Wojna strategiczna, czyli jak rozplanować pracę przed Świętami

No i stało się, jest piątek, ostatni piątek przed Świętami. Dla mnie to niemałe wyzwanie strategiczne, pierwszy raz Wigilia odbędzie się u nas, a nie na wyjeździe. Dodatkową atrakcją z tej okazji są pierwsze urodziny Kazika, które przypadają na ten właśnie dzień. Potrzebny nam perfekcyjny plan.


pixabay/KlausHausman

Czwartek


Ostatnie zakupy już za nami, Michał będzie pracował trzy ostatnie dni przed Świętami. Przytaszczył choinkę, wyciął tę, która rosła na naszym ogrodzie, mamy jeszcze zapas na kilka lat, nie lubię iglaków w ogrodzie, więc zamiast wycinać je na raz, postanowiliśmy użyć ich na tę okazję. Nasze drzewko nie będzie wyglądało, jak z katalogu Duki. Będzie obrzucone brokatowymi bombkami i schowane pod papierowym łańcuchem zrobionym przez chłopców. Będzie piękna <3

Na czwartek przypadło też pieczenie ciasta na Wigilię w szkole. Rzecz jest prosta, bo ciasto musi smakować Zetowi, najważniejsze więc, żeby było bardzo czekoladowe ;)

Piątek


Pół dnia w szkole, cieszę się urlopem macierzyńskim, cieszę się, że mogę być w tym momencie z Zygmuntem, widzę ile radości mu to daje. Serce rośnie. A w domu moczą się śledzie. Po południu je przygotuję. Zmienię też resztę pościeli, u chłopców zrobiłam to wcześniej, przy okazji mycia okien i przeglądu szaf. Panowie postanowili bowiem wyrosnąć z połowy rzeczy z dnia na dzień. Dziś ostatnia szansa na duże pranie.

Sobota


Michał od rana w pracy, o 9:00 odbieram teściową z dworca, dobrze, będzie support przy dzieciach. Dziś wielkie prasowanie wszystkiego w okolicy. Wypadałoby jakoś wyglądać przy stole. Ostatnie szlify porządkowe i przegląd zastawy. Sklepy otwarte, więc w razie potrzeby można coś jeszcze dokupić. Chociaż w naszym przypadku można jeść wszystko z kubków do kawy, ostatnio je policzyłam. Mamy ponad 50 sztuk. Barszcz robię nie na zakwasie, a z octem, obieram więc buraki i nastawiam zupę, mam fajną kopaną w ziemi piwnicę, w której wytrzyma do poniedziałku. Wieczorem przyniosę też warzywa na sałatkę.  Potem peeling, maseczka i nogi do góry, najwięcej pracy do wykonania w niedzielę.

Niedziela


Z samego rana wstawiam warzywa na sałatkę i biorę się za ciasta. Pierwsze piekę marchewkowe, będzie podstawą do Kaziowego tortu urodzinowego, kiedy będzie stygło do pieca powędruje ciasto czekoladowe, a po nim szarlotka. Warzywa powinny już ostygnąć, więc pokroję je na sałatkę jarzynową i ziemniaczaną. Pora na sos grzybowy, musi się długo gotować. Wieczorem doprawię sałatki i wyciągnę z zamrażarki karpia, pierogi i uszka. Tak jak pisałam wcześniej, w tym roku postawiłam na gotowce.

Poniedziałek - dzień ZERO 


Z samego rana Michał pojedzie po moich rodziców, w tym czasie skończę robić tort, przyprawię ryby i nakryję do stołu. Pora się ogarnąć nasza "Wieczerza" odbędzie się w południe. Gotujemy uszka, pierogi idą do piekarnika, a ryby na patelnię, Po karpiach i śledziach dopchamy się tortem i o 16:00 odwieziemy teściową na dworzec.

W pierwszy dzień Świąt przeniesiemy imprezę do moich rodziców.

8 komentarzy:

  1. Bardzo podobnie u nas wygląda przygotowanie do świąt. CYery ostatnie dni to istny armagedon, ale lubię to przed świąteczne zamieszanie 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym roku jakoś im więcej pracy, tym mniej stresu. Mam tyle do zrobienia, że nawet straciłam rachubę więc jakoś się nie przejmuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz wyjeżdżam.Organizuję swięta u córki.Dawno przestałam przejmowac się drobiazgami.nie to jest najwazniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. u mnie będzie podobnie, przygotowuję samą wigilię. zostało uporządkowanie jednej szafki, ogarnięcie podłóg, mycie łazienki, przygotowanie ubrań. W niedzielę będę piec ciasta i paszteciki do barszczu. W poniedziałek tylko nakryje stół :) Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale jak to, bez sernika???? :D Ja nie jem mięsa i ryb więc pieke pasztet warzywny i robię selerybę po grecku. Pierogi i uszka robię sama. Ale sprzątanie tylko po wierzchu :D, na wiosnę posprzątam za szafami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, co dom to zwyczaj u nas zima pachnie szarlotka, sernik jest na Wielkanoc.

      Usuń
  6. U nas nie ma problemu z rozpracowaniem obowiązków i prac przed świętami, staramy się na bieżąco wszystko wyprowadzać, tylko dzień przed Wigilią następuje gorączka w kuchni. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas nie ma wielkiego planowania, ale zawsze udaje nam się ze wszystkim zdążyć!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger