Gotowa na wszystko! Mój niezbędnik na weekend w SPA
Już półtora miesiąca temu zarezerwowałyśmy termin w hotelu, nasi mężowie wzięli wolny piątek w pracy, dzieci były przygotowane (przynajmniej w teorii), że mamy nie będzie. Czekałam, niecierpliwie czekałam, aż nadejdzie ten dzień. Mimo podekscytowania, w końcu jechałyśmy do SPA, czułam też lekki niepokój. No bo wszystko fajnie, znamy się z Anetą już ładnych parę lat, nasze dzieci są w tym samym wieku i po drodze spotykałyśmy podobne problemy, ale...
No właśnie, prawda jest taka, że widujemy się głównie na kawie, czasem na jakiejś konferencji, ale co innego spędzić z kimś 2-3 godziny, a co innego spędzić 3 dni w tym samym pokoju. Szczerze (sorry, Aneta) trochę się bałam. Aneta czasem przysyła mi zdjęcia, jak jest na zakupach i prosi o odzieżową poradę, czy coś kupić. Często mi się te rzeczy podobają, a czasem... niebardzo ;) Towarzyszył mi więc delikatny niepokój, jak to będzie.
Nie lubię stresu w podróży
Jeśli chodzi o towarzystwo, pozostała mi tylko nadzieja, że wszystko pójdzie tak, jak zaplanowałyśmy, ale na inne rzeczy miałam realny wpływ. W podróży wiadomo, różnie bywa, nie zawsze jest gdzie stanąć po kawę, dlatego w zasadzie nie zdarza mi się wsiadać do auta bez termo-kubka z ulubionym czarnym płynem, zawsze biorę też butelkę wody, najlepiej bogatej w magnez. Tak czuję się pewniej. Pod ręką zawsze mam też chusteczki odświeżające, albo wodę termalną, dzięki nim zawsze mogę przetrzeć twarz. Fajnie też mieć zdrowe przekąski i płytę z ulubioną muzyką. Nie raz już mi się zdarzyło, że jedyne radio, jakie odbierało w trasie, to to, którego nie znoszę.
Nie lubię zaskoczeń na miejscu
Zdarzyło mi się kiedyś w latach studenckich, że daleko od domu dowiedziałam się, że za ręczniki i pościel muszę dopłacić ekstra. No nie jest to miła niespodzianka. Od tamtej pory zawsze przeglądam stronę obiektu, do którego jadę, żeby takich niespodzianek uniknąć. W hotelach zwykle znajdziemy mydło, żel pod prysznic czy suszarkę do włosów. Osobiście nigdy z nich nie korzystam, biorę własne. Mam sprawdzony żel pod prysznic, o którym wiem na 100%, że mnie nie uczuli, suszarkę też jakoś lubię własną, a że jeżdżę minivanem, to na upartego mogę wziąć wszystko, czego ewentualnie mogę potrzebować.
Zakupy przed wyjazdem
Mój osobisty mąż na dzień przed wyjazdem zabrał mnie na mały shopping, do apteki. Jego zdolność przewidywania "nieprzewidywalnych" sytuacji nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Tabletki przeciwzapalne przydały się już pierwszego wieczoru, bo dojechałam z bólem gardła. Plastry, te które kupiłam na miejscu wymieniłam na żelowe (tak mam nowe buty), musiałam też pamiętać o tamponach, mimo że nie miałam miesiączki i globulkach Gynauxil. Dlaczego? Ano jechałyśmy do SPA, wiedziałam, że moje leniwe ciało będzie niczym magnes lgnąć do jakuzzi. A woda, zwłaszcza ciepła, to bardzo sprzyjające środowisko do rozwoju grzybicy i innych nieprzyjemnych infekcji intymnych. Tuż przed wyjazdem byłam u ginekologa, który stwierdził, że skoro wyjeżdżam do hotelu, to choćby był najpiękniejszy, muszę pamiętać o zabezpieczeniu swojego zdrowia. Na kąpiele w jakuzzi miałam zakładać tampon, żeby zminimalizować ryzyko przeniknięcia szkodliwych drobnoustrojów, a zaraz po wyjściu z jakuzzi czy basenu używać globulki z kwasem mlekowym, kwasem hialuronowym. Gynauxil ma dodatkowo specjalne podłoże, które przyspiesza namnażanie dobrych bakterii.
Niespodzianka na miejscu
Kiedy dotarłyśmy na miejsce, zaczęłyśmy się rozpakowywać. Aneta nie miała suszarki, tylko prostownicę, ja spakowałam sukienki blisko ciała, ona oversize, w mojej kosmetyczce znalazła się matowa pomadka, w jej błyszczyki. No i powiem Wam szczerze, że zadrżałam, tak leciutko. No bo skoro tak się różnimy... Ale szybko okazało się, że tak, jak się różnimy, tak i wiele mamy ze sobą wspólnego. Mimo że się nie zgadywałyśmy obydwie miałyśmy torebki tej samej marki, Gynauxil, identyczne termo-kubki i dobry humor. Powiem Wam, że wyjazd był bardzo udany. Szczegóły już niedługo ;)
Tekst powstał we współpracy z firmą Polski Lek, właścicielem marki Gynauxil.
Uwielbiam wypady do spa , a dbanie o swoje zdrowie i jakby nie patrzeć komfort to podstawa!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, bo przecież lepiej zapobiegać, niż leczyć 😉
UsuńKażdej mamie należy się taki wypad :) ja teraz muszę zorganizować wypad babski bez dzieci ;)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie czytało się ten wpis 🤩 Fajnie, że tak przyjemnie spędziłyście że sobą czas 😍
OdpowiedzUsuńJak na razie to spa serwuje sobie w domu, no ale może kiedyś...😁
OdpowiedzUsuńPięknie! Każda mama powinna sobie zafundować taki wypad raz na jakiś czas!
OdpowiedzUsuńSuper taki babski wypad. Czas relaksu jest każdemu potrzebny, a jeszcze w miłym towarzystwie to już w ogóle. Różnice czasami zbliżają i sprawiają, że jest zabawnie, ale też i bardziej interesująco.
OdpowiedzUsuńJa zawsze boje sie w takich miejscach wlasnie, ze zlapie infekcje. Ostatnio dopadlo mnie w Hiszpanii :( A wystarczylo zabrac cos ze soba do apteczki...
OdpowiedzUsuńCzłowiek uczy się na błędach 😉
UsuńBardzo dobrze że o tym piszesz, ja mam wrażenie że to taki wstydliwy temat a lepiej zapobiegać niż później leczyć
OdpowiedzUsuńA ja nadal się upieram że nigdy bym nie pomyślała żeby zapobiegać, ale teraz przy pakowaniu sto razy się zastanowię co wrzucić do apteczki.
OdpowiedzUsuńPrzy takim pakowaniu nic nie powinno Cię zaskoczyć:)
OdpowiedzUsuńAle Wam zazdroszczę takiego wypadu!
OdpowiedzUsuńŚwietny taki babski wypad. Jestem ciekawa wrażeń z pobytu, więc czekam na kolejny wpis :)
OdpowiedzUsuńWidać wyjazd był fantastyczny. Czasem dobrze jest pobyć w towarzystwie innej kobiety.
OdpowiedzUsuń