7 powodów, żeby pojechać na weekend do rodziców

Bycie dorosłym i niezależnym człowiekiem ma niezliczone plusy. Podobnie, jak mieszkanie w pewnej odległości od rodziców. Ale powiem Wam, dlaczego warto pojechać na weekend do rodziców, a właściwie, dlaczego ja to robię, często pozostawiając w domu słomianego wdowca. 


pixabay

Zanim zaczniecie snuć domysły o tym, jak to mój mąż nie chce jeździć do teściów, zgaszę Wasz zapał, chce i lubi, ale pracę ma jaką ma i bywa, że cały weekend jest wyłączony, a wtedy ja siup! Dzieci do auta i jadę.

1. Dobrze od siebie odpocząć


Mniej więcej dwie godziny po naszym wyjeździe Michał pisze, że tęskni. Zwłaszcza, kiedy w sobotę pracuje z domu. Ale to dobrze, że tęskni, ja też tęsknię i dzieci. Jak się tęskni, to znaczy, że się kocha i czasem warto sobie o tym przypomnieć. Ale i dać tej drugiej osobie od siebie odpocząć, pobyć samemu. A wyjazd do rodziców sprawia, że nie jestem sama z dziećmi przez 48 h.

2. Horyzonty


Kiedy byłam dzieckiem, moi dziadkowie mieszkali za płotem, widywałam ich często, codziennie, czasem kilka razy na dzień, wiedziałam co lubią, jak się relaksują i co ich wkurza. Moje dzieci do dziadków blisko nie mają, ale chcielibyśmy, żeby znali swoją historię. Dlatego staramy się umożliwić im możliwie dużo spotkań z nimi. Dziadek i babcia uczą ich wielu rzeczy, o których my nie mamy pojęcia. Dziadek opowiada historie, uczy matematyki, babcia puszcza muzykę, której w domu nie usłyszą, gotuje dania, które zupełnie mi nie wychodzą. To wszystko poszerza horyzonty.

3. Powrót do przeszłości


Moi rodzice (z niejasnych dla mnie przyczyn) nadal traktują mnie jak małą dziewczynkę, mama zawsze pyta co ugotować, tata niezmiennie rozbawia mnie swoimi żartami. W czasie wizyt u nich czuję się trochę jak dziecko, kiedy dziadkowie kupują batoniki dla wnucząt mają też jeden dla mnie. W cudowny sposób po przekroczeniu ich progu znów staję się wolnym od wielu problemów dzieckiem.

4. Mikołaj przy każdej wizycie


I nie, nie, moi rodzice nie kupują mi prezentów, ale jak wracam od nich, to spokojnie mogę przeżyć w schronie kilka tygodni. Mają trzy kury, kury znoszą najlepsze jajka na świecie, jedyne słuszne. Za każdym razem dostaję zapas wystarczający do następnej wizyty. Ogród rodziców jest podobnej wielkości, jak nasz, ale mnie warzywnik w ubiegłym roku pokonał, w tym roku odpuściliśmy go sami. Od rodziców przywożę botwinkę, fasolkę, czy co tam akurat obrodzi, ostatnio wiśnie. Moja mama ma silne poczucie misji, więc na zakupach u lokalnego rzeźnika kupuje moją ulubioną wędlinę, itd.

5. Daj sobie pomóc


Rodzice zabiorą dzieci na spacer? Fajnie, będę miała chwilę na napisanie tekstu, poczytanie książki czy umycie naczyń po niedzielnym obiedzie w ciszy. Przy trójce dzieci cisza to towar deficytowy. A jak się uwinę, to jeszcze zdążę posłuchać śpiewu ptaków, zamiast ciszy, bo tam śpiewają jak szalone. Dziadek chce położyć chłopców spać i poczytać im, super, pozwolę mu, robię to codziennie, on rzadko. On ma z tego przyjemność, dzieci mają frajdę, a ja kilka chwil oddechu.


6. Nowe pomysły


Czasem i ja się wypalę, z pomysłów na posiłki, zabawy, gry... A wtedy wkraczają dziadkowie z pomysłami na teatrzyki cieni, poszukiwanie tropów zwierząt i innymi, o których  ja zapomniałam, spacery ze starszakami, tam, gdzie Kazik nie dojdzie i wózek nie dojedzie, nagle wszystko staje się możliwe, tak po prostu.



7. Pielęgnujemy


Wszyscy mamy przyjemność z tych wizyt. Mam wrażenie, że teraz większą niż kiedykolwiek, moi rodzice nie tylko uwielbiają chłopców, ale chyba i we mnie dostrzegają partnera do rozmowy. Wspominamy, planujemy, śmiejemy się i sprawiamy sobie maleńkie przyjemności. Wszystko po to, żeby ci, którzy są dla nas ważni czuli się kochani i potrzebni. Tak po prostu.

7 komentarzy:

  1. Tego właśnie najbardziej żałuję mieszkając tak daleko od rodziny. Nie mogę sobie tak po prostu wyskoczyć na weekend do rodziców czy teściów a moje dzieci tylko raz lub dwa razy w roku widzą na żywo babcie, dziadków i wujków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy jadę do swojej mamy i babci, zawsze nas obładują "wałówką". Dzięki temu nie musimy przez dłuższy czas robić żywnościowych zakupów. 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że masz dziadków którzy chcą Was gościć 😁 u mnie byłby ciężko 😛

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem Ci,że my co dwa dni jestesmy u dziadków- i widze ich zainteresowanie wnuczkami- większe niż dziecmi było;) hihi ale tak powaznie cudnie patzec na taki widok dziadziusia z wnuczkami czy jak babcia czyta bajke wnuczką:)

    OdpowiedzUsuń
  5. My w sunmie aż tak nie wyjeżdzamy. Ale czasem jak pojadę do mojej mamy i siostry to faktycznie psychika jak nigdy mi wypoczywa. Za to mój synek uwielbia spędzać czas u swojej babci, mamy mojego męża. Od chwili kiedy został na noc po raz pierwszy jest chętny prawie zawsze jechać do babci.

    OdpowiedzUsuń
  6. My rodziców mamy tak blisko, że na weekendy do nich nie jeździmy;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger