O czym pamiętać pakując dziecko na kolonie

Wczoraj już coś Wam napomknęłam, ale stwierdzam, że  w tym roku, to pewnie już będziecie szukać informacji, co dziecku spakować, niż czy je puścić, tamten tekst przyda Wam się za rok, ten, już dzisiaj. Bo skoro świadectwa odebrane, to tylko "wpier...l" i można jechać na wczasy ;)


pixabay

Poza tym, że jestem matką dzieciom, to jeszcze mam pewne doświadczenia, jako opiekun kolonii. I wierzcie mi dzieci w tych koloniach nie są najtrudniejszym elementem układanki, mimo że mam na koncie także wyjazdy z dziećmi z rodzin z problemami. Zawsze najtrudniejsze jest to, że rodzice nie chcą współpracować, bo wiedzą lepiej.


1. Odzież


Chcesz mieć pewność, że Twoje dziecko będzie codziennie zakładać czystą bieliznę? Z t-shirty zawiń majtki i skarpetki, tyle paczuszek, ile dni wyjazdu plus dwie zapasowe powinny załatwić sprawę. Zapoznaj się z informacją organizatora, co powinno mieć Twoje dziecko ze sobą i nie pakuj więcej. Bez sensu, żeby dziecko dźwigało. Pamiętaj,że wielka walizka na kółkach jest super na wczasy all inclusive, na kolonie - niekoniecznie. Takie wycieczki często nocują w ośrodkach wypoczynkowych rodem z PRL. Jeśli Twoje dziecko zatrzyma się w takim obiekcie na trzecim piętrze to plecak będzie mu tam łatwiej wnieść. Nie licz na bagażowych, to nie ten klimat.

2. Leki


Nie wkładaj dziecku syropku "na wszelki wypadek". Jeśli dziecko przyjmuje jakieś leki na stałe deponujemy je u wychowawcy i on odpowiada za dawkowanie. Na wszelki wypadek (gorączki, obstrukcji i zadrapań) koloniści mają ubezpieczenie i zapewnioną pomoc medyczną. Nawet jeśli Twoje dziecko jest najbardziej odpowiedzialnym ośmiolatkiem na świecie, nie wiesz, z kim zamieszka w pokoju, czy pod wpływem kolegów nie dostanie małpiego rozumu, itd. To są dzieci, nawet na lekach na zgagę jest napisane "przechowuj w miejscu niedostępnym dla dzieci". Nie bez powodu.

3. Kosmetyki


Zainwestuj w małe buteleczki i przelej do nich to w czym Twoje dziecko kąpie się, myje włosy w domu. Nie jest to czas na eksperymenty, nie chcesz chyba, żeby zadzwonili do Ciebie i powiedzieli, że dziecko ma ostrą reakcję alergiczną, kiedy Ty będziesz akurat głośno śpiewać"Gdy nie ma dzieci w domu, to jesteśmy niegrzeczni". To samo z pastą do zębów środkiem zabezpieczającym przed ukąszeniami owadów i tym,który nakłada się już post factum.

4. Telefon


Akurat tu jestem okropna, bo uważam, że dziecko, które jest odwożone i przywożone wszędzie, nie potrzebuje mieć telefonu w ogóle. Przecież masz nr do nauczyciela, szkolnego sekretariatu i rodziców kolegów, oni też raczej nie odmówią dziecku kontaktu z Tobą jeśli zajdzie taka potrzeba. My wychowaliśmy się w czasach, kiedy komórek nie było, ba, nie każdy miał telefon stacjonarny i szło się do szkoły z kluczem na szyi, trak się też wracało, rodzice podziwiali Cię jak spałeś a potem wieczorem, kiedy wracali do domu odkrywali, że nadal żyjesz. Twój dzieciak, też da radę. Na koloniach dzieci najczęściej nie mogą mieć telefonu i akurat ja uważam, że to bardzo dobrze. Większość z nich i tak zamiast dzwonić do mamusi oglądałaby po nocach głupoty na YouTube, albo grało zamiast spać.

5. Kontakty i odwiedziny


Masz oczywiście pełne prawo dzwonić i pytać jak się miewa Twoje dziecko, zwykle są wyznaczone w ciągu dnia godziny takich kontaktów. Ale czy koniecznie musisz rozmawiać z dzieckiem? Zakładam, że jeśli zdecydowaliście się je gdzieś puścić to dobrze sprawdziliście opiekunów, organizatorów, itd. Powinniście mieć więc do nich względne zaufanie. Jeśli dziecko świetnie się bawi, a po usłyszeniu Twojego głosu przypomni sobie, że jednak tęskni i zacznie płakać, co zrobisz? Kiedy czekaliśmy na Kazika zawieźliśmy starszaki do moich rodziców, oni tam mają all inclusive, uwielbiają tam być. Dzwoniłam codziennie, gadałam z mamą i Zetem, wiedziałam nieomal minuta, po minucie co robią. Któregoś dnia babcia zawołała Teda. Usłyszał mnie i to był koniec. Choć poprzednie 4 dni nawet o nas nie zapytał, kiedy usłyszał mój głos wpadł w taką histerię, że jeszcze godzinę później, kiedy po niego pojechaliśmy, bo wymiękłam, nadal pochlipywał. Zastanów się, nawet jeśli nie pojedziesz po niego, to czy chcesz, żeby płakał? Odwiedzinom jestem zupełnie przeciwna. Niewiele znam dzieci, których rodzice odwiedzili na pierwszym wyjeździe i te dzieci zdecydowały się zostać do końca turnusu.

6. Dane na wszelki wypadek


Większość dzieci, które jadą na kolonie raczej wiedzą, jak się nazywają znają też adres, dane rodziców i ich numery telefonu (przynajmniej powinny). Ale jeśli Ty jesteś w Warszawie, a Twoje dziecko na koloniach w Zakopanem, raczej nie staniesz szybko obok, kiedy zadzwoni do Ciebie ktoś obcy i powie, że Twoje dziecko straciło z oczu swoją grupę. Osobiście wewnątrz podręcznego plecaka Zeta przyszyłam zafoliowaną kartkę z nazwą kolonii, nazwiskiem i numerem telefonu opiekunki. Pamiętaj, żeby powiedzieć dziecku, gdzie ma takie informacje. Oczywiście w większości przypadków one się nie przydadzą, na całe szczęście zresztą, ale bywa różnie, lepiej się zabezpieczyć.

Bonus!


Jak już pisałam w poprzednim tekście, Zet pierwsze kolonie ma za sobą. Pojechał tam między zerówką a pierwszą klasą, miał więc niecałe 7 lat. Wybraliśmy bliską lokalizację (na wszelki wypadek), organizatorem tego wyjazdu była mama mojej przyjaciółki, do której miała absolutne zaufanie. Oczywiście byłam z nią hotline jak nie bezpośrednio, to przez Sylwię, której córka wyjechała z Zetem. Zet pojechał, nie zapłakał nawet razu, bawił się dobrze, głodny nie chodził, brudem nie zarósł, przebierał się codziennie, tylko paznokcie miał długie jak wrócił. Przywitał się ze mną i zapytał, gdzie jest Ted. Z bratem w doskonałych, serdecznych relacjach pozostawał przez następne dwa tygodnie, łącznie ze spaniem razem. W zeszłym roku na pewniaka zapisaliśmy go na te same kolonie, zresztą sam wyrażał taką chęć. Ostatecznie nie pojechał, bo... nie chciał rozstawać się z bratem. Może za rok pojadą już razem?

4 komentarze:

  1. Jeszcze nie jestem na tyle odważna, by puścić mojego 7-latka na kolonię, ale zbieram się w sobie ;) Może w przyszłym roku... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciagle zapominam o tym patencie z pakowaniem t-shirtów, majtek i skarpetek razem. Bo to się przydaje także na "zwykłych" wyjazdach :D Bardzo rozsądny wpis. I też mam to samo zdanie co do odwiedzin i telefonow w trakcie turnusu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przydatny wpis. Ja z każdych kolonii przywoziłam coś ekstra i zawsze czegoś brakowało choć lista sporządzona przez moją mamę była bardzo pieczołowicie przygotowana.

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas jeszcze trochę trzeba poczekać. Ale już widzę, że o wielu rzeczach trzeba pamiętać. Bardzo ciekawy i przydatny wpis.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger