Szczerze się zarumieniłam, Sex/Love przedpremierowa recenzja

Jest faza książkowa. Ale nie mogę się powstrzymać, muszę Wam szybko opowiedzieć o książce, którą czytałam w weekend, a którą już zaraz będzie można kupić w księgarniach i mówię Wam, zamawiajcie już teraz w przedsprzedaży, bo może zabraknąć. 




Rozglądałam się właśnie po domowej biblioteczce za czymś co mogłabym przewertować, kiedy na moim progu stanął kurier z przesyłką od Wydawnictwa Wielka Litera. Dwie przedpremierowe pozycje, z czego jedna totalnie w moim guście została odłożona na deser, a z dużą ciekawością zabrałam się do lektury tej drugiej. "Sex/love" BB Easton, to chyba wpadło im przypadkiem - pomyślałam. Przecież ja nie czytuję erotyków.

Pozory mylą


Tu i ówdzie widywałam już tę książkę, pisano o niej, że to nowa Bridget Jones i damska wersja Greya w jednym. Na okładce informacja o tym, że nie można się od nie oderwać i przestać się śmiać. OK, pomyślałam, przecież jeszcze nikt nie napisał na okładce właśnie wydanej książki, że jest do bani. Ale co mi tam, otworzyłam. Po przeczytaniu kilku pierwszych zdań od autorki przyszło mi do głowy, że ta kobieta ma cudowne poczucie humoru, napisała bowiem,że wydanie tej książki mogło nie być najlepszym z pomysłów, bo po pierwsze pisze w niej o seksie, ja jest szkolną psycholożką, a po drugie na wydanie jej zdecydowała się po pijaku, próbując stworzyć spójną całość z dwóch dzienników: prawdziwego i pisanego z nadzieją, że przeczyta go mąż oraz kilku e-maili wymienionych z przyjaciółką i mężem. Uznałam, że dam jej szansę.

O czym to właściwie jest


BB, która dziś jest szkolną psycholożką, nie zawsze była taka znowu grzeczna. Jako nastoletnia córka wiecznie ujaranych hipisów została pankówą. Kolorowe włosy ścinała coraz krócej, przebijała kolczykami coraz bardziej intymne miejsca na ciele i sypiała z nieodpowiednimi facetami. Nie to, żebyśmy trafili na okaz szczególnie puszczalski, po prostu polubiła ten sport i okazało się, że jest w tym niezła, więc miała chłopaka czy dwóch, no dobra było ich więcej. Każdy z nich był pokręcony i każdy fundował jej nieprzewidziane rozrywki nie tylko w łóżku. Więc BB, żeby uporządkować ten chaos wspomnień zaczęła pisać sekretny pamiętnik. Zwłaszcza, że teraz miała idealnego męża, dobra prawie idealnego. Był ideałem poza łóżkiem, w łóżku był kłodą, czasem w trakcie seksu zastanawiała się czy Ken jeszcze żyje. I nagle coś się zmieniło. Cholera! znalazł jej dziennik! Czy się z nią rozwiedzie? Może zepchnie ją z urwiska? Zaraz, gdyby planował to zrobić, już leżała by martwa, a nie doświadczała przemiany męża. Ha! to trzeba wykorzystać! Trzeba stworzyć drugi dziennik, żeby podniecony jej wspomnieniami mąż nadal się rozgrzewał. Tylko trzeba się trochę wybielić, podkoloryzować rzeczywistość. A ten prawdziwy dziennik schować nieco głębiej. I tak zaczyna się zabawa na całego. Więcej Wam nie powiem, bo, no wiecie, nie przeczytacie! A warto.

Wrażenia


Kiepska jestem jeśli chodzi o porównywanie ze sobą książek z tego gatunku. Czytałam wcześniej tylko jedną tak pikantną i miałą wtedy piętnaście lat, no i klimat był mniej zabawny ("Ostatnie tango w Brooklynie" Kirka Douglasa - świetna książka). Greya nie czytałam.Dla mnie "Sex/Love" to taki miks Bridget Jones i "Pokolenia Ikea" (straszny shit, jak nie czytaliście, to nie szukajcie, nie warto). Mam więc lekki dylemat, bo książka jest faktycznie bardzo zabawna,napisana cudownym językiem, opisy seksu nie pozostawiają wiele wyobraźni, ale sam akt nie jest wulgarny, więc spokojnie idzie przez to przejść nawet jeśli czytelnik jest lekko pruderyjny. Wydarzenia dookoła stosunków są zabawne i lekko opowiedziane, BB Easton ma dar porywania czytelnika do swojego świata i trzymania go tam mocno, póki nie postawi ostatniej kropki. A to dziś rzadkie. Dla mnie trochę za dużo tak słów typu "kutas" i "cipka". Nie używam ich na co dzień i uważam za skrajnie obleśne, po prostu, ale to moja estetyka i tyle, każdy ma inną. Tak czy inaczej cieszę się, że książka trafiła w moje ręce, bo przeczytanie jej było wielką przyjemnością. A i Netflix będzie kręcił serial na podstawie tej książki,m także wiecie, źle nie jest.

Premiera książki 29.01.2020 r. Za możliwość rumienienia się przy lekturze dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.

6 komentarzy:

  1. Ciekawie o nie piszesz, jak bedzie w Empiku to rozważę zakup tej ksiażki.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie ją opisujesz i zachęcająco. Może po nią sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie książki to nie moja bajka. Wolę nieco inne gatunki

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety niezbyt przepadam za taką literaturą. Jedynie Whitney G. Mnie totalnie kupiła ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten Grey przywoływany... jakiś symbol, synonim;)
    Nie wiem czy skusze się na książkę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawie i pociągająco :) piszesz o tej książce. Może więc się skuszę, chociaż obok mojego łóżka spoczywa stosik lektur do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger