Okiem Żywiciela: Miłość liczona kaloriami

Karmienie dzieci to rytuał, czasem mam wrażenie, że jest to najważniejsza rzecz na świecie i nieustanny powód do zmartwień dla kobiet (przynajmniej tak mi się wydaje, że kobiety są wybitnie dotknięte tą przypadłością). Dziecko się śmieje, bawi, jest radosne i ewidentnie zadowolone z życia? Co z tego skoro na śniadanie zjadło tylko pół kanapki. Na pewno umrze z głodu przed zachodem słońca.


pixabay

Pierwszy raz się z tym spotkałem oczywiście u swojej Babci. Dużo się mną opiekowała, kiedy byłem mały i nie było ilości jedzenia wystarczającej, aby ją zadowolić. Zawsze była gotowa dorobić kanapek, albo dogotować ziemniaczków. Jak już byłem starszy, to zawsze tłumaczyłem to sobie tym, że Babcia pochodzi z pokolenia, które przeżyło wojnę, nie raz opowiadała jak jedli obierki z ziemniaków, bo tylko to było i po prostu ma głęboko zakorzenione w sobie, że jeśli już mamy jedzenie to trzeba je zjeść.

Okazuje się jednak,że to nie tylko to pokolenie postanowiło pompować w dzieci jedzenie aż spuchną, może to z kolei wina komuny i tego, że ciężko było dzieci poić octem i musztardą? Standardowo każda ciocia, stryjenka, wujenka i koleżanka rodziców zawsze proponowała jedzenie, jako taki zagajacz, początek rozmowy. Bigosiki, klopsiki, sałatki nie było świąt, którym nie towarzyszyłoby pochłanianie setek albo tysięcy kalorii.

Mamy XXI wiek, nie ma tygodnia, żeby nie powstała jakaś nowa zmieniająca świat żywienia dieta. Jak połączyć je wszystkie to człowiek jadłby tylko mięso dostosowane do swojej grupy krwi i to ze zwierząt jakie jedli jaskiniowcy zamieszkujący nasze tereny, a do tego bio warzywka hodowane na nawozie produkowanym przez jednorożce i elfie wróżki, a jednak czekolada i cukierki są świętym graalem wszystkich babć i dziadków.

Z jednej strony jest to logiczne, w końcu niczym nie da się łatwiej wywołać uśmiechu na twarzy bąbelka ale przecież wszyscy chcemy, żeby następne pokolenia były zdrowsze, sprawniejsze i żeby żyło im się łatwiej. Dlaczego więc napychamy ich od małego słodyczami i przyzwyczajamy do jedzenia ponad miarę? Ja jestem gruby i wiem, że jest to moja wina, ale wiem też, że gdybym był od małego przyzwyczajany do zdrowszych posiłków, to byłoby mi łatwiej. Może kiedyś doczekam się akcji "Kocham, nie tuczę". Życzę tego Wam wszystkim i sobie też.


11 komentarzy:

  1. mnie okropnie denerwuje jak ktoś daje moim dzieciom śmieciowe słodycze. Ja oczywiście słodyczy dzieciom nie biorę ale staram się wybierać mądrze. A diet nie stosujemy, jemy to co lubimy i co jest zdrowe:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na szczęście mam ten problem tylko jak jedziemy do Polski, bo wtedy babcie i ciocie karmią słodyczami nie tylko dzieci ale i nas. Możesz sobie wyobrazić moją reakcję jak jedna z nich dała Milanowi lizaka. Znajomi z Holandii wiedzą że naszym dzieciom słodyczy się nie przynosi chyba że na urodziny. Ale słodyczy dzieciom nie zabraniamy, wszystko z umiarem. Wyjątkiem są lody 🤣, lody to porcja nabiału a sorbety soķów, haha!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszyscy wiedzą,że sorbet to dar niebios i nie wolno odmawiać ,bo się bogowie obrażą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A frytki to porcja warzyw, jakby nie patrzył, a wszystkie warzywa to samo zdrowie.

      Usuń
  4. Przyznam szczerze że sama się czasem łapie na tym, że wpycham w mojego syna posiłki, ale zaraz przytomnieje i mówię sobie, że przecież jak będzie głodny to po prosi. Staram się żeby mój syn jadł w miarę zdrowo bez zbędnych przekąsek i niezdrowych przegryzek

    OdpowiedzUsuń
  5. Nasz Tatinek ma takie zachowania nie że ciągle myśli, że dzieci są głodne i ciągle im coś podsuwa pod nos. A jak nie zjedzą wszystkiego to dramat na 4 sceny się rozgrywa

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlatego ja praktycznie słodyczy nie kupuję. Na szczęście moje dzieci chętnie sięgają po owoce i warzywa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mamy tendencję do okazywania milosci poprzez jedzenie. Zwłaszcza to słodkie. Ja staram się nie kupować dzieciom słodyczy w prezencie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ważnym jest, żeby nie marnować jedzenia ale napychanie kogoś na siłę jest błędem. Jak ktoś nie ma siły jeść to niech nie je. Organizm jak będzie potrzebował jedzenia to się o nie upomni. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jemy to co lubimy, ale staramy sie wybierac zdrowe jedzenie. Byłam niejadkiem w ktorego przez cale zycie wszyscy wpychali jedzenie. Corki nie zmyszam Do jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  10. nie liczę kalorii, nie potrafię jakoś do tego przemóc

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger