Jak bycie rodzicem wpływa na kompetencje społeczne i zawodowe

Zastanawialiście się kiedyś, co zmieniło się w Waszym życiu w momencie pojawienia się dzieci? Nie mówię tu o tym, że trudniej o spontaniczny wyjazd na weekend czy wieczorne wyjście ze znajomymi. Mówię o zmianach, które zaszły w Was, tak w środku. Sama często o tym myślę, że jestem innym człowiekiem, niż dziesięć lat temu i wcale nie chodzi o wiek. Chodzi o to, jak na rozwój mojej osobowości wpłynęły moje dzieci, to jakie one są.


pixabay


Żeby nie było, że sama jestem jakoś szczególnie mądra i wysnułam milion teorii na ten temat, podeprę się w swoim wywodzie artykułem Joanny Kwaśniewskiej, który jakiś czas temu przeczytałam w Newsweek Psychologia. Autorka tego tekstu wysnuła teorię, z która ja w pełni się zgadzam. Od potomstwa uczymy się nie tylko jak się bawić, być beztroskim czy spontanicznym. Kiedy pojawiają się dzieci zaczynamy swoją wielką lekcję życia.

Temperament jako sterownik


Zacznijmy od zastanowienia się, kto wzbudza u Was większą sympatię: człowiek otwarty, uśmiechnięty i chętny do współpracy, czy milczący introwertyk, który otwiera usta wyłącznie w celu wszczęcia awantury? Nawet nie muszę pytać jaka jest Wasza odpowiedź. Podobnie jest z naszymi dziećmi i to już od pierwszych chwil życia. Uśmiechnięty kontaktowy bobas może liczyć na większą czułość za strony opiekunów, niż ten, który w ciszy leży w łóżeczku i podziwia najbliższe otoczenie, a rodziców wzywa tylko wtedy, gdy musi zasygnalizować potrzebę jedzenia,zmiany pieluchy itd. Według autorki artykułu w Newsweeku dzieci ekstrawertyczne są rzadziej odrzucane przez matki i karane przez ojców. A co najciekawsze, sami rodzice zdają sobie z tego sprawę, określając relacje z ekstrawertycznymi potomkami jako przyjemniejszą, niż tą z introwertycznym rodzeństwem. Oczywiście, że wszystkie swoje dzieci kocha się tak samo mocno, ale jeśli nie przede mną, przyznajcie się przed sobą, czy nie jest tak, że mając kilkoro dzieci odczuwacie różną przyjemność z przebywania z nimi?

Łatwe dziecko? Łatwo o kłopoty


Kiedy pojawiają się problemy ze zdrowiem, albo zachowaniem dziecka,zwykle wszystkie ręce na pokład. Rodzice mobilizują się szukając pomocy,rozwiązania, nagle mały łobuz staje się absolutnym centrum wszechświata. Rodzice biegają po szkole, próbując znaleźć nauczycieli, u których dziecko musi poprawić stopnie, potem pędzą do poradni pedagogiczno-psychologicznej na terapią, a na koniec z wywieszonym językiem gonią  z potomkiem na korepetycje. Sto procent czasu i uwagi dla dziecka trudnego. W tym czasie "łatwe w obsłudze" rodzeństwo samo kuje do egzaminów, podgrzewa sobie obiad i "jakoś sobie poradzi". Efekt jest taki, że im dziecko bardziej samodzielne i zaradne, tym rodzice bardziej wyluzowani, nagle powrót do pracy i zostawienie dziecka w żłobku nie są problemem, na szkolne zebranie też wcale niekoniecznie trzeba iść, a wieczorem można na luzaku wyskoczyć do znajomych, bo łatwe i odpowiedzialne dziecko z pewnością umyje zęby i pójdzie spać o przyzwoitej porze. Wszystko fajnie, tylko łatwo się w tym wszystkim pogubić i zanadto rozluźnić relacje z tym całkiem fajnym potomkiem. Także uwaga, bo dość łatwo można się oddalić, a na powrót nie zawsze dostaniesz pozwolenie. Z trudniejszym dzieckiem musisz wyćwiczyć cierpliwość, trzeba zapewnić mu stałe poczucie bezpieczeństwa i bliskości, tak, żeby w razie kłopotów przyszło właśnie do Ciebie i żeby mu się dla Ciebie chciało. Sporo się nauczysz o tym, że ciepłe reakcje tworzą dobre relacje, możesz to z powodzeniem przenieść na inne dziedziny życia.

Tacy sami? Wcale niekoniecznie


To jakie będzie Twoje dziecko bardziej niż byśmy tego chcieli zależy od tego, jaki zestaw wyciągnie w wielkiej loterii genów. Oczywiście,kwestia wychowania jest ogromnie ważna, ale nie tylko ona ma wpływ na naszą osobowość. Żeby Wam lepiej pokazać co mam na myśli użyję takiej metafory. Babcia Zosia robi najlepsze placki ziemniaczane na świecie. Nikt tak nie dopieszcza swoich, ale babcia kupiła ziemniaki typowo do gotowania, a nie do smażenia jak zawsze.Skończyły się mączyste, trudno. Babcia zetrze, odciśnie wodę, przyprawi jak zawsze i jak zawsze będzie smażyć. Placki będą tak słone, jak babcia chciała, będą miały odpowiednią konsystencję, ale za nic nie będą chrupiące. Bo materiał był nieco inny, niż ten który babcia chciała mieć.

Podobnie jest z dziećmi, wyobrażamy sobie wspólne pasje, pogaduszki, żarty... A potem okazuje się, że dziecko maratończyka, choć wychowywane w domu pełnym sportu jest leniem kanapowym, prof. uniwersytetu został ojcem ucznia trójkowego, a miłośniczka rock&roll'a zaciska zęby, kiedy z pokoju potomka dobiega muzyka jak z festynu. Nie jest lekko. Ale po latach w jednym domu powoli maratończyk zaczyna zaglądać przez ramię czytającemu na kanapie potomkowi i odkrywa nowy gatunek literacki, profesor luzuje nieco wobec studentów, bo przecież nie każdy musi spędzić życie na karierze naukowej, a rockowa mamuśka dopuszcza do siebie możliwość istnienia innej nuty niż Metalica. Każde z nich w pewien sposób poszerza swoje horyzonty, rozwija swoją osobowość, bo natura każe nam szukać nici porozumienia z potomstwem,przecież wiadomo,że to oni przyjdą (albo nie) z przysłowiową szklanką wody.

Nauka nie tylko przez zabawę


Zdaniem duńskiego badacza Jespera Juula, ludzie, którzy bardzo poważnie podchodzą do swojego rodzicielstwa, z troską i zaangażowaniem opiekują się potomstwem. Starają się nie tylko zaspokajać jego podstawowe potrzeby, ale też czynnie uczestniczyć w jego życiu, mają więcej umiejętności i kompetencji osobistych, niż uczestnicy kilkuset godzin szkoleń i warsztatów w tej tematyce. Te cechy można z łatwością przenieść na życie zawodowe. Młode matki w czasie choćby bardzo krótkiej drzemki dziecka, tak skupiają się na wykonywaniu działań innych niż opieka nad dzieckiem, że są w stanie prace domowe wykonać w godzinę, choć przed pojawieniem się dziecka potrzebowały na to pół dnia. Ta zdolność koncentracji i organizacji jest nie do zdobycia w innych okolicznościach, tu rzucone na głęboką wodę zakasujemy rękawy i lecimy. Skutecznie. To się nazywa optymalizacja. Z powodzeniem przenosimy tę umiejętność na zawodowe poletko. Matki, jak żadna inna grupa pracowników, potrafi doskonale zaplanować swoje działania,tak, aby osiągnąć możliwie najlepszy efekt w najkrótszym czasie. Szkoda, że nadal nie wszystkie firmy to widzą.

Jak na tym zyskać


Człowiek zaprogramowany jest tak, że w relacjach z innymi zawsze szuka czegoś dla siebie. Nawet najwięksi altruiści mają profity ze swoich działań. Nawet jeśli jest to tylko (a może jednak aż) zadowolenie z wykonanej przez siebie pracy. Na rodzicielstwie można bardzo dużo zyskać i wiele się nauczyć. Ale kluczowe jest tu zaangażowanie. Znacznie bardziej będzie usatysfakcjonowany ten rodzic, który w relację z dzieckiem włoży uważność i zaangażowanie, nawet w proste czynności.Odłoży telefon, zje razem obiad, wesprze potomka i zapyta o jego pasje. Nie chodzi o to, żeby się poświęcać. Wtedy jesteśmy dalecy od celu. Bo celem powinno być obopólne zadowolenie z relacji. Z tej lekcji można bardzo wiele wynieść, wystarczy się otworzyć. Bycie elastycznym popłaca, uczy kreatywności, empatii i dobrej organizacji.Nie można być dobrym rodzicem "przy okazji". Dziecko daje nam szansę na naukę. Wykorzystajmy ją dobrze.

8 komentarzy:

  1. Czasami bardzo trudno o wyważenie tej granicy kiedy się już poświęcamy a kiedy czerpiemy obopólne korzyści z bycia razem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno bycie rodzicem diametralnie zmienia życie człowieka :) ja mam to jeszcze przed sobą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko się zmienia, kiedy człowiek zostaje rodzicem, ale w sumie jak dla mnie zmienia się na dobre

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja od kiedy urodziłam dzieci jestem zupełnie innym człowiekiem:) Wiele musiałam się nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie zmieniło się wiele. Na pewno jestem bardziej uważna, ale też pewniej podchodzę do wielu spraw, dokonuję przemyślanych wyborów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem dziecko tak dużo zmienia, że nawet sami już tego nie zauważamy, jak bardzo się pod jego wpływem zmieniliśmy. Jednak uważam, że macierzyństwo to kolejny etap w naszym życiu, przecież w końcu znudzi nas życie beztroskie i zatęsknimy za zmianami, jak właśnie dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziecko zmienia wszystko i wielu rzeczy uczy. I choć człowiekowi może się wydawać, że jest przygotowany na rodzicielstwo, to rzeczywistość szybko te wyobrażenie weryfikuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. W moim życiu dziecko zmieniło bardzo dużo i tylko na lepsze. Teraz nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger