Okiem Żywiciela: Razem czy osobno?

Mężczyźni są z Marsa, a kobiety są z Wenus, a dzieci to w ogóle wypełzają co rano z najgłębszej Czarnej Dziury z najdalszego zakątka mrocznych wymiarów kosmosu. Oczywiście nie nasze, nasze są objawieniem i ostateczną słodkością, a z ich bąków robi się ambrozje. Tak?


pixabay/12019

No... powiedzmy.

Drużyna sportowa powinna być jak palce jednej ręki, gracze powinni się uzupełniać i współpracować i tak się ich dobiera żeby razem mogli zarówno głaskać jak i złożyć się w pięść i ostro przywalić. Ale z rodziną tak nie jest. Przynajmniej ja nie znam takiej rodziny i w sumie nie ma się co dziwić, bo rodzina w przeciwieństwie do drużyny piłkarskiej, nie ma setek milionów budżetu, trenera ani komfortu wymieniania zawodników, jeśli się nie sprawdzają. W sumie to rodzina jest zbieraniną ludzi, którzy mniej lub bardziej chętnie postanowili ją tworzyć lub zostali do niej siła wcieleni (kto nie słyszał od dziecka: "Ja się na świat nie prosiłem!!" niech pierwszy rzuci kamień).

Ostatnio chodzę z chłopcami na basen (Lato 2019 i sylwetka marzeń nadchodzę!!! No może zima 2025 i wchodzenie po schodach bez zawału serca - pełznę.) Przy okazji próbuję chłopców uczyć pływać/unosić się na wodzie. Jak idziemy we trzech to ciągle muszę być blisko Teodora na wypadek gdyby zgubił makaron, przestraszył się, itd ale oczywiście muszę też pilnować Zygmunta, bo co prawda radzi sobie trochę lepie,j ale Phelps z niego jeszcze nie jest, a poza tym według regulaminu jest pod moją opieką i jak chciałem iść z jednym na zjeżdżalnię to nie mogłem zostawić drugiego w basenie dla dzieci. Generalnie pożytek z takiego wyjścia był mizerny, a ja ciągle trenowałem zeza rozbieżnego żeby widzieć obu chłopców przez cały czas.

Teraz biorę raz jednego, a raz drugiego i efekt jest o niebo lepszy. Mogę się skupić na jednym, tłumaczyć, trzymać obydwoma rękoma i nie skręcać sobie przy tym karku w poszukiwaniu drugiego i poświęcić całą swoją uwagę, będąc przy tym spokojniejszy, a jest to ważne jeśli tłumaczysz komuś, że ma się odprężyć i dać unieść wodzie. To nie działa jeśli wywrzaskujesz to z szaleństwem w oczach, bo wiesz,że za 0,3 sekundy musisz być przy drugim dziecku. Poza tym jak wspomniałem, że Teodor zrobił dzisiaj duży postęp to przy następnym wyjściu na basen Zygmunt był dużo bardziej zaangażowany i bardzo chciał też dokonać jakiegoś przełomu.

Wnioski? Rodzina nie zawsze musi się trzymać kupą i wszędzie chodzić stadem. Czasem lepiej jest grać jeden na jednego. Czasem trzeba dobierać odpowiednich zawodników do pozycji. Marta jest świetna w rozmawianiu z dziećmi o codzienności, wie kto kogo lubi, kto co zrobił i kogo kopnął i nawet jak mocno. Za to podobno ja nauczyłem Zygmunta wiązać buty i dłużej wytrzymuję przy odrabianiu lekcji. Można powiedzieć, że Marta słucha, a ja gadam. Naszej rodzinie dobrze robi wydzielenie każdemu kawałka jego osobistej przestrzeni żeby mógł być na niej takim kosmitą na jakiego tylko ma ochotę.

6 komentarzy:

  1. Myślę, że to bardzo ważny temat i często mamy mają wyrzuty sumienia z tego powodu. Uważam, że czas sam na sam z każdym z członków rodziny jest bardzo ważny!

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas każde z nas jest inne zarówno pod względem charakteru, jak i podejścia do dzieci, wychowania. Jednak myślę że świetnie się uzupełniamy 😁

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze mądrego dobrze poczytać.Dotarło do mnie że można osobno i że to zdrowe.
    W sprawie stylu artykułu to jest...KAPITALNY!Uśmiałam się
    i jakbym to znała?
    SZACUN!

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto dostrzegać zalety rodziny jako całości i każdego z jej członków z osobna. To daje siłę kiedy jeśteśmy razem i wzmacnia w pojedynkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Staramy się celowo wynajdywać te własne przestrzenie, na indywidualne pasje, dwójkowe rozmowy, rodzinne zajęcia, czasem to kobiece wydania, kiedy indziej męskie, a wszystkoe prowadzą do lepszego poznania i zacieśniania więzi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale ładnie napisane! Czas spędzony razem jest ważny, ale dobrze, żeby każdy miał też własne pasje i czas dla siebie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger