Syzyfowe prace czyli 6 domowych absurdów

Parę dni temu odwiedziła nas moja mama. Jej zachowanie nakłoniło mnie do pewnej refleksji. Mianowicie pomyślałam o syzyfowych pracach, na które sami się skazujemy. Ciekawi? To zapraszam.


1. Posprzątam te zabawki


Babcia postanowiła zabrać Kazika na spacer. Zaczęłam go ubierać, a babcia myk, myk pochowała wszystkie zabawki z podłogi. Niby odróch spoko, ale jaki ma to sens w momencie, kiedy wszyscy wychodzimy z domu, a po powrocie, nasz rozrzutnik zabawek znów je wyciągnie? Szkoda kręgosłupa, żeby się schylać ;)

2. Kochana zmywarko, ile pomieścisz


To jest mój popisowy nr. Czekam z włączeniem zmywarki, aż będzie pełniuteńka. Oczywiście nigdy nie jest tak, żeby brudnych naczyń było w punkt. Zamiast więc włączyć ją z lekkim niedosytem, np. przed obiadem, czekam... Po obiedzie naturalnie nie wszystko się mieści, więc do wyboru zostają dwie opcje zarąbany przez półtorej godziny zlew, albo ręczne zmywanie, żeby nie było sajgonu.

pixabay/klimkin


3. Mycie włosów


Nie wiem, jak Wy, ale ja mam jakieś obrzydzenie do siebie, kiedy moje włosy nie są świeżo umyte. Nawet jeśli na 9:00 mam fryzjera o 7:30 umyję włosy, żeby za półtorej godziny fryzjerka mogła zrobić to samo. Oczywiście wysuszę je też i ułożę, mimo zimy i czapki...

4. Gotowanie z dreszczykiem


Zupę zwykle gotuję na dwa dni. Nawet w piątek, w który wyjeżdżamy na weekend.  Wtedy podróż ma dodatkowy aspekt przygody. Ta niepewność, czy zupa wytrzyma w lodówce do naszego powrotu? Ach ta adrenalina!

5. Podłoga last minute


Co robi matka Polka wychodząc na spacer? Myje podłogę za tyłkiem, pośpiewując sobie przy tym: "haha, wyschnie bez deptania, bo nie będzie tu żadnej małej stópki". Tia... Tylko te stópki wrócą z biegania po śniegu i błocie i na tą lśniącą podłogę przyniosą przegląd gleby i zanieczyszczeń z całej okolicy. Więc i jeszcze jeden i jeszcze raz, umyć, umyć możesz znów nas.

6. Wanna, wanna czysta panna


Wymyta po południu wanna już za kilka godzin zmienia się w poligon, na którym toczą się walki na kolorowe żele pod prysznic osad z mydła i całe stado piachu (nie wiadomo skąd). Jeśli chcę cieszyć swoje oczy wypucowaną na błysk łazienką powinnam ją sprzątać po własnej kąpieli, kiedy szarańcza śpi. Powinnam, ale nigdy tego nie robię, zawsze po południu :D

A teraz zmykam, bo chyba czas wziąć się za przygotowania do Świąt ;)

7 komentarzy:

  1. Najgorzej chyba jest z zabawkami i książkami, głównie tymi, które wyciąga najmłodszy synek - sprzątamy wszyscy, a one ciągle się pojawiają. ;) Brudne naczynia to też osobny temat, dobrze, że mamy zmywarkę, bez niej chyba byśmy zginęli. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja cierpię z powodu braku zmywarki, ale z całą resztą jak najbardziej mogę się zgodzić :) Szczególnie, kiedy oprócz zabawek dziecka, na podłodze pełno jest jeszcze zabawek psa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja cierpię z powodu braku zmywarki, ale z całą resztą jak najbardziej mogę się zgodzić :) Szczególnie, kiedy oprócz zabawek dziecka, na podłodze pełno jest jeszcze zabawek psa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zmywarki nie mam na stanie i raczej nie upchalabym jej do kuchni mieszkania, które wynajmujemy więc zostaje mi zmywanie ręczne. Naczynia zmywam systematycznie bo niewielki zlew za dużo ich nie pomieści. Z myciem włosów mam podobnie :) po prostu muszą być czyste! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hihihi to mycie [podłogi..jakbym siebie widziała:) i tak wiem o tym ale robie to samo;0 dobre i poł godziny czyste. z myciem włosów to az tak nie szaleje co 2 dni myję. Wanne myje przed szarańczą i widze ze robie błąd:0

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już się chyba poddałam, może minie choć wątpię. Aktualnie piorę tylko dlatego że nie ma co ubrać, zmywam z tego samego powodu a i tak czasu nie wystarcza ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger