Okiem Żywiciela: Z bloku do domu

Całe życie mieszkałem w bloku aż do 11 sierpnia 2017 roku. Całe życie chciałem mieszkać w domu na wielkiej działce aż do ... :). Żartuje dalej chce mieć dom na wielkiej działce najchętniej takiej, że jak będę chciał zabrać listy ze skrzynki to będę brał rower i jechał nim wzdłuż rzeczki, obok jaskini u podnóża skalistej góry i przez zagajnik, aż do tej skrzynki. Wiecie taki mały disneyland dla chłopca, który dalej we mnie mieszka.




Marzenie udało się spełnić częściowo i nasz disneyland da się obejść na nogach. Są jednak rzeczy, które mnie zaskoczyły po przeprowadzce - oto kilka z nich:

- trawa nie kosi się sama, chociaż akurat nie mam z tym większego problemu, bo można założyć słuchawki i te parę godzin spędzić z audiobookiem albo muzyką. Poza tym czyż piwo nie smakuje najlepiej właśnie po koszeniu?

- kominek to nie jest fanaberia - żebyśmy się dobrze zrozumieli ogień w kominku w zimowy wieczór jest rewelacyjny, ale poza tym kominek to wielki kloc zajmujący mnóstwo miejsca w salonie, który generuje dużo sprzątania kosztuje więcej niż 65 calowy telewizor i przez większą część czasu stoi nieużywany. Chyba, że masz piec, który rozpala się grzałką na prąd i nie da się do niego po prostu nasypać węgla i rozpali, ,a w Twojej okolicy dość częstą rozrywką są braki prądu. Nagle okazuje się, że takie alternatywne źródło ciepła, które nie potrzebuje prądu bardzo się przydaje i nie trzeba skrobać telewizora ze szronu żeby obejrzeć jakiś film.

- wiecie jak wielkie są drzewa? Pewnie każdemu wydaje się, że wie, ale niewiele osób tak naprawdę ma rację. Jakiś czas temu ścięliśmy 6 około 40 letnich świerków, które zagrażały naszemu domowi oraz domowi sąsiadów. Niestety, tak trzeba było zrobić. Pnie, gałęzie i igły zostały u nas na działce. Igły... Do tej pory usunąłem około 30 taczek samych igieł. Nie gałęzi, pniaków tych było duuużo więcej. 30 taczek samych igieł, a jeszcze pewnie drugie tyle zostało. Wyobrażacie to sobie? Mógłbym mieć basen wypełniony igliwiem a to tylko 6 drzewek.

- ptaki - w tym roku to po prostu szaleństwo - tyle ich śpiewa od samego rana,że najchętniej po wyjściu z domu zamiast do pracy poszedłbym na hamak i leżał cały dzień i chyba nawet obszedłbym się bez smartfona na tym hamaku przynajmniej przez jakiś czas. To, że będzie widać gwiazdy to wiedziałem, ale w mieście nigdy ptaki to prawie tylko wróble i gołębie, a tutaj? Różnica jest ogromna.

Najważniejszy fakt jaki zrozumiałem był dla mnie jednocześnie największym zaskoczeniem. Nigdy nie zwracałem uwagi na ludzi, którzy mieszkali obok mnie nie myślałem o nich jako o sąsiadach ,a jako o obcych. Dopiero po zamieszkaniu na wsi zrozumiałem kim jest sąsiad. Jeśli zamiast 100 rodzin w bloku/na osiedlu masz 1-2 sąsiadów to lepiej żebyście grali w jednej drużynie. Jest to relacja, w której bardzo widać, że mały gest jednej osoby może bardzo dużo zmienić w sytuacji kogoś innego. Np. jedziesz odebrać dzieci ze szkoły/przedszkola i zabranie jednej osoby więcej do auta nie robi żadnej różnicy, ale dla drugiej rodziny to może oznaczać nie branie urlopu albo uniknięcie podróży. To samo jest z kurierami, pożyczaniem narzędzi i milionem innych rzeczy. Sąsiad szczególnie na wsi to skarb.

Oczywiście stwierdzenie,że "dostało się mieszczuchowi" w trakcie czytania jest jak najbardziej dozwolone tylko wiecie co? Wyprowadziłbym się jeszcze raz i jeszcze raz. Nie chce już wracać do miasta.


7 komentarzy:

  1. to prawda: takie podwiezienie to bardzo miły gest jak są dalekie odległości.

    OdpowiedzUsuń
  2. najlepiej to pokazuje audio na youtube (dom w bieszczadach), ale doskonale Cię rozumiem, też nie zamieniłabym życia na wsi na nic innego

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się wypowiem jako ta, która ze wsi wyprowadziła się do bloku. W przypadku sąsiadów wszystko się zgadza, w przypadku tych wszystkich spraw koło domu wspominam je gorzej 😂 zwłaszcza nie lubiłam jak nad ranem wygasło w piecu lub woda w rurach zamarzala...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mieszkam na wsi, ale w bloku - i w sumie względnie mi to odpowiada, bo i tak bardzo często nie ma nas w domu, więc nie planujemy go budować. Jedyny minus - sąsiedzi...ale mozna sie przyzwyczaic ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. W naszym przypadku najgorsze byłyby dojazdy do biura w mieście z takiego domku na wsi, po półtorej godziny w jedną stronę. Dodaj do tego nadgodziny i już tata widuje dzieci tylko w weekendy...

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja lubię i wieś i miasto.
    Całe życie mieszkam w mieście doznajac rownież niedogodności typowo wiejskich
    /czytaj domek z ogrodem, jakieś zwierzeta/.Cieszyłam się tym, co daje otoczenie i ciekawa byłam co jest "za płotem". Miejsca zamieszjań wspominam przez pryzmat przeżyć i ludzi, a Tobie, mieszczuchu to najlepszego, bo zawsze chciałeś ..nie w mieście.Najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jednak wolę blok, pewnie dlatego, że domu nie znam;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger