Okiem Żywiciela: NIEZGODNIK MAŁŻEŃSKI CZ Właściwa

Jak może niektórzy pamiętają ostatnio moja Najukochańsza z Żon postanowiła w sposób niezwykle delikatny i uroczy wymienić kilka moich mniej przez Nią lubianych cech lub przyzwyczajeń. Ponieważ jestem już doświadczonym małżonkiem i wiem czym mogłoby się skończyć podobne działanie z mojej strony to od razu zaznaczam:


Wszystkie postacie i wydarzenia opisane w tym artykule są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo do osób żyjących jest przypadkowe.


pixabay

Nie wiem i Nie da się


Dwie najbardziej znienawidzone przeze mnie towarzyszki mojej żony to: "Nie wiem" i "Nie da się" - "Nie wiem" jest najlepsza przy wyborze wszelakim, jedzenia, filmu czy podejmowaniu innych decyzji. Uprzejmie przygląda się, kiedy produkuje kolejne pomysły i wymieniam kolejne tytuły. Uwielbiam ją, "Nie da się" często kroczy tuż za nią szczególnie, jeśli rzecz wymaga zachowania niekonwencjonalnego lub wykracza poza, na przykład techniczną wiedzę mojej drugiej połówki. Ona nie pyta czy to można,  jak to zrobić Ona wie. Nie da się. Dzięki nim obu mam ubytki szkliwa od zgrzytania zębami.

Reszta to już detale i drobiazgi, takie jak Żagielek


Moje słońce Peru czasami podczas snu podciąga jedną nogę i trzyma ją zgiętą w kolanie, a stopa stoi na prześcieradle, w miarę zwiotczania się mięśni, które towarzyszy zapadaniu w głębszy sen nogą opada na bok i zaraz jest podrywana do góry (podejrzewam,że podrywanie wywołuje uczucie spadania podczas snu), skutkuje to tym, że jestem w nocy rytmicznie uderzany, aż do momentu, kiedy się obudzę i już teraz nie bawiąc się w żadne konwenanse podcinam stopę, żeby noga spoczęła płasko na łóżku i tak do następnego razu.

Poranny Morderca


Dlaczego nie próbuję mojej cudowności budzić i prosić, rozmawiać? To proste, rozmowa z moją żoną tuż po obudzeniu przypomina obudzenie niedźwiedzia w połowie snu zimowego, kiedy jest już głodny i wściekły. Po prostu tego się nie robi. Najpierw kawa potem, potem druga kawa i już można nieśmiało, na razie neutralnymi pytaniami sprawdzać czy niedźwiedź trochę wyluzował ale delikatnie.

Walczę o 5 miejsce z lodówką


Czasem jest tak, jak w tym starym dowcipie, najpierw jest królowa kawa, potem kontrola stanu odziania dzieci, następni jesteście Wy, czyli cały ten wirtualny świat, który powoduje ,że najczęściej widzę czubek głowy mojej żony,bo twarz pochyla się w stronę telefonu, kontrola stanu lodówki i dopiero wtedy wchodzę ja - cały na biało.

Mógłbym jeszcze pisać o zmywaczach do paznokci, które magicznie pojawiają się w tak zaskakujących miejscach jak blat w kuchni, stolik w salonie, szafka w sypialni chociaż oczywiście w łazience czeka na nich setka towarzyszy w różnych flakonikach i buteleczkach.

Na tym kończę i odezwę się, jak dostane papiery rozwodowe.

9 komentarzy:

  1. Śmiech to zdrowie, A ja uśmiałam się do łez.Podcinaj!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to śmieszne, a zarazem prawdziwe!

    OdpowiedzUsuń
  3. skąd ja to znam ;-) lodówka rzecz święta i najważniejsza ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz! Jako przyszła żona już nie mogę doczekać się, aż mój wybranek będzie w podobny, zabawny i ciepły sposób mówić o małżeństwie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uśmiałam się, znam to z opowieści pewnego młodego człowieka :-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem mam wrażenie, że małżeństwo jest jak pole minowe, a ja jestem początkującym saperem... ;) świetnie napisany wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie napisane :) Dobrze, że potraficie z humorem podchodzić do takich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  8. I tak właśnie wygląda życie w związku. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie będę stawała w obronie, bo swoje też mam za uszami :D Gumki do włosów, lakiery, biżuteria... wszędzie sa te rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger