Czy przed świętami trzeba pomagać?

Od połowy listopada mój Facebook przypomina mi o zbliżających się Świętach. Jeszcze zanim zabłysną lampki na pierwszych choinkach wszyscy włączają radio po cichu licząc na to, że usłyszą w nim "Last Christmas". Wszystkim też przypomina się, że istnieją Domy Samotnej Matki, Domy Małego Dziecka, Schroniska dla Zwierząt, Szlachetna Paczka i Pan Wiesio, który mieszka sam w lesie i jest po udarze. Z jednej strony serce rośnie, bo duch pomocy nie ginie w narodzie, ale...

pixabay/geralt

Szkoła uczy dzieci pomagać


W szkole, do której chodzi Zygmunt zbierano żywność dla rodaków na Kresach. Oczywiście zapomniałam pojechać na zakupy, więc do tego celu wyczyściliśmy spiżarnię. Olej, cukier, mąka, trochę słodyczy, Zet zachwycony. Kiedy wrócił ze szkoły ogłosił, że super i teraz szkoła zbiera żywność dla schroniska. W przedszkolu wisi kartka o zbiórce do tego samego schroniska oraz druga, bo przedszkole wspólnie z pobliskim gimnazjum przyłączyło się do Szlachetnej Paczki. W naszym sklepie spożywczym cały rok stoi karton, do którego można wrzucać nakrętki dla schroniska, przed świętami w tym samym sklepie zbiórka karmy i koców oraz skarbonka na leczenie dziecka. W tym szczególnym momencie w roku, chętniej niż zwykle okazujemy serce i... sięgamy po portfel, więc jest szansa, że zbiórka się uda

W pracy "Dej Pan wypłatę"


U Michała oczywiście, jak co roku Szlachetna Paczka. Każdego dnia okazuje się też, że zarówno koledzy, jak i koleżanki mojego męża są ludźmi niezwykle zaangażowanymi społecznie i prawie każdy z nich działa w jakiejś Fundacji, albo Stowarzyszeniu, które tuż przed świętami chcą pomagać BARDZIEJ. A przecież to taki piękny czas, wszyscy chcą mieć Święta. Dlatego Caritas i harcerze stoją przy kasach w markecie, a aniołki z opłatkami przy wyjściu z tego samego sklepu. Po parkingu biega zaś przedstawiciel Stowarzyszenia dzieci niewidomych.

Komu dać?


No i tu pojawia się problem, bo gdybyśmy chcieli wesprzeć wszystkich, to tej jednej wypłaty, którą mamy na naszą piątkę i dwa kredyty mogłoby nie starczyć na rachunki. No, a nasze dzieci też chciałyby dostać prezenty, ba może nawet buty na zimę. Takie są rozpuszczone! Gdzieś więc trzeba postawić granicę. Żeby nie było, nie jesteśmy tak do końca samolubnymi szujami. Nakrętki zbieramy cały rok, zawsze idziemy w dniu finału WOŚP szukać wolontariuszy a zabawki i ubrania, z których dzieci wyrastają, a są w dobrym stanie przekazujemy potrzebującym. Czasem wyświetli mi się na Facebooku jakaś potrzebująca mama, której wysyłam rzeczy, z których my już nie korzystamy, itd. Ale robimy to CAŁY ROK.

Jak odmówić?


Żywiciel przyszedł któregoś dnia z pracy i mówi:
- Wiesz co, dzisiaj już nie wytrzymałem, jak o 12 przyszła piąta osoba z informacją, że zbiera "nacośtam", to po prostu zamilkłem udając ,że jej nie widzę bo przeszkadzała mi w pracy. Na to ona do mnie "ale to na dzieci!". Spojrzałem na nią i mówię "Ja mam troje swoich dzieci". Odeszła bez słowa, później, o dziwo, nikt już nie przyszedł.
- No i wyszedłeś na chama o kamiennym sercu - odparłam.
- Trudno, limit pomagania na te święta, po przekroczeniu założonego budżetu został wyczerpany - podsumował mój ślubny i ma rację.

Wiem, że inni mają gorzej


Mam świadomość tego, że istnieją rodziny, które ledwo wiążą koniec z końcem, z różnych przyczyn. Czasem jest to wypadek losowy, a czasem nieumiejętność radzenia sobie w życiu. My mamy sporo szczęścia, ani w moim rodzinnym domu, ani w domu Michała nie przelewało się. Wszystko co mamy zawdzięczamy przede wszystkim swojej pracy, ryzyku, jakie podjęliśmy wyprowadzając się wcześnie od rodziców i zaciskaniu zębów, żeby odłożyć każdą zarobioną złotówkę, co potem procentowało. Nie odziedziczyliśmy nieruchomości, nikt nie dał nam kasy na start. Nasi rodzice dali nam coś cenniejszego - poszanowanie do pracy i naukę, że wydatki trzeba planować. Planujemy zarówno większe inwestycje, np. kilka lat zbieraliśmy pieniądze na wkład własny na dom, na opał odkładamy cały rok, podobnie na ewentualne naprawy czy zakup nowych sprzętów. W naszym budżecie są też kwoty zapisane na szeroko pojętą dobroczynność. Kiedy ta "skarpetka" jest pusta odmawiamy kolejnym wyciągniętym rękom.

Zawsze wspieramy WOŚP


Nie tylko dlatego, że idea jest szlachetna, ale także przez wzgląd na sposób zbierania środków. W jednej z książek Jurka Owsiaka jest poradnik dla wolontariuszy. Znajdziecie w nim fragment o tym, że wolontariusz nie ma chodzić po domach, nie powinien stawać w wąskich przejściach podziemnych, gdzie ludzie muszą obok niego przejść, a już na pewno nie powinien ich zaczepiać. Bo inicjatywa pomocy ma wyjść od ludzi, to oni mają wypatrywać skarbonek. Nie lubię czuć przymusu. Drażni mnie, kiedy na zakupach, próbując spakować jedzenie i zapanować nad dziećmi jednocześnie, muszę uważać, żeby nie nadepnąć na nogę harcerza, czy nie potrącić przedstawiciela jakiejś innej organizacji. Nie lubię też, kiedy próbują pakować moje zakupy bez pytania, mam swój system, który ułatwia mi potem rozpakowanie tego wszystkiego jedną ręką. Tak mam, że nie lubię się czuć osaczana.

Lubię mieć wybór


Gdybym wygrała miliony w Lotto, to wybrałabym kilka rodzin, które wspierałabym kompleksowo. Póki co nie wygrałam i każda złotówka, którą wyjmuję z portfela, to złotówka zabrana moim dzieciom. Do pewnego stopnia mogę sobie na to pozwolić, ale, może to niepopularne podejście, nie zrezygnuję z fajnego jedzenia dla moich dzieci, żeby nakarmić obcych. Nie. Po prostu nie. Mój tata ma takie powiedzenie "Bliższa ciału koszula" i ja się z nim w pełni zgadzam. Jasne, że mogłabym zrobić zakupy, kupić mikrofalówkę, kołdry, jedzenie i sprzęt sportowy, tak jak robią to gwiazdy, żeby spakować własną Szlachetną Paczkę i sprawić, że czyjeś święta i kilka kolejnych byłyby udane. Ale wtedy na naszym stole stanęłoby wielkie nic. Czy chodzi o to, żeby uszczęśliwiając jednych unieszczęśliwiać innych, w tym przypadku własną rodzinę? No chyba nie.

Nie miej wyrzutów sumienia!


Jeśli zaczepia Cię kolejny wolontariusz, nie uciekaj chyłkiem, nie przeganiaj go. Powiedz po ludzku, że nie jesteś w stanie pomóc, ale życzysz powodzenia. Jeśli możesz dać paczkę makaronu albo złotówkę - to daj. Ale nie miej kompleksów, że sąsiad dał telewizor. Może jego stać. Może pomaga raz na 10 lat i przez całą dekadę odkładał właśnie na ten sprzęt. Czasem większą pomocą może okazać się zaproszenie kogoś samotnego do świątecznego stołu, albo podwiezienie go do lekarza, niż wręczenie mu zgrzewki mąki. Każdy może pomóc innym, nie zawsze to musi kosztować pieniądze, są momenty, kiedy wystarczy odrobina uwagi, drobny gest.

10 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą! Zbierać pieniądze na różne cele można przez cały rok, nie tylko przed świętami! Też denerwują mnie wolontariusze, którzy na siłę chcą od ciebie wyciągnąć pieniądze. Kiedyś odmówiłam harcerzowi żeby spakował mi zakupy, bo mój syn to uwielbia. Dostałam reprymendę od jego opiekunki, że przecież on nic złego nie zrobił, chciał pomóc. Ciekawe czy pomógłby mi opanować histerię syna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama mam z tymproblem, bo zawsze się potem okazuje, że wrzucił mi puszki na pomidory... ;)

      Usuń
  2. Też tego doświadczyłam... warto pomagać, warto się dzielić. My dołączyliśmy do organizowania paczki w Szlachetnej Paczce, która była szykowana w szkole dzieci. Dzielimy się także 1 procentem z PITa, zawsze przekazujemy na wioskę dziecięcą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ogólnie nie lubię nachalnych wolontariuszy, którzy pukają do domów lub zaczepiają na ulicy. Nie lubię takiego nacisku, że ktoś ci podsuwa puszkę pod nos i głupio odmówić. Jeśli ktoś chce pomóc to sam znajdzie sposób lub dostrzeże wolontariusza zbierającego na ulicy. Natomiast wszelkie akcje w szkole, zbieranie żywności czy produktów dla schroniska- jak najbardziej tak. U syna w grupie np.zbierają cały rok nakrętki i pieniadze z tego idą na schronisko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się, wszystkiego są granice. Ja nie ma nic przeciwko pomaganiu, ale ja chcę wiedzieć komu pomagam, bo jeśli widzę, że ja daję coś od siebie komuś to chcę to dać osobom, które naprawdę tego potrzebują, a nie stoją pod sklepem i piją.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja w tym roku pomogłam znajomym, którzy zbierali na Szlachetna Paczkę rzeczy. Pomagam bo chcę. Nikt mnie nie może do tego zmusić. Każdy pomaga na miarę swoich możliwości. :) Pamiętajmy też, że pomoc nie musi być tylko finansowa. Ostatnio pomogłam starszemu Panu skasować zakupy bo nie umiał obsługiwać kasy samoobsługowej. Był mi wdzięczny. Tak samo Pan, który jeździ na wózku i nie umiał dosięgnąć szynki w sklepie. Dziękował mi ze łzami w oczach. Dla mnie to było nic wielkiego. Dla niego dużo. W takich chwilach człowiek zastanawia się nad swoim życiem.
    Niestety chociażby się chciało. Nie da się wszystkim pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli mogę to pomagam. Ostatnio oddałam potrzebującej mamie ubranka po moich synkach. Szykujemy paczki dla rodzin w potrzebie,których zbiórkę organizuje nasza parafia. Ale właśnie, lubimy mieć wybór.Czesto byliśmy "zaczepiani"przez wolontariuszy, którzy wręcz za nami biegli choć mówiliśmy, że już daliśmy cegielkę ich kolegom. Zdarzały się niemiłe komentarze, wypowiedziane nawet w obecności naszego dziecka.Zdarzały się też niemiłe sytuację z wolontariuszami, którzy chodzili od domu do domu i wręcz naciskali na jakąś kwotę. Niestety, choć bym chciała, to wszystkim nie pomogę i nie mogę tego robić kosztem własnej rodziny i moich dzieci. Bardzo podoba mi się Twój wpis. Cieszę się, że nie tylko ja mam takie zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomoc powinna wynikać z dobroci serca a nie presji. Każdy powinien pomagać tak jak może i tak jak chce a nie tylko i wyłącznie tak jak oczekują inni lub co gorsza na pokaz. Nie ma też lepszych i gorszych zbiórek itp. Jedni angażują się w pomoc dzieciom, inni zwierzętom, nie każdy może sobie pozwolić na pomoc wszystkim.
    Ale najważniejsze o czym napisałaś to to, że pomagać się powinno cały rok!

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że warto wybrać albo jeden cel i się go trzymać co rok. Podobnie jak z 1% podatku. Albo co roku zmieniać, kogo tym razem obdarujemy. Pensja jest jedna, albo często dwie a otrzebujących wielu. Nie da się dogodzić wszystkim.
    Ja też, niezmiennie, wspieram WOŚP <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja pomagam nie tylko przed świętami. Staram się pamiętać o innych cały rok. Nidługo WOŚP, pewnie jak zwykle przekażę jakieś drobiazgi na ich aukcje na allegro

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger