Świat zmienia się po 30. Magiczny próg

Niby kobietom się lat nie liczy, ale okazuje się, że często, choć do metryki przyznajemy się niechętnie, to jednak w większości z nas pewne zmiany zachodzą przy okazji okrągłych urodzin. A może same sobie to wmawiamy? Trudno stwierdzić. Osobiście kończąc trzydzieści lat większych zmian nie odnotowałam, ale pół roku później nastąpiło maleńkie "pyk" i poczułam, że coś się zmieniło.


Free-Photos/pixabay

Ostatnio co prawda częściej bywamy na czterdziestych niż trzydziestych urodzinach, ale muszę napisać ten tekst teraz, kiedy nadal bliżej mi do tej niższej liczby. Pamiętam, jak zachwycałam się swoją sąsiadką w dzieciństwie, miała JUŻ trzydzieści lat a nadal była szczupła i atrakcyjna. Ćwierć wieku temu trzydziestka była kobietą stateczną z krótkimi uczesanymi przez fryzjera włosami i garsonce. A dziś?

Wyglądamy inaczej


Zajrzałam do swojej szafy. Nie ma tam żadnej garsonki. Mam koszulę w żyrafy, sweter w usta, koszulkę z catburgerem, bardzo krótkie spódnice, dziurawe jeansy... Chętnie podbieram Zetowi pomarańczową czapkę i... nie jestem w tym odosobniona. Wiele moich koleżanek nosi takie "niepoważne" ciuchy. Bo możemy, bo dziś trzydziestka wcale nie musi być stateczną panią, zresztą te są w mniejszości. Wiemy, jakie kroje służą naszej sylwetce i dopuszczamy do siebie, że baskinka, choćby nie wiem jakim hitem była, nie na każdym będzie wyglądać dobrze. Umiemy już wyłuskać w sklepach to, co podkreśli nasze atuty i ukryje mankamenty.

Nie spieszymy się


To znaczy ja się w sumie pospieszyłam, bo kiedy brałam ślub miałam 24 lata, mamą zostałam rok później.Byłam ewenementem wśród moich koleżanek. Wiele z nich nadal nie weszło w stały związek i wcale nie dlatego, że brak chętnych. Dziewczyny całkiem świadomie robią karierę, zwiedzają świat, szukają swojej drogi. Nie wykluczają założenia rodziny, ale dziś trzydziestokilkuletnia pierworódka nikogo nie dziwi, granica się przesunęła i mamy wybór, od czego chcemy zacząć.

Lubimy siebie


To "pyk", o którym pisałam powyżej to była taka nagła myśl, że w sumie to dobrze mi ze sobą. Nie wiem czemu naszło mnie to akurat wtedy, kiedy siedziałam w swoim mieszkaniu i robiłam dokładnie nic. Ale tak się właśnie stało. Jako nastolatki walczymy z pryszczami, w wieku dwudziestu kilku lat rozpoczynamy gonitwę na rynku pracy, szukamy swojej drogi i swojego miejsca na ziemi. Chcemy być atrakcyjne dla otoczenia, wyglądać profesjonalnie na rozmowach o pracę, zaczynamy wkręcać się w różne trendy i testować je na sobie, siłownia, pilates, a może zumba, do tego dieta wegańska, czy może dr Dąbrowskiej, albo białkowa? Nie ma czasu podrapać się po tyłku, świat stoi przed nami otworem, mamy tyle opcji, wszystkiego trzeba spróbować. Po trzydziestce ten pierwszy szał mija. Zaczynamy mieć odwagę mówić np. ja nie lubię ćwiczyć, lubię siedzieć na mojej kanapie, trudno, że to kiecka sprzed roku - lubię ją i dobrze w niej wyglądam. Mogłabym tak wymieniać długo. Sądzę, że to wynika z tego, że mamy już ustabilizowaną sytuację społeczną. Przyjaciele, partner akceptują nas i kochają, nie musimy już udawać, ani udowadniać. Zaczyna nam być dobrze w swoim ciele i życiu.

Mamy więcej odwagi


Wraz z pierwszymi zmarszczkami (daj Panie Boże od śmiechu) i siwymi włosami zaczynamy odkrywać, że już naprawdę nie będziemy młodsze. A życie wiadomo, mamy tylko jedno. Czemu więc nie rzucić znienawidzonej pracy i nie zostać instruktorką jogi, albo otworzyć własną firmę? Przecież za rok nie będzie łatwiej. Już nie czekamy na lepszy czas, zaczynamy brać swoje, bo do naszych głów dochodzi, że szczęśliwi i spełnieni ludzie są dokładnie tacy jak my, różnią się tylko tym, że się odważyli.Czas więc wziąć życie w swoje ręce. A jeśli się nie uda? Dlaczego ma się nie udać? Jeśli nie spróbujesz nigdy nie dowiesz się, jakby to było... Ryzykujemy i sięgamy po swoje.

Jesteśmy bardziej świadome


Powoli odkrywamy co nam służy, co nam się podoba, a co niekoniecznie. Umiemy już nie tylko rozsądnie komponować swoją dietę i garderobę, ale wiemy też np. co się sprawdza w łóżku. Robimy się bardziej zmysłowe, wiemy, jakie sytuacje potrafią nas rozgrzać i dążymy do nich. Nie wstydzimy się już tak bardzo swoich reakcji i potrzeb. Nasze życie seksualne jest w rozkwicie.

Znamy swoją wartość


Szefowa zbeształa Cię za banalny błąd, facet po spotkaniu się nie odezwał, a przyjaciółka wygarnęła Ci, że nie masz dla niej czasu? Dziesięć lat temu płakałabyś po nocach, rozpamiętywała cała sytuację i analizowała ją w każdą możliwą stronę ostatecznie dochodząc do wniosku, że jednak cała sytuacja jest spowodowana przez Ciebie. Dziś, może na chwilę się zatrzymasz i przemyślisz sprawę, ale o facecie pomyślisz, że to jego strata, szefowej albo dasz prawo do gorszego dnia, albo uznasz, że to typ, który musi się czepiać i akurat padło na Ciebie, a przyjaciółka? Wiadomo, zaraz dostanie okresu i hormony same się uspokoją. Nie szukamy na siłę winy w sobie, znamy swoją atrakcyjność, kompetencje zawodowe i wiemy, że dla bliskich umiemy zrobić wiele. Dopuszczamy do siebie, że nie wszystko od nas zależy i nie wpływa to na naszą samoocenę.

Dzisiejsze trzydziestki, to dawne dwudziestki, więc uśmiechnij się do siebie i korzystaj z życia. Masz tylko jedno.

6 komentarzy:

  1. Moje najwspanialsze lata przypadły na okres między trzydziestką a czterdziestką, najlepiej czułam się wtedy we własnej skórze, wiele się działo w moim życiu, a i witalność osiągnęła maksymalny poziom. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może coś w tym faktycznie jest ja zmieniłam się po 30 urodzinach myślę że na lepsze przynajmniej dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładne podsumowanie zmian po trzydziestce. :) troche mnie tylko zastanowił ten wątek z dietami. naprawdę przed 30tką tak dużo młodych kobiet stosuje diety? Nie jestem kompletnie w temacie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego co widzę, to właśnie odwaga i pewność siebie wraz z wiekiem mocno wzrasta. Aż boję się siebie po 40-tce!

    OdpowiedzUsuń
  5. W zasadzie to mega pocieszające informacje i komentarze - może poprawi mi się postrzeganie tego okresu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Karolina Borycka30 maja 2019 07:46

    Ja również w tej grupie. To bardzo fajny okres życiu. Fakt, z wiekiem człowiek staje się bardziej odważny. Mniej się tym wszystkim przejmuje.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger