OKIEM ŻYWICIELA: Trzecie dziecko - mieć czy nie?

Ostatnio byliśmy u znajomych i wywiązała się dyskusja o posiadaniu trzeciego dziecka, jedna strona chce, druga ma wątpliwości, w czasie wizyty, coś tam im powiedziałem, ale w drodze do domu, przyszło mi do głowy jeszcze parę rzeczy, o których warto pomyśleć.

Świat Karinki


Nasze dzieci są jeszcze dość małe, więc pewnie część tych punktów z czasem albo się zdezaktualizuje albo nabierze innego znaczenia, tak czy inaczej zacznijmy od czasu:

Jeśli założymy,że śpię 6-7 godzin na dobę, pracuje przez 8, a przez 2,5 jadę i wracam z pracy, około dwóch godzin spędzam na jedzeniu ,myciu, itd to "czasu wolnego" zostają cztery do pięciu godzin, jeśli podzielić to na cztery osoby (tak z żoną też chciałbym choć trochę pospędzać) to z każdą z nich spędzę maksymalnie godzinę, a gdzie hobby, niezbędne naprawy, uczenie się nowych rzeczy?

Niestety, ale ten brak czasu jest realnie odczuwalny przez dzieci, po powrocie z pracy na wyścigi próbują ściągnąć moją uwagę i zaangażować w to co same robią. W weekend muszę planować czas tak żeby na przykład, jak Zygmunt robi lekcje, to poprzytulać się z Kazikiem, potem poboksować się z Tedem, a wieczorem urządzić wieczfilm, w niedziele z obydwoma starszymi zagrać partyjkę w Heroesów - tak jestem fanem 4 części. Czasu jest naprawdę mało i nawet 2-3 dni wolne w tygodniu pozwalają jedynie połatać dziury, w czym bardzo pomaga drugi samochód.

Tu dochodzimy do kolejnego aspektu - kasa i miejsce. Pozwolę tu sobie zacytować mojego ulubionego pisarza Terry'ego Pratchett'a:

"Weźmy na przykład buty. Vimes zarabiał trzydzieści osiem dolarów miesięcznie, nie licząc dodatków. Porządna para skórzanych butów kosztowała pięćdziesiąt dolarów. Ale para butów, na jaką mógł sobie pozwolić - całkiem przyzwoita na jeden czy dwa sezony, bo potem zupełnie przetarła się tektura, przeciekająca jak demony, to koszt około dziesięciu dolarów. Takie właśnie buty zawsze kupował Vimes i nosił je, aż podeszwy były tak cienkie, że w mgliste noce po kamieniach bruku poznawał, gdzie w Ankh-Morpork się znajduje.
Jednak dobre buty wytrzymywały lata, długie lata. Bogatego stać na wydanie pięćdziesięciu dolarów na parę butów, w których po dziesięciu latach wciąż będzie miał suche nogi. Tymczasem biedak, którego stać tylko na tanie buty, wyda w tym czasie sto dolarów -a nogi i tak stale będzie miał przemoczone.
To właśnie kapitan Vimes nazywał obuwniczą teorią niesprawiedliwości społecznej.

Jeśli masz dom, najlepiej duży, 2-3 samochody i strych pełen dobrej jakości rzeczy po poprzednich dzieciach, dom jest w dobrej lokalizacji, gdzieś blisko jest sensowna szkoła, dobre przedszkole i jest bezpiecznie, partnerka/żona bez problemu może sobie pozwolić na to żeby 2-3 lata po urodzeniu dziecka zajmować się nim albo nie ma problemu z tym, żeby korzystać z pomocy rodziny lub opłaconej osoby to pewnie trzecie, a nawet czwarte dziecko nie byłoby takim problemem. A co jeśli mieszkasz w niedużym mieszkaniu? Rzeczy po poprzednich dzieciach rozdałeś lub sprzedałeś za ułamek ceny za jaką je nabyliście. Auto jest jedno i w dodatku o dwóch osobach dorosłych i trzech fotelikach naraz możesz pomarzyć. Rodzice mieszkają daleko,bo wyjechałeś z rodzinnych stron "za chlebem". Każde dziecko mocno obniża też zdolność kredytową, więc jeśli tak właśnie miałbyś finansować przeprowadzkę to pomyśl o tym. Do tego dochodzą wakacje, kino (5x bilet + 3x popcorn = dwie stówki nie Twoje).

500+, wyprawka+, odliczenia podatków - to wszystko oczywiście pomaga ale nie ma co liczyć,że się na tym "dorobisz" ,no chyba, że będziesz trzymał dzieci w piwnicy i karmił tylko ryżem i ziemniakami.

Matka  Żywicielka

Zostaje jeszcze jedna kwestia, wcale nie najmniej ważna, mówiąc prosto: człowiek ma dwie ręce i jeśli troje dzieci chce iść z Tobą za rękę to któreś będzie w danej chwili pokrzywdzone i oczywiście, tłumaczysz rotujesz dzieci, prosisz, żeby starsze zaopiekowało się młodszym, ale dla mnie jest to problem,że co chwile muszę wybierać między moimi dziećmi, chciałbym móc traktować je jednakowo co nie zawsze jest łatwe. Czasem to starsze jest w centrum, bo ma klasówkę, często to najmłodsze, bo jest najsłabsze i próbujesz je chronić, a potem próbujesz wynagrodzić to wszystko środkowemu. Nie mówię, że nie da się, ale jednak trzeba to robić i czasem można usłyszeć parę gorzkich słów.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma instrukcji obsługi do dziecka, nie ma okresu próbnego, decyzję o posiadaniu potomstwa podejmujemy (jeśli w ogóle jest to kwestia decyzji), kiedy jesteśmy jeszcze młodzi i nie do końca wiemy na co nas stać, czemu zdołamy podołać. Nie da się tego wszystkiego sprowadzić po prostu do listy plusów i minusów i na końcu stwierdzić, 3 punkty na plus, robimy dziewczynkę, będzie farmaceutą. Po prostu się nie da...

12 komentarzy:

  1. To ja zastanawiam się nad drugim, a tu już o trzecim ;) Na razie synek mam 2 lata i każdego dnia mi pokazuję, że na razie wstrzymam dalszą produkcję ;) Jednak kto wie co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. trudne decyzje, ja się zastanawiam nad 1

    OdpowiedzUsuń
  3. ja mam jedno, dwójka mogłaby mnie zabić, o trójce ciężko mi myśleć, podziwiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo świadome podejście do rodzicielstwa, aż miło poczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to prawdziwe. Troje dzieci to abstrakcja. My mamy jedno i naciski rodziny na drugie. Nawet kiedyś teściowa powiedziała, że jak będziemy mieli trzecie to zamieni się z nami na mieszkania (44m na 56 m - normalnie szaleństwo). To ja dziękuję bardzo. Liczę siły na zamiary i pozostaję przy jednym. Może to samolubne, bo mówi się że dzieci lepiej chowają się z rodzeństwem, ale my nie mamy na to ani siły ani warunków. Ledwo dajemy radę z jednym, a chcemy mu zapewnić jak najwięcej. Może kiedyś to się zmieni, wiadomo że życie pisze swoje scenariusze. Na ten moment jedno dziecko to jest max co jesteśmy w stanie ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szklanek i dzieci w domu nigdy dość" Taki oto cytat przeczytałam w moim naściennym kalendarzu jak wróciłam z szpitala z trzecim dzieckiem i popieram w całej rozciągłości tematu. Nie zgadzam się ,że któreś z dzieci jest poszkodowane, one po prostu szybciej się nauczą hierarhi w społeczeństwie.

    OdpowiedzUsuń
  7. TO sa najpoważniejsze decyzje w życiu człowieka. Miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  8. My jeszcze jesteśmy na etapie po pierwszym : Nigdy więcej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mądrze napisane :) Ja właśnie urodziłam drugie dziecko (właśnie = niecały tydzień temu :)) i dla mnie podstawowy argument na 'nie' jest taki, że aby mieć trójkę dzieci, musiałabym przeżyć trzeci poród. Na ten moment nie wyobrażam sobie, żeby to kiedykolwiek było możliwe.
    Pozostałe argumenty również mają dla mnie znaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  10. My z Krzysiem w czasach młodości planowaliśmy że będzie trójka, od razu po ślubie i w odstępach 2 lata. Haha! Zgadzam się z ostatnim zdaniem. "Po prostu się nie da". Życie ma swoje plany.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja po ilości swoich kotów widzę, że 2 to było ok, ale trzy to już za dużo. ;)
    Tak więc na razie będzie dwójka dzieci i raczej nie więcej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobno najtrudniej zdecydować się na drugie, potem jest już z górki:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger