Znów mogę spokojnie czytać!

Kiedy jeździłam do pracy pociągiem uwielbiałam tę poranną godzinę mogłam wygodnie usiąść w pustym pociągu i czytać. Szczerze tęsknię za tymi chwilami. Jeszcze kiedy Zet był malutki mogłam spokojnie siedzieć w domu z książką. Potem udawało mi się znaleźć taką chwilę, jak chłopcy szli do łóżeczka, a mały Kazik spał mi na rękach. Mając rozbrykanego dwulatka na pokładzie nie zawsze udaje mi się znaleźć spokojny moment. Wieczorem mały idzie spać zwykle dopiero ze mną, a nawet jeśli nie, to i tak wieczorami piszę. Dlatego zaniedbałam ostatnio czytanie. Aż mi wstyd.




Nigdy nie brałam udziału w żadnych wyzwaniach typu nowa książka co tydzień i nie zamierzam tego robić, bo tu nie o liczby chodzi. Zaglądam na różne fajne blogi czytelnicze i aż się we mnie gotuję, kiedy czytam kolejną recenzję dobrej książki i wiem, że szanse, żebym ją szybko przeczytała są raczej marne. Dlatego stanęłam ostatnio przed naszą domową biblioteczką i wyznaczyłam sobie taki cel, że po prostu wybiorę z półki coś czego jeszcze nie czytałam i zacznę, najwyżej znów odłożę nie przeczytaną, albo będę czytać po trzy strony, kiedy się da.

Tak trafiłam na lekką niezobowiązującą książkę, którą wcześniej odłożyłam na półkę pod hasłem, jak będę potrzebowała czasu, żeby spokojnie wyjść z dobrego thrillera, to przyda się coś lekkiego.

"Moje miejsce na ziemi" Carole Matthews 


Na okładce przeczytałam, że Ayesha uciekła wraz z córką od brutalnego męża i znalazła schronienie w domu byłego gwiazdora pop, który choć sam ukrywa się przed ludźmi, to ma już pod swoim dachem tancerkę z nocnego klubu i wiecznie wkurzoną emerytkę. Każdy z mieszkańców rezydencji został delikatnie mówiąc przeczołgany przez życie i próbuje znaleźć spokój. Mimo,że wydawca zastrzega, że mąż Ayeshy nie daje za wygraną i będzie jej szukał, jakoś podziewałam się optymistycznej opowiastki. Takiej do pośmiania.

Wcale nie tak śmiesznie


Kilka razy w czasie lektury uroniłam łezkę i to niekoniecznie ze śmiechu, książka zmusza do refleksji nad losem kobiet. Hinduskie zaaranżowane małżeństwo miało być dla głównej bohaterki transferem do lepszego świata, okazało się piekłem i to dosłownie. Mąż wielokrotnie brutalnie ją bił łamiąc kości i wyrywając włosy, zastraszał równiej własnych rodziców. Ashaya znalazła się w prawdziwym więzieniu a przemoc, której doświadczała na oczach dziecka sprawiła, że dziewięcioletnia Sabina przestała mówić. Kobieta pod osłoną nocy zabiera dziecko i wyrusza w przygotowywaną wcześniej przez długie miesiące podróż do Londynu. Tylko tam nikt na nią nie czeka. Udaje się do fundacji pomagającej kobietom w podobnie dramatycznej sytuacji jak ona i tam niewiele brakuje, żeby też nie znalazła pomocy. Cudem trafiają wraz z córką do domu Haydena Danielsa - byłego gwiazdora pop. dalej fabuły Wam nie będę opowiadać.

Moje odczucia


Konstrukcja bohaterów jest raczej nieskomplikowana, a fabuła dość przewidywalna, ale i tak z przyjemnością pochłonęłam tą książkę. Być może sprzyjające okoliczności w postaci długich drzemek Kazika miały tu decydujący wpływ, a ja byłam faktycznie wygłodniała czytania, ale czytałam z wielką przyjemnością. Żadnych nużących opisów, bezsensownych przemyśleń bohaterów. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że każde zdanie w niej jest potrzebne. Choć oczywistym było od pierwszych stron, jak skończy się ta opowieść niczego nie przeskoczyłam, chciałam spędać czas z jej bohaterami i bardzo było mi smutno, kiedy dotarłam do ostatniej strony. Książka ukazała się w Polsce w 2016 roku, więc zdecydowanie nie można jej zaliczyć do nowości,za to jestem przekonana,że z łatwością wygrzebiecie ją w tanich księgarniach czy w bibliotece. Jeśli na nią traficie, to nie odrzucajcie przez infantylną okładkę. To dobre "babskie czytadło" zasługuje na uwagę.

Kolejny raz przekonałam się, że książki wydane prze HarperCollins są idealnie wyselekcjonowane dla mnie.

8 komentarzy:

  1. Z czytaniem mam podobnie. Najczęściej czytań książki dla dzieci, i tu mam świetny wynik roczny 🤪 ale coś dla dorosłych to już wyczyn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam czasu na czytanie, ale jakoś tak wszędzie widzę, że ciągle ta przemoc...
    Nawet w książkach już nie oczekuję optymizmu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja znajduję przede wszystkim czas na czytanie wieczorem, albo jak jadę autobusem z pracy po syna :) Choć są takie dni, kiedy zamiast czytać siedzę przy komputerze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytanie jest dla mnie jak powietrze, nie potrafiłabym żyć bez lektury książek. Mam ponad dwuletniego synka, ale mimo to daję radę wszystko dzielić tak, by mód czytać i robić inne rzeczy, które mnie pasjonują.
    Książka wydaję się być ciekawa. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czytam w autobusie w drodze do pracy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja od miesiąca czytam dla siebie ksiażkę, ale dla dzieci w tym czasie mam już przeczytanych kilka.

    OdpowiedzUsuń
  7. JA czytam często jak jeżdżę do pracy autobusem albo w podróże

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też niestety zaniedbuję czytanie, bo często poza lekturą na dobranoc dla synka nie starcza mi siły już na nic innego.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger