgającym. Celem obudzenia. Wszystko się we mnie gotuje, już oczy otwieram wściekła. A jeszcze niedawno głaskał, szeptał czule słówka. "kochanie, Kochanie" - mówił. Po policzku smyrał czy po pleckach i czekał. Teraz tyka. Paluchem. Bo kluczyków znaleźć nie może, a do pracy jedzie, bo budzik mój dzwoni. A weź se pan ten palec wiesz gdzie wsadź.

Idź do wanny


Matko! Czy istnieje na tym świecie inna metoda rozwiązywania problemów? Boli mnie głowa "idź do wanny", chcę uciec na bezludną wyspę "idź do wanny. No ludzie! Ja nie znoszę leżeć w wannie, do wanny to ja mogę iść ją umyć. Może on chce, żebym się utopiła? W końcu wie, że nie umiem pływać.

Ścierka niezgody


Świeżutka, wyprana i wyprasowana. Wisi na piekarniku, tradycyjnie złożona na cztery. Wchodzi na trzy sekundy do kuchni. Wchodzę ja. Ścierka zmięta i uwalona niczym mop z publicznej toalety wciśnięta byle jak na swoje miejsce. Podobno nie ruszał, stał się cud, albo kataklizm poza Jego świadomością. Nie wiem, może ścierka się zawstydziła i sama postanowiła się sponiewierać?

Co mówisz?


To jest hit ostatnich dni. Wpadłam w grzybowy szał, kiedy tylko mogę biegam do lasu, jak wybieram się do większego zapraszam na tą wycieczkę Męża. Idzie z nami Kazik. Chociaż idzie, to za dużo powiedziane, bo dość szybko Kazik wymięka i każe się nosić. Małżonek bierze go na barana i na każdą moją wypowiedź kwituje słowami "Nie wiem, czy zauważyłaś, ale mam nad głową roztańczony narodowy".Co ciekawe zauważyłam, że używa tego argumentu również wtedy, gdy w okolicy nie ma żadnego dziecka. Węszę podstęp.

To tylko kilka pierwszych przykładów, wierzcie mi mam ich mnóstwo, ale mam też korektę kilku tekstów do zrobienia, więc zostawię Was tutaj i wrócę z tematem :D

8 komentarzy:

  1. Kawa przypomniała mi ostatnią moją kłótnię z P., a ścierka rozbawiła mnie na maxa

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci, że ta zmięta ścierka to wypisz wymaluj o nas :)

    OdpowiedzUsuń
  3. haha skąd ja to znam. Bałagan w kuchni zawsze robi się sam (dziwnym trafem jakoś do kuchni zagląda wtedy, co i mąż). Kawę też mi czasem podpija. A już najbardziej wkurza mnie chrupanie...kiedy ja już leżę relaksując się z ksiązką, a on wtedy zaczyna coś jeść...i każde chrup to u mnie kolejny wyrzut adrenaliny:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Darling, Kochanie, Martusia of course You know this means war?

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas niezgodą jest lodówka, bo nic znaleźć w niej nie może.. Jakby była 2D tylko ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj jest sporo tych kości niezgody �� u nas króluje szukanie czegokolwiek, które zazwyczaj kończy się sukcesem po moim "mam sama poszukać ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Każdy u każdego powoduje, że go czymś denerwuje.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas zamiast wanny jest "połóż się, zdrzemnij, przejdzie Ci"... jasne!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger