Tekst o przemocy

- Mamo, dziękuję, że mnie nie bijesz - powiedział Zet wchodząc do kuchni. Zamarłam. Szybko rozejrzałam się dookoła. W duchu policzyłam dzieci. Maluchy siedziały zajęte swoimi sprawami, żaden z nich nie krwawił, wyglądali na zadowolonych.
- Zet, skąd Ty masz takie pomysły? - przygarnęłam pierworodnego.
- Pamiętasz F.? Jego mama biła, ciekawe co u niego słychać - powiedział pochłaniając krakersa.

fot. Pixabay/geralt

To wspomnienie pojawiło się w Zetowej głowie nie bez powodu. Za chwilę mieliśmy jechać na TUS, Zet ma nową grupę, F. to kolega z poprzedniej. Taki banał wyzwolił głęboko skrywany lęk.  Pamiętam ten dzień, zresztą wydaje mi się, że już kiedyś o tym pisałam. Przypomnę, więc krótko. Z mamą F. siedziałyśmy w poczekalni, jak zawsze czekając, aż chłopcy skończą zajęcia. Drzwi otworzyły się z impetem, Zet miał minę, której wcześniej u niego nie widziałam. Minął mnie, stanął na przeciw mamy F. wziął się pod boczki i... zaczął na nią krzyczeć. W mojego syna wstąpiło coś, czego wcześniej nie widziałam.

- Pani uderzyła F.! Nie wie Pani, że nie wolno bić dzieci?! Jak Pani mogła to zrobić, jego to bolało, a do tego było mu strasznie przykro. Wszystko mi opowiedział. Powinna go Pani przeprosić i to bardzo ładnie - on krzyczał, mama F. robiła się coraz bardziej czerwona, Pani psycholog stała w drzwiach i patrzyła na całą sytuację trzymając F. za rękę, a ja nie mogłam się ruszyć. Zatkało mnie. Dosłownie. To nie jest częsta sytuacja, że nie mogę wydusić z siebie słowa, a wtedy tak było.
- Dobrze, przeproszę - powiedziała drżącym głosem mama F. A ja nie wiedziałam, co mam czuć.

Współczułam tej kobiecie, to na pewno, jestem przekonana, że postąpiła tak, bo nie umiała inaczej. Nikt jej nie dał narzędzi, nie nauczył, jak się zatrzymać i uspokoić, kiedy jesteś pod ścianą. Ale z drugiej strony, sama miałam ochotę ją kopnąć. No bo jak można uderzyć dziecko?! W pale mi się nie mieści po prostu... Z Zeta byłam dumna. Wiem, wiem, powinnam spacyfikować dziecko, bo jego zachowanie w stosunku dorosłej osoby było nieodpowiednie? A bicie dzieci jest spoko? No właśnie, dziękuję. Kurtyna. Tu mogłaby stanąć ostatnia kropka i rozeszlibyśmy się do swoich zajęć. Ale jeszcze nie, jeszcze Wam coś napiszę.

Cała ta sytuacja wydarzyła się dwa lata temu. Zet miał sześć lat, a F. znał od miesiąca, może dwóch, widywali się raz w tygodniu, więc nie ma mowy o zażyłości. A jednak to pamięta. Dziecko, które nigdy nie doświadczyło przemocy. Jak myślicie czy F. zapomni?  Czy będzie chciał zapomnieć? Pewnie tego się nie dowiemy. Ale zanim podniesiesz rękę, pomyśl.

Moje dzieci nie są święte i ja nie jestem święta. Krzyczę, czasem mam ochotę ich pogryźć, ale nie robię tego. Kiedy jestem na granicy wychodzę, biorę pięć głębokich wdechów, czasem muszę wziąć dwadzieścia i dopiero wracam do rozmowy z nimi. Nie wolno bić dzieci. Klaps, to też bicie.  Jeśli komuś jest obca fraza "kocham, nie biję" to może dotrze informacja, że bicie dzieci (dorosłych ludzi też) to PRZESTĘPSTWO. Pomyśl o tym w ten sposób: Twoja rodzina to przedsiębiorstwo, Ty jesteś szefem, dziecko podwładnym. Twój podwładny coś schrzanił, nie dotrzymał terminu, popsuł komputer, albo pomazał biurko. Serio? Pójdziesz mu przywalić? Słabo, prawda?

12 komentarzy:

  1. oj tez czasem mam ochote zjesc je z nerwów , ale wychodze tak jak Ty albo w głowie sobie pogadam i jakos przechodzi, nie bije chodz czasen nie raz krzyknę....ale zawsze potem przeproszę jak wiem,że zle zrobiłam.dziecko ma prawa a najwazniejsze - byc kochanym i nie bic go!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ważną kwestię poruszyłaś. Przepraszanie dzieci nie dla wszystkich jest oczywiste... Niestety.

      Usuń
  2. Ciężki temat. Myślę, że przemoc jest tak zakorzeniona, że ciężko całkowicie ją zlikwidować, można jednak próbować zmieniać swoje otoczenie, warto od czegoś zacząć. Mi zdarza się krzyknąć nie raz w nerwach, jednak zawsze później przepraszam syna i tulimy się w nieskończoność ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też krzyczę, bywa. Ale nietykalność cielesna to rzecz święta 💪

      Usuń
  3. Dzieci zaskakują. Nie dlatego że nie myślą! Dlatego że nie mają w podświadomości reakcji zwrotnej. I bardzo dobrze, Ty pewnie nawet grzecznie nie zwróciłabyś uwagi tej kobiecie a Dzieciak jej nawrzeszczał i podejrzewam, że przyniosło to lepszy efekt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaga, masz rację, nie wiem, czy post faktur bym zareagowała. I tego żałuję. Na pewno zareagowała bym, gdyby to było przy mnie.

      Usuń
  4. ... te głębokie wdechy na prawdę pomagają :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity Twój syn. Bardzo odważny i asertywny. Chyba po mamie? ;) Okropnie to smutne. Z innej beczki, przypomniało mi się, jak kiedyś na korytarzu potrąciłam 3-letnią córkę łokciem, wkładając płaszcz w pośpiechu. Stwierdziła z pełną powagą: "uderzyłaś mnie. Powiem paniom w przedszkolu, że mnie bijesz." Ale miałam stracha! Na wszelki wypadek przy odprowadzaniu do przedszkola sama złożyłam samokrytykę z odpowiednimi wyjaśnieniami, żeby mi córka MOPSu na głowę nie nasłała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A znasz to uczucie, kiedy dwulatek zarzyga się cały w gorączce i próbujesz go ogarnąć, a on płacząc wrzeszczy ,,nie myj mnie" co przez ścianę, jak oświeciła mnie sąsiadka, która przyszła sprawdzić co się dzieje brzmi jak ,,nie bij mnie" ��

      Usuń
  6. Ja jestem przeciwniczką bicia, nie jestem matką idealną i nigdy nią raczej nie będę, niemniej wiem jedno- nigdy nie uderzę moich dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze ten temat jest tak często wałkowany a ciągle te same wnioski - oczekujemy, że dzieci będą nas słuchać, gdy my dorośli tego nie robimy. Dziecko należy słuchać, edukować i dawać mu poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego oraz fizycznego, a tu takie kwiatki. Dokąd zmierza ten świat.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger