Przetwory w maju cz 1 Mniszek lekarski

Jak Wasz powrót do rzeczywistości po majówce? U nas ciężko, bo dopiero w poniedziałek, po prawie miesięcznej przerwie Zet poszedł do szkoły, Ted opuścił lokal dzisiaj. Nie do uwierzenia, że daliśmy radę, chyba największy opór miałam ja :) Ale pora wracać do rzeczywistości, w końcu do wakacji zostały niecałe dwa miesiące, ogarniemy!



Zaczął się maj, a to dla mnie poza wyciągnięciem sukienek z dna szafy oznacza też wyciągnięcie słoików. Tak, tak w maju ruszamy z przetworami. Kiedyś wydawało mi się, że przecież wszystko można kupić, szkoda czasu na siedzenie przy garach. Teraz, kiedy mamy dzieci i piwnicę, i podwórko i czyste łąki i zarośla dookoła, robimy więcej przetworów. Podpowiem Wam, co można zamknąć w słoiku już w maju.

Miód majowy


Pierwszy raz robiliśmy go na próbę w zeszłym roku i już wiem, że trzeba nam go znacznie więcej. Miód majowy, to tak naprawdę nic innego, jak syrop przygotowany z kwiatów mniszka lekarskiego, zwanego też mleczem i cukru. Stanowi fajny i ciekawy w smaku substytut miodu pszczelego. Jest popularny w kuchni śląskiej, ale ma też fajne zastosowanie zdrowotne. Przede wszystkim miód majowy doskonale oczyszcza drogi żółciowe, wspomaga trawienie (pewnie dlatego tak go lubią na Śląsku, wiecie zrazy, rolady, modra kapusta ze skwarkami...). Miód majowy nadaje się też dla alergików (bez uczulenia na cytrusy), ma silne działanie przeciwwirusowe i przeciwbakteryjne. Zimą warto zjadać łyżeczkę profilaktycznie. Miód majowy lubi też nasza skóra, bo silnie detoksykuje, ale nie tylko ją, ten złoty syrop poleca się też osobą z kamicą nerkową i w chorobach układu moczowego.

Do dzieła!


Kwiatki zbieramy oczywiście jak najdalej od drogi. Najlepsze są te z pierwszej dekady maja, ale spokojnie można też zbierać je przez resztę miesiąca, potem nabierają goryczki. Na łowy najlepiej wybrać się w słoneczny dzień w południe, kiedy kwiatki są mocno rozwinięte, zbieramy same główki.  Po przyniesieniu do domu wysypujemy kwiatki na biały materiał, żeby wyłapać żyjątka ;)

Kwiatki mniszka (całe główki) cały duży litrowy słoik
1 kg cukru
sok wyciśnięty z jednej dużej cytryny
1 litr wody

Kwiatki wkładamy do garnka, zalewamy wodą i zagotowujemy, dodajemy cukier i gotujemy razekm około 30 minut na małym ogniu. Wyłączamy, dodajemy sok z cytryny i zostawiamy na 12-24 godziny w chłodnym miejscu. Po tym czasie odcedzamy i wstawiamy jeszcze na 2-3 godziny do gotowania bez przykrycia na małym ogniu pozwalamy się nieco zredukować i zgęstnieć, proponuję dobrze pilnować, żeby się nie przypaliło. Gorący miodek wlewamy do małych słoiczków i zakręcamy, odstawiamy do góry dnem. Przechowujemy w ciemnym chłodnym miejscu.


 


Wino z mniszka lekarskiego


To będzie mój debiut, więc dzielę się przepisem, który skomponowałam z kilku napotkanych w sieci i do którego dodałam dwa grosze, zapytajcie mnie zimą, jak wyszło ;)

Ponoć to wino ma brytyjskie korzenie, ma mieć piękny, jasnożółty kolor i niewiarygodny aromat wiosny. Lubię takie eksperymenty, więc w tym roku troszkę zrobimy.

Potrzebne są

2 litry płatków mniszka - będzie więcej skubania niż na miód, bo tam całe główki, a tu...
1kg cukru
drożdże winiarskie (stawiam na tokaj, tak na czuja)
3 litry wrzątku
sok z dwóch cytryn
2 pomarańcze
200 g rodzynek

Wino wymaga odrobiny cierpliwości. Najpierw skubiemy płatki, przekładamy je do dużego garnka, zalewamy 3 litrami wrzątku, nakrywamy szczelnie ściereczką i odstawiamy w ciemne miejsce na 3-4 dni. Po tym czasie przygotowujemy syrop cukrowy, litr wody należy przegotować i w gorącym rozpuścić kilogram cukru. Po przestudzeniu dolewamy syrop do płatków oraz sok z cytryny i obrane, rozdrobnione pomarańcze, dorzucamy też otartą skórkę z cytrusów, drożdże przygotować należy zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Całość zostawiamy w spokoju na około tydzień. Po tym czasie zlewamy przez gazę i odstawiamy na 2 dni, żeby ewentualni osad opadł. Wyklarowane wino wlewamy do butelek, na dno każdej wrzucamy kilka rodzynek. Wino będzie gotowe do picia za 6 miesięcy.




6 komentarzy:

  1. Wow! Nie wiedziałam, że to można jeść! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wina jeszcze nie robiłam, w tym roku pierwszy raz syrop i wyszedł cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  3. wlasnie dzisiaj zbierałam i będe robiła:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile zastosowań! Niesamowite jak wiele daje nam natura!

    OdpowiedzUsuń
  5. Marta, ale mnie zainspirowałaś!!! Nie znałam nawet tego syropy - jak tylko u mnie przestanie lać deszcz to wybiorę się na łąkę <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie wiedziałam, ze zrobienie miodu jest tak proste.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger