Znów nie pojechałam pod Etnę

Przeczesywałam sobie spokojnie internety w poszukiwaniu inspiracji na lekki temat na bloga, bo ostatnio jakoś chodzą mi po głowie same ciężkie kalibry, a wiadomo, dziś piątunio i trzeba troszkę tyłeczki wyluzować. No więc tak chodzę sobie, czytam nagłówki i cichutko liczę, że w końcu synapsy zaskoczą, ale nie zaskakują. Za to z wielkim zainteresowaniem kliknęłam w kolejny artykuł z gatunku, jak zostać milionerem planując wydatki i MAM!


ciakumi81/pixabay


Jeśli liczycie, że powiem Wam jak w domowym zaciszu pomnożyć swój majątek, to oczywiście jesteście w błędzie, bo gdybym to wiedziała, to pisałabym do Was teraz z Wysp Kanaryjskich, a przynajmniej z podnóża Etny. A że siedzę w moim 4 metrowym biurze, które mąż urządził mi w garderobie, to mogę co najwyżej się z Wami pośmiać.

Pij domową kawę!


Krzyczy do mnie amerykański specjalista od finansów. A ja uśmiecham się do niego spod świeżo wydepilowanego wąsa, patrząc na mój kubek w kotki, w którym stygnie dolewka czarnej kawy. Oczywiście nie przyniosłam jej ze Satrbunia, ba nawet z Orlenu jej nie przyniosłam, tylko zaparzyłam w mojej kawiarce kupionej na wyprzedaży w Ikei. W zasadzie to o ile kawę z Orlenu jeszcze pamiętam, tak ta ze Starbuksa pozostaje legendą. Czarny proszek, który dziś zaparzyłam dostałam w prezencie od koleżanki. Sorry, ninjo finansów, taniej się nie da. A mogłam zaoszczędzić 2500 zł. Sic!

Matka Żywicielka

Woda bez plastiku


Ten sam ekspert odkrył dzbanki filtrujące, podobno można tak zaoszczędzić 720 zł rocznie. Dzbanka używamy od lat, nie jest to jednak najtańsze i najwygodniejsze z rozwiązań. Jesteśmy na etapie wybierania filtra odwróconej osmozy. Chyba muszę napisać maila do tego ekonomisty, zdaje się, że nie wszystko przemyślał.

Czytnik ebooków zamiast papieru


Książka kosztuje podobno 35 zł, moim zdaniem bardziej 40-60, no ale nie będę się kłócić, amerykańscy naukowcy wiedzą najlepiej. Plan oszczędzania zakłada, że tygodniowo kupimy (i przeczytamy) jedną książkę. U nas pewnie nazbiera się tego więcej, bo poza naszymi dorosłymi tytułami dochodzą jeszcze te czytane z dzieciakami i te,które Zet czyta sam, ale powiedzmy, że rozmawiamy o jednej osobie dorosłej. No więc zamiast kupować papierowe książki mam kupić czytnik i elektroniczne - połowę tańsze wersje ulubionych tytułów. Popatrzyłam na nasz zbiór książek czekających na lepsze czasy, tych kupionych, dostanych, wyszarpniętych z antykwariatów i promocji w hipermarkecie i uśmiechnęłam się. Nawet, jak dojdę do ostatniej pozycji, to jeszcze istnieją biblioteki i to uwaga - DARMOWE!  Nieźle co? Gorzej, że właśnie nie oszczędziłam 2000 zł!

Prysznic zamiast wanny


No i znowu dałam ciała... Już kiedyś nawet o tym wspominałam na blogu. Nie znoszę kąpać się w wannie. To jest dla mnie najgorsza kara na świecie. Nie lubię też basenów, jezior i innych takich. Po prostu nie cierpię, jak woda mnie otacza. Kocham stać pod prysznicem, na basenie włażę pod te dysze, co sprawiają, że skóra faluje i stoję tam, póki chłopaki nie stwierdzą, że mają dość. No i ten amerykański specjalista od finansów mówi, że właśnie przegapiłam swoją szansę na zaoszczędzenie 400 zł <facepalm>. Jak tak dalej pójdzie to nigdy nie będę siedzieć pod tą Etną!

Gotuj obiady w domu


A gdzie mam gotować? Na rondzie?! Znowu lipa... "Jest wiele prostych i zdrowych posiłków, które możesz przygotować we własnej kuchni, wydając przy tym ułamek kwoty, którą zapłacisz za podobne posiłki na mieście" - przekonuje mnie owy finansista. No co Ty nie powiesz, stary, chciałabym mu odpowiedzieć, ale nie usłyszy, na mojego bloga też pewnie nie zajrzy. Wiecie gdzie byśmy dziś byli, gdybyśmy naszą pięcioosobową rodzinę karmili na mieście? Tym razem nie zaoszczędziłam 4000 zł...

No i tak oto udało mi się nie wzbogacić o ponad 10 kawałków rocznie. Zmarnowałam moją szansę na Etnę jak nic. Cóż może w przyszłym roku, a może nie?

EDIT


Zapomniałabym, ta kawa przyjechała z Włoch, to może jednak trochę się liczy ;)

9 komentarzy:

  1. Hehe, do podobnych wniosków czasami dochodzę. Najbardziej uśmiałam się o dojeżdżaniu środkami publicznymi do pracy, po przeliczeniu wyszło że zaoszczędziłabym miesięcznie może 20 euro ale straciła jakieś 15 godzin.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny tekst! Czytałam jak najlepszą książkę przygodową! Szkoda, że to już koniec.
    A tak serio to... przykro mi, że takie oszczędzanie Ci nie wychodzi... chyba :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie każda zmiana się sprawdza, ale wprowadziłam ich sporo do naszego domu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie potrafię zrezygnować z papierowych ksiażek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja kocham ksiażki papierowe i nie potrafię ich zamienić na ebooki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabym wiedzieć gdzie ebooki są o połowę tańsze od papierowych, ja mam do tej pory inne doświadczenia mimo że papierowych już od lat nie kupuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hehehe dobry tekst :-)
    Muszę się zastanowić , gdzie ja powinnam być skoro cały czas gotuję w domu ,
    a kawy nie pijam ??
    Chyba już w kosmosie :-)))

    OdpowiedzUsuń
  8. W moim świecie króluje prysznic, woda filtrowana z kranu a bąbelki z syfonu. Jedzenie zabieram w pudęłkach na wynos, ale książek na cztnik nie zamienię

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja z pewnych rzeczy zrezygnowac nie umiem i nie zamierzam ;) Owszem oszczędzamy, ale nie na wszystkim - bo z życia też trzeba korzystać, a pieniądze są między innymi po to, by je wydawać. Dlatego choć na naszym koncie oszczędnościowym odkładamy co miesiąc jakieś nienaruszalne rezerwy - to i tak nie zamierzam rezygnować np. z jadania na mieście (bo sama przy garach stać nie znoszę i jak mam coś ugotować to trafia mnie szlag ;) )

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger