Moje dzieci czytają same, plus pomysły na Dzień Dziecka

Pewnie gdyby nie książki byłabym minimalistką. Kocham czytać, wąchać, dotykać... Dzieci skutecznie zostały tą przypadłością zarażone. Kiedy parę dni temu Zet wrócił ze szkoły i odkrył, że przyszła paczka z nowymi książkami nawet nie wspomniał o komputerze, czy innym ekranie. Od razu zabrał się do lektury, a do niego chętnie przyłączyły się maluchy. Sama nie wiem, czy książki to prezent na dzień dziecka dla nich, czy dla mnie. Ale uwielbiam widzieć, że wsiąkają w ten magiczny literacki świat.




Kiedy słyszę od ludzi "Wow, jak Wy to robicie, że oni tak chętnie czytają?" nie bardzo wiem, co mam odpowiedzieć. Dzieci rodzą się ciekawe świata i tylko od nas zależy, jak podejdziemy do tego potencjału. Pamiętam, jak Michał czytał tygodniowemu Zygmuntowi Pratchetta. Wszyscy stukali się w głowy, dziś Zet sam chętnie sięga po tego autora, ale uwielbia też inne książki. Coraz częściej czyta też braciom, Tedowi nieomal codziennie, Kazikowi rzadziej, ale każdy z nich ma swoją całkiem potężną biblioteczkę i chętnie do niej sięga.

Najnowsze w rodzinie


Książki, które ostatnio zamówiłam, miały być niespodzianką i chyba udało mi się trafić, bo każdy z chłopców, bez pudła od razu chwycił to, co było mu przeznaczone. W paczce znalazły się nowe Pucie z myślą o Kaziku, który uczy się mówić, książka o zawodowcach wśród zwierząt, dla naszego domowego miłośnika wszelkich żyjątek, pełna ciekawostek książka o głupich porównaniach dla dociekliwego Zygmunta i rozwiewająca wiele wątpliwości książka o tym, co dzieje się na świecie, kiedy my śpimy dla całej załogi.

Zawodowcy w świecie zwierząt




Zaskoczyło mnie bardzo to, że właśnie ta książka zajęła ich najbardziej, Zet czytał ją Tedowi co i rusz sam popiskując z zaskoczenia. Czasem popiskiwał, bo Kazik próbował mu ją zabrać. Książka w bardzo obrazowy sposób charakteryzuje zwierzęta żyjące w różnych środowiskach. - Mamo, wiesz co? Skorpion jest asystentem neurochirurga! Słodkie, prawda? -oświecił mnie Zet, kiedy tylko Kazik pozwolił mu przekręcić stronę z papugorybą.Ted oczywiście zafiksował się na sawannie, choć usiłował ubłagać Zeta, żeby ten przeczytał mu całą książkę przed snem, na szczęście ten wykazał się zaskakującym rozsądkiem i zarządził, że czytanie odbędzie się w dwóch turach, bo do reszty też przecież trzeba zajrzeć! Książka pełna jest pięknych ilustracji zwierząt i trafnie dobranych im... zawodów. W dosłownie dwóch zdaniach dowiecie się kto jest górnikiem, ogrodnikiem, a kto sprząta na rafie koralowej. Cudowne jest to, że książka w zabawny sposób przekazuje dzieciom wartościową wiedzę, a "nadanie" zwierzętom  zawodów nie tylko je uczłowiecza, ale dzięki tym nietypowym skojarzeniom pozwala łatwiej przyswajać wiedzę. Nazwanie błazenka ochroniarzem znacznie ułatwia zapamiętanie, jaką rolę pełni on dla ukwiału. Chłopaków to absolutnie kupiło!
Książkę "Zawodowcy w świecie zwierząt" możecie kupić TUTAJ  w bardzo dobrej cenie, bo już za niespełna 32 zł.







100 głupich porównań dla bystrzaków




Reakcja Zygmunta, kiedy zobaczył tytuł książki dała mi namiastkę wyobrażenia, jak będzie brzmieć nasz dom, kiedy dojdziemy do etapu mutacji. Pisk na tonach tak wysokich, że okoliczne psy zaczęły wyć. Okazało się, że moje dziecko, jakimś cudem już słyszało o tej książce, mało tego, jest to absolutne must have! "OK"pomyślałam. Ale kiedy otworzyliśmy tą pozycję, oboje wsiąkliśmy, bo z jakiego inne źródła dowiedzielibyśmy się ile basenów olimpijskich ludzie wypełniliby w czasie doby? Albo czy największa ciężarówka na świecie mogłaby przewieźć wieloryba? No i czy na całym świecie hamburgery kosztują tyle samo? Powiem Wam, że sporo mnie kosztuje, żeby powstrzymywać się przed samodzielnym czytaniem tej książki, kiedy Zet jest w szkole. Czytamy ją na przemian. Zeta najbardziej, poza bardzo fajnie napisanym tekstem, pochłonęły ilustracje. Komiksowe z zabawnymi dymkami, są świetnym urozmaiceniem. Dla mnie ogromną wartością jest bardzo zgrabnie wykonane tłumaczenie, w którym dodano polskie realia. Pojawiają się polskie miasta, budowle. Serio, dawno nie widziałam tak dobrze zrobionego tłumaczenia i redakcji, brawo!
Tą wyjątkową książkę dla bystrzaków kupicie za niespełna 40 zł TUTAJ i znów powiem Wam, że warto, bo to jest potężna książka z wiedzą, którą nie tylko można zabłysnąć w towarzystwie, ale przydać się ona może w szkole.







Po ciemku, czyli co dzieje się w nocy




Polska autorka, Monika Utnik-Strugała, odkryła nocny świat, kiedy wstawała do swojej maleńkiej córeczki, to skłoniło ją do pewnych przemyśleń. - Mamo, a ja urodziłem się w nocy? - zaatakował mnie w kuchni Ted. -Tak prawie, a co? - odpowiedziałam lekko zaskoczona pytaniem. - A, bo Zygi mówi, że nie, a wszystkie fajne dzieci rodzą się w nocy! Po wyjaśnieniu, że 4 nad ranem to w zasadzie noc, okazało się, że czytają książkę. Dzięki tej lekturze dzieci poznają fascynujący nocny świat. Ten, który jest nam tak bliski, bo jest tuż pod bokiem, a jednocześnie tak obcy, bo tętni życiem, kiedy my śpimy. Ta lektura uświadamia dzieciom, że świeże bułeczki w sklepie pojawiają się przed śniadankiem dzięki dostawcy, który jeszcze po ciemku je tam przywozi, że rano cieszymy się czystymi ulicami dzięki ciężkiej pracy ludzi, którzy pracują na nocną zmianę. W nocy dzieje się też wiele w świecie zwierząt i na porodówkach, a dlaczego i gdzie jeszcze? Odsyłam Was do tej książki. Duży format i piękne wydanie zachęcają, by kupić ją na prezent, choćby na zbliżający się dzień dziecka. A że teraz możecie ją kupić z 20 procentowym rabatem TUTAJ, to nie traćcie czasu, bo warto!













Rodzina Pucia 




Jak Kazik widzi Pucia, to już wie, że będzie zabawa! Dlatego nasza kolekcja znów się powiększyła. Zabawy logopedyczne dla najmłodszych, to jedna z bardziej kreatywnych i rozwijających rzeczy, jakie można z roczniakiem zrobić. Zastanawiasz się: Ale o co chodzi? A no o "A kuku" "hop-hop" czy "kap-kap". Kazik uwielbia takie zabawy, więc Pucio z gestem i dźwiękiem wszedł do naszego stada bardzo gładko. A że książeczka ma spokojne, kontrastowe barwy i proste rysunki, to nie  przeładowuje mózgu maluszka niepotrzebnymi bodźcami. Podobnie zresztą w drugiej książeczce, gdzie dzieci uczą się odpowiadać na pytanie "Co robi Pucio?" I choć Kazio jeszcze nie jest w stanie skleić zdania wielokrotnie złożonego, które w pełni wyczerpywałoby temat, to nauczył się dzięki tej książce mówić "lala", wczoraj przyniósł mi ją otwartą na sikającym Puciu i ogłosił "pupu", osiągnęliśmy tak niebanalny sukces i "pupu" poszło do nocnika. Więc Pucio, masz u mnie punkt!
Powyżej macie aktywne linki, które przekierują Was prosto, do Puciowego świata.









Za możliwość poszerzania wiedzy, rozbudowywania biblioteczki i przeżywania niezwykłych przygód dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia.

5 komentarzy:

  1. Ciekawe czy Zuźka będzie lubiła czytać. Literki zna i lubi ale nie chce żebym jej czytała książki. Lubi za to wiersze przed snem, bez wiersza nie ma spania, ostatnio się zachwycała "świtezianką" a ja miałam nadzieję że ja znudzi i szybciej zaśnie 🙃 A Milan lubi książki, to jest typowy mól książkowy, im bardziej kolorowe tym smaczniejsze 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje dzieci uwielbiają książki, mają to zdecydowanie po mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O Puciu do tej pory słyszałam wiele dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdą z nich mamy, i każda mega spodobała się dzieciom!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacyjne propozycje książkowe, szczególnie podoba mi się "Po ciemku", Moi chłopcy też kochają książki, skutecznie ich zaraziłam moją pasją:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger