Test matowych pomadek Bell, Wibo, Revers, M.A.C.

Dziś witam się z Wami nieco później niż zwykle i w nieco innym klimacie. Rzadko pisuję tu o tematach urodowych, a przecież to też część mojego życia. Nie tylko kremików do marszczącego się coraz śmielej pyszczka używam, ale czasem zdarzy mi się też namalować rysy twarzy na tym płótnie. 




Nie znoszę błyszczyków, klei mi się do tego wszystko, włosy, nitki z szalika na ustach... Dlatego miłością ogromną darzę pomadki, szczególnie te matowe. Zasychają trochę na ustach, nic się do nich nie klei, nie rozmazują się. No i bardzo lubię efekt wizualny, który dają. To matowe wykończenie jest bardzo stylowe. Od dłuższego czasu używałam pomadki MAC Ruby Woo. Ale doszły mnie słuchy, że o tyle, o ile można kupić ją w kilku drogeriach, tak sam MAC chwilowo jej nie ma. A co jeśli już jej nie będę produkować? Czas poszukać zastępstwa! Na pierwszy ogień poszły tańsze firmy. Zobaczcie, jak wypadły.

Zasady


Przyjęłam taką technikę, że rano robiłam peeling ust i nawilżałam je balsamem (za każdym razem tym samym). Pomadkę nakładałam o 10:30 i żyłam z nią normalnie, tzn rozmawiałam, coś tam jadłam i wypijałam kawę. Kolejne zdjęcie robiłam o 13:30. Trzecie o 18:30. Nie używałam filtrów do zdjęć, celowo są dokładnie takie, jak "wyjęłam" z aparatu. Zależało mi, żeby pokazać, jake efekty osiągnęłam tymi pomadkami, a nie żeby ładnie wyglądać.

Bell, Mat Liquid Lips


Kupiłam ją za 9,99 zł w biedronce na polecenie Anety. Producent obiecuje, że pomadka utrzyma się na ustach przez wiele godzin, nie rozmaże się a dodatkowo, mimo matowego wykończenia nawilży usta.

Nakłada się łatwo i równomiernie, zasycha w przeciągu półtorej minuty, wystarcza jedna warstwa. Pięknie pokrywa usta aksamitną warstwą i nie daje uczucia ściągnięcia.Nie gromadzi się w zakamarkach ust i całkiem ładnie się zjada. Bledną całe usta, a nie tylko ich środek., choć ten oczywiście ściera się najszybciej. Nie zostawiła śladów na filiżance kawy, ale na policzku Kazika już tak.  Prawdę mówiąc już po godzinie miałam ochotę poprawić usta. Ale na potrzeby eksperymentu powstrzymałam się. Jednak po osiemnastej już ciężko było się dopatrzeć jej śladów na ustach.



Wibo, Wibo x Katosu, Matte Liquid lipstic Omega


Kosztowała chyba 14,99 zł. Kolor oczarował mnie od razu. Pomadka również, jak poprzedniczka miała wytrzymać na ustach wiele godzin bez poprawek i czarować kolorem, a do tego niezwykle łatwo się rozprowadzać.

Na obietnicach z tym nakładaniem się skończyło. Dozownik jest mało precyzyjny, przy pierwszym użyciu miałam pomazane usta, ręce i wszystko w koło, kiedy próbowałam zamknąć kolor w konturze warg. Pigment radośnie spacerował po mojej twarzy a siedzący ze mną w samochodzie Teodor pokładał się ze śmiechu widząc, jak próbuję zapanować nad sytuacją. W kolejnej próbie poszło mi nieco lepiej, znacznie ograniczyłam ilość pomadki na aplikatorze i jakoś poszło. Jednak nie była to taka bajeczna przygoda jak z Bell. Wyraźnie widać, gdzie produktu jest więcej i zdecydowanie wymaga minimum dwóch warstw. Co i tak nie pozwoliło na osiągnięcie zamierzonego efektu. Pomadka zasycha dość szybko i gromadzi się w zagłębieniach warg. Zostawia ślady na filiżance i wszystkim z czym się spotka. Niestety, nieuważne muśnięcie ust, np. chusteczką z czasie wycierania nosa kończy się smugą na pół twarz. Zjada się wyjątkowo brzydko, zupełnie, jakby to co było na środku zostało wypchnięte do krawędzi ust generując jeszcze większe nierówności.



Revers Cosmetics, Show Matte, lakier do ust


Kosztował około 15 zł. Producent obiecuje, że produkt łączy w sobie trwałość pigmentów i głębię kolorów pomadki z matowym wykończeniem. Trwałość do sześciu godzin bez poprawek, a do tego brak lepkości i efektu wysuszonych ust.

Pomadka faktycznie została ze mną dość długo, po dwóch godzinach niewiele się zmieniło, ale sześciu godzin nie wytrzymała. Kolory są głębokie, nieco "plastikowe" ale mi osobiście odpowiadają. Pomadka bardzo łatwo się rozprowadza i już jedna warstwa dobrze kryje. Jeśli chodzi o moje oczekiwania zdecydowanie zbyt długo zasycha, trwa to kilka minut. Nie zostawia śladów na filiżance, ale brudzi przy pocałunku. Dość ładnie trzyma kontur.



M.A.C. Lipstic Retro Matte

Kosztuje około 85 zł. Producent wiele nie obiecuje, na stronie możemy przeczytać, że dzięki mojemu ulubionemu odcieniowi Ruby Woo firma stała się sławna, tej pomadki używa się nie tylko na wielu pokazach mody, ale uwielbiają ją też gwiazdy, Gwen Stefani czy Rihanna. Szminka jest połączeniem konsystencji i koloru - cokolwiek miałoby to hasło oznaczać. 

Nie będę udawać, kocham tę pomadkę, to dzięki niej zaczęłam malować usta na czerwono i to ona ma mój ukochany odcień. Jest to też jedyna pomadka klasyczna w tym zestawieniu. "Na mieście mówią, że Ruby fatalnie się nakłada, nie podzielam tej opinii, nakładam ją bezpośrednio na usta, często bez konturówki i uważam, że bardzo łatwo jest nią uzyskać odpowiedni kontur. Nigdy nie zastanawiałam się, jak często nanoszę poprawki, a w tym teście... wypadła średnio. Wcale nie trzyma się rewelacyjnie, po dwóch godzinach widać spore ubytki, a jak przyjrzeć się z bliska, zdecydowanie traci ostry kontur. Po ośmiu godzinach w zasadzie słabo ją widać. 



Podsumowując


Więcej nie kupię pomadki matowej od Wibo, to strata kasy, w tym przedziale cenowym zdecydowanie można trafić lepiej, zaskakująco wypada tu zarówno Bell, jak i Revers. W sumie ten ostatni obiektywnie patrząc teraz na zdjęcia muszę przyznać, że najlepiej. Moim ulubieńcem i tak pozostaje M.A.C. przez kolor, sentyment i wygląd naboju. To ostatnie to oczywiście żart. Ale prawda jest taka, że pomadka w tej formie jest znacznie bardziej wydajna, niż ta w płynie. Ale przy takiej różnicy cen w moim odczuciu powinna zostawić konkurencję daleko w tyle. Nie robi tego. Niestety.

8 komentarzy:

  1. Usta maluję od wielkiego święta. Ostatnio kupiła kilka, ale nie mogę trafić na swój kolor i produkt. Chętnie skorzystam z twoich wskazówek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że Revers wygląda najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaskakująco dobry wynik Reversu, mam coś od nich do ust, muszę się temu przyjrzeć bliżej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja usta maluję praktycznie tylko na imprezy, na co dzień skupiam się na oczach albo nakładam tylko jakiś transparentny błyszczyk. Fajny pomysł na test! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne porównanie. Lubię matowe pomadki, ale sporo z nich się bardzo szybko zjada, albo waży. Ostatnio wpadło mi w ręce parę kolorów od NeoNail i poza jednym kolorem jestem mocno zawiedziona - niesamowicie nietrwałe a jasny odcień nawet nie ma pełnego krycia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zmieniam pomadkę wówczas, gdy moja ulubiona znika z półek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja niestety nie lubię matowych pomadek - zmniejszają moje wąskie usta :-(

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne porównanie! Sama bardzo rzadko używamy kolorowych pomadek, ale przygotowane przez Ciebie zestawienie przeczytałam z zainteresowaniem.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger