10 lat po ślubie weszliśmy w te same ciuchy! Rocznica

Parafrazując klasyka: "10 lat minęło, jak jeden dzień..." Matko, to prawie 1/3 mojego życia! 9 maja 2009 roku powiedzieliśmy sobie: "No dobra, jedziemy z tym życiem razem!" A potem poszło samo. Nie wiem, kiedy zleciał ten czas, ale to chyba dobrze, bo podobno w dobrym towarzystwie tak się dzieje. 





Zamiast podsumowań, postanowiliśmy zrobić tekst, w którym niezależnie od siebie odpowiedzieliśmy na te same pytania, nie są może one jakieś niezwykle zaskakujące, ale mam wrażenie, że odpowiedzi (obiecałam Michałowi, że nie będę przy nich majstrować) pokazują, jak różni jesteśmy, a jednocześnie jak wiele nas łączy.

Czym jest dla Ciebie małżeństwo?


Michał: Formalnością, a jeśli chodzi o związek to partnerstwem i współpracą.
Marta: W naszym przypadku małżeństwo to posiadanie sprzymierzeńca w nierównej walce z rzeczywistością. Fajny mąż to towarzysz do oglądania głupich komedii, strasznych seriali, ktoś, kto zawsze jest obok, czasem przytuli, czasem kopnie w zad, czasem strzeli focha. Małżeństwo to posiadanie pierwszego krytyka i najwierniejszego fana. Trochę jak z rodzeństwem. Jak jesteś chora i koleżanki Cię nie odwiedzą, bo nie chcą złapać ospy, to mąż nie ma wyjścia, musi Cię karmić, rozmawiać z Tobą. Po 10 latach stwierdzam, że małżeństwo jest fajne.

Czy byłaś/byłeś pewien, że to ta jedyna/ten jedyny?


Michał: Nigdy niczego nie można być w 100% pewnym, ale póki co idzie dobrze, jeszcze tylko weranda i Irasiad (taki inside joke)
Marta: A można być pewnym? Kiedy braliśmy ślub miałam 24 lata, kochałam Żywiciela, ale bałam się jak cholera, bo świadomość, że to na zawsze jest przerażająca. To chyba zdrowy objaw, taki strach. Podobno tylko idiota nie odczuwa strachu przed skokiem na bungee, a ślub to skok na główkę bez liny i uprzęży. Dziś wiem, że podjęłam dobrą decyzję.

Czy warto brać ślub i robić wesele?


Michał: Można, ale wcale nie trzeba, ślub nie powinien nic zmieniać, a wesele to tylko duża popijawa.
Marta: Jestem tradycjonalistką, więc tak, warto brać ślub. Wesele? Jeśli masz na zbyciu kilkadziesiąt tysięcy, to pewnie, że tak. To jedyna taka impreza w życiu. Ale dziś zrobiłabym mniejszą, a te 40 kawałków rozdysponowałabym inaczej.

Jedna rzecz, którą zapamiętałeś/zapamiętałaś z wesela?


Michał: Karetkę i gościa leżącego na parkiecie
Marta: Karetka na sygnale. O dziwo mój kolega przegiął z... kawą i miał migotanie komór. Po dwóch godzinach, postawiony na nogi w pobliskim szpitalu wrócił na imprezę.

Co zmieniło się między Wami przez tych 10 lat?


Michał: Jest łatwiej, szybciej i lepiej, coraz mniej udajemy przed sobą nawzajem, jesteśmy teamem.
Marta: Na naszych obrączkach jest wygrawerowane "Mamy tylko siebie, wielką mamy moc". Teraz mamy nie tylko siebie, mamy jeszcze troje dzieci i dwa kredyty hipoteczne. Ale wielka moc nam została. Nasza relacja dojrzała, mamy do siebie więcej dystansu, jesteśmy bardziej wyrozumiali, ale nie zestarzeliśmy się ;) bo my ciągle jesteśmy młodzi, czasem myślę, że jeszcze młodsi niż 10 lat temu.



Czy po ślubie jest łatwiej?


Michał: Nie, łatwiej jest z biegiem czasu jeśli obie strony tego chcą oczywiście.
Marta: Nie :D Tu dopiero zaczyna się robota, bo nie można już zawinąć się na pięcie i wyjść, ale to akurat dobrze, bo człowiek zmuszony jest do pracy, żeby to wszystko jakoś się układało. Ale, żeby nie było, że Was zniechęcam. Z czasem człowiek przestaje walczyć z wiatrakami, mniej przejmuje się pierdołami, uczy się rozmawiać i wtedy zaczyna być łatwiej. Przynajmniej mi jest, bo pozwoliłam sobie na szczęście.

Co do związku wnoszą dzieci?


Michał: Brud, smród i hałas ;) A tak bardziej serio to sprawiają, że nie masz czasu na nudę, rutynę i dłużej jesteś młody - oby się wszystko nie zesrało jak się wyprowadzą.
Marta: Jak mawiał mój bezdzietny kolega "Dzieci to smród, brud i hałas" (Wojtku, pozdrawiam Cię), dodałam bym jeszcze, że u nas wraz z chłopcami pojawiło się sporo śmiechu, tematów do rozmów i dwa wiadra miłości, nie tylko do potomstwa, ale też do partnera, który okazał się być świetnym, kochającym ojcem i wielkim wsparciem dla mnie.

Skąd wiesz, że możesz liczyć na partnera/partnerkę?


Michał: Sprawdziłem.
Marta: Bo nie raz udowodnił, że jest lepszą wersją Zawiszy Czarnego. Kiedy ponad 12 lat temu, chyba na 3 randce powiedział, że za 10 lat będziemy mieć troje dzieci i mały domek na wsi pomyślałam, że to jakiś świr i trzeba uciekać. A on słowa dotrzymał! Zawsze tak z nim jest, czasem to trochę przerażające, ale nie znam bardziej godnego zaufania człowieka.

Co lubicie robić  razem?

Michał: Rozmawiać, słuchać muzyki i tapetować sypialnię.
Marta: Spać, gadać, milczeć, spacerować, śmiać się, oglądać filmy o superbohaterach, jeść fajne rzeczy, patrzeć na dzieci (z bezpiecznej odległości), jeździć samochodem, jak on śpi, a ja prowadzę. Czasem siedzimy i marzymy, na co wydalibyśmy wygraną z Lotto, albo słuchamy Starego Dobrego Małżeństwa, myślę, że najbardziej lubimy być razem.

Napisz ulubione partnera a po przecinku swoje ulubione.


Ulubiony kolor

Michał: jej: szary jak Szelągowska i fioletowy, mój: zielony
Marta: szary i fiolet, jego - zielony

Ulubiony alkohol

Michał: jej: białe wino półwytrawne i gin z tonikiem, wódka i woda na myszach
Marta: białe wino półwytrawne, jego: whiskey i wódka

Czas dla siebie

Michał: jej: spędzanie czasu ze mną ;) ćwiczenia, czytanie, moje: chodzenie po lesie i czytanie
Marta: szycie, czytanie, spacery, jego: warsztat, czytanie, leżenie w wannie

Kuchnia

Michał: Jej to biała w prowansalskim stylu - dobra dobra - włoska mięsna albo texmex, moja: austrowęgierska
Marta: moja: włoska, jego: polska, azjatycka i sznycel wiedeński

Wymarzona podróż

Michał: marzy jej się podróż camperem po Europie, mi cały świat wszerz i wzdłuż w każdy możliwy sposób
Marta: Jego wymarzona podróż, stawiam na jakąś bezludną wyspę i wakacje w stylu Beara Grylsa, moja to Park Narodowy Tsavo w Kenii, ale Tajlandią też bym nie pogardziła

Gdzie będziecie mieszkać na emeryturze

Michał: Sąsiad obiecał zostawić Nam karton po telewizorze (taki wielki kupili),a chciałbym w górach nad jeziorem z którego wypływałaby rzeka.
Marta: To mamy ustalone. Sycylia, domek u podnóża wulkanu.

Pośmialiśmy się przy czytaniu, bo trochę się o sobie dowiedzieliśmy (ciche dni nadchodzą :)), jak widać, po dekadzie nadal można się nawzajem zaskakiwać ;) A teraz sorry, idziemy świętować <3



8 komentarzy:

  1. Fajny wpis :D My dopiero dwa lata po ślubie w sierpniu, więc chyba jeszcze za wcześnie na takie podsumowania,ale zapamiętam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawi z Was ludzie.
    I tacy....
    NIENORMALNI!
    Sciskam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale uroczy wpis! Taki sympatyczny. Chyba taki jak Wy :) gratulacje z powodu tych 10 lat razem i wszystkiego dobrego na dalszej drodze życia! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajny pozytywny wpis! Gratuluję :))) i życzę kolejnych wspaniałych lat razem!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wy się czegoś dowiedzieliście, a co ja mam powiedzieć :P Jeszcze raz najlepszego

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego dobrego na kolejne "dziesiątki"! U nas w tym roku dziewiąta rocznica;)

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas za tydzień 7 rocznica. Ale genialny pomysł z tymi zdjęciami w strojach ślubnych- my też nasze mamy i chyba to zmałpuję:D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger