Kiedy padną niezręczne pytania

Nie ważne, czy masz jedno dziecko czy pięcioro, w końcu usłyszysz pytania, które mrożą krew w żyłach każdego rodzica. "- Mamo, jaki odczyn ma mocz?" "Dlaczego sowy widzą w nocy?" "Skąd się biorą dzieci?". Oczywiście możesz udawać, że wcale nie słyszałaś pytania, albo powiedzieć, że nie masz teraz czasu. Ale czy chcesz?




Moim zdaniem dzieciom trzeba odpowiadać na wszystkie, nawet niewygodne pytania. Czasem i my się rumienimy, jak Michał kiedyś w kolejce w Lidlu. Zet, może czteroletni w sobotni poranek, przy megaśnej kolejce, wskazał przy kasie na prezerwatywy i zapytał: "Tato, co to?" Ludzie stawali na palcach, żeby zobaczyć porażkę "Starego", ale zawiedli się. Żywiciel, choć lekko się zarumienił, odparł spokojnym głosem: "Środki antykoncepcyjne". Zet nie drążył tematu. Tyle mu wystarczyło. Dziś zadaje trudniejsze pytania. Trzeba się czasem wspomóc.

O maluchu w brzuchy, czyli skąd się biorą dzieci


To jest moim zdaniem pozycja obowiązkowa. Pięknie zilustrowana książeczka odpowiada na wiele około rozrodczych. Nie tylko skąd się biorą dzieci, ale też czy poród boli, co to jest seks, a nawet dlaczego kiedyś mówiło się, że to bociany przynoszą dzieci. Kiedy otworzyłam ją po raz pierwszy byłam zdziwiona, że jest na grubych stronach, jak dla maluszków, a przecież to temat dla nieco starszych dzieciaków. Jednak patrząc po tym,jak Zet przeglądają kilka razy dziennie dochodzę do wniosku, że te grube strony mają sens. Zdecydowanie dłużej wytrzyma edukację moich dzieci. Bardzo przystępny tekst pomoże Wam wybrnąć z, być może, kłopotliwych sytuacji.










Cały świat jest cudem


Stawiałam, że to ta książka okaże się hitem zamówienia z Naszej Księgarni i faktycznie się tak stało. Zet zasypia czytając ją, czyta ją przy obiedzie i prawie nie wypuszcza jej z rąk. Szczerze mówiąc ten fakt trochę mnie zaskakuje, bo książka wcale nie jest skierowana do jego grupy wiekowej. Owszem pokazuje naukę z różnych dziedzin w pasjonujący sposób, sprowadzając ją często do rzeczy codziennych. Ma fajne, często zabawne ilustracje, ale nie jest to zabawna historyjka. Nie brak w niej naukowego słownictwa, wręcz encyklopedycznych określeń. Zdecydowanie ktoś założył, że czytelnik zna podstawowe pojęcia i nie wymaga dodatkowych tłumaczeń. Zet daje radę, ale wcale nie jestem przekonana, czy wszystko rozumie. Jednak czyta i sprawia wrażenie mocno zainteresowanego. Zdecydowanie jest to pozycja dla miłośników nauki.







Eri czarodziejka


To jedyna beletrystyka, jaką nabyliśmy w tym miesiącu. Chłopców oczarowała okładka ze smokiem. Mnie zaintrygował opis książki, którego nie będę Wam przeklejać, zobaczycie go klikając w tytuł powyżej, to co się będę powtarzać? Książka faktycznie jest magiczna, pełna niesamowitych przygód i stworzeń, o których istnieniu nie mieliście pojęcia. Chłopców bardzo wciągnęły przygody Eri - Zet poprosił mnie o zamówienie innych z serii. Podążaliśmy z Eri po lesie i z wypiekami na twarzy czekaliśmy, jak potoczą się jej losy. Ale tylko za dnia, obecność czarodziejskich okoliczności, mar, czarownic i tym podobnych skutecznie zniechęcała dzieci do słuchania tej historii przed snem. Myślę, że 12 latek spokojnie przeczyta książkę również wieczorem, ba widziałam, że Zeta kusiła. Ale zdecydowanie, dla sześciolatka może się okazać zbyt magiczna.



6 komentarzy:

  1. Nie zawsze łatwo jest sformułować odpowiedź na trudne pytania. O ile w przypadku, gdy nie znamy odpowiedzi można poszukać jej z dzieckiem o tyle w tematach "trudnych" liczy się nasza kreatywność 😉 byle nie mówić głupot.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też Zuzię uczyłam o ciąży na podstawie książki, miałam Searsów więc uwzględniała filary rodzicielstwa bliskości. Nie było tam tylko nic o porodzie i Zuzi to nie umknęło, kiedyś zapytała "jak Milan wyjdzie z brzuszka skoro tam nie ma dziurki" 🤣 . Na szczęście na to pytanie znałam odpowiedź i nie ściemniałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta o maluchy w brzuchu mega mnie oczarowala

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla każdego coś miłego! Świetne propozycje!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale świetne! Muszę zapisać sobie na liście i kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mamy dwie pierwsze książki i u nas się też sprawdziły. Bardzo potrzebne!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger