Złotousty Teodor
- Tata zapłaci - powiedział w sklepie Teodor. - Om ma gotówkę, mama nie ma, bo nie chodzi do pracy. - Jego słowa trochę nas rozbawiły, bo brak gotówki wynikał z tego, że nie wzięłam portfela. Niezrażony naszymi uśmiechami, Ted kontynuował swój wywód.
- To nie jest tak, że mama nie pracuje. Ona zajmuje się Kazikiem - mówiąc te słowa, jakby dla podkreślenia ich wagi odwrócił się do wózka i pogłaskał czule młodszego brata po policzku. - No bo wie Pani - zwrócił się do ekspedientki - mama karmi Kazika, więc nie może tak po prostu chodzić do pracy. Tata, go przecież nie nakarmi, nie ma mleka w cycochach. - staliśmy patrząc na niego oczami wielkimi, jak spodki. - No co dobrze mówię, prawda? - przytaknęliśmy niemo zbierając szczęki z podłogi.
Niezmiennie zaskakuje mnie logika, która skrywa się w tym małym człowieku. Jego wypowiedzi, aż błyszczą od pięknych metafor, poważnych słów i niesamowitych spostrzeżeń. Spacerujemy przez las, czekamy, aż Zygmunt przyjedzie ze szkoły, rozmawiamy trochę o zimie, trochę o obiedzie, trochę o tym, jak minął mu dzień. Z uśmiechem opowiedział mi jak kolorował babcię i dziadka w podręczniku. Trochę martwił się, że wierszyk mówi za szybko i za cicho. Generalnie dzień całkiem w porządku, bo był jego ulubiony kolega, który ostatnio trochę chorował, nikt też dziś nie napsocił. - Bo wiesz, czasem nawet Jaś i Jacek (tak, zmieniłam imiona) łobuzują - powiedział trochę zasmucony. - Jaś i Jacek?! - zapytałam z niedowierzaniem. Mój syn zatrzymał się zadarł głowę i spojrzał mi w oczy. Całkiem poważnym głosem przytaknął, a potem dodał - Wiesz, bo oni są tacy ładni tylko na zewnątrz, myślę, że w środku mają niekończącą się wojnę.
Niekiedy zdarza się, że siła jego argumentu jest tak wielka, że tam, gdzie byłam pewna swego zaczynam mieć wątpliwości. Teodor chodzi do logopedy, ma problem z literką "k", teraz pracują nad dźwiękiem "ki". - Mamo, jak wygląda literka "ki" chciałbym ją napisać dla Pani Małgosi - powiedział z nienacka. - Teoś "K" a potem "I". To są dwie literki - odpowiedziałam, przekonana, że znam nieźle alfabet. - Nie mamo! "KI" a nie "K" i "I"! JEDNA LITERA - odparł z przekonaniem Syn Średni, patrząc na mnie jak na niepiśmienną ignorantkę. Moja pewność siebie uleciała, dopiero słowa "kibelek" i "kiełbasa" go przekonały.
Czasem bywa, że nas zawstydza - Wiesz mamo, dziś jest mój ulubiony dzień w życiu - powiedział o 7:30 rano, kiedy zapinałam jego pas w samochodzie. - Teoś, fajnie, że dobrze zacząłeś dzień, ale jeszcze sporo dnia przed nami - odparłam bez zastanowienia. - Mamo, ale już wyszliśmy z domu, a Ty jeszcze nie krzyczałaś.
Zamurowało mnie, ale fakt faktem, że też zmotywowało, bo tego dnia nie krzyknęłam na nich nawet razu ;)
Dzieciaki mają w sobie wielką mądrość, czystość i niewinność. Ich nieumiejętność kłamania dla wielu dorosłych powinna być wzorem i drogowskazem. Bo przeglądając się w oczach naszych dzieci możemy zobaczyć nie tylko to, jak nas postrzegają, ale to jakimi ludźmi tak naprawdę jesteśmy. To w tych oczach zobaczymy, co powinniśmy w sobie poprawić.
Mądry chłopczyk 😀 zgadzam się że dzieci mają w sobie mnóstwo niewinności i szczerości, w której możemy przeglądać się jak w lustrze 😀
OdpowiedzUsuńJaki z niego mądry chłopak :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że docenia pracę kobiet :) may feminista!
OdpowiedzUsuńSuper chłopak - rezolutny :)
OdpowiedzUsuńRozumowanie dzieciaków jest urocze. Ja sama słuchając czasami zdań mojej córki (3 latki), jestem pod wrażeniem logiki i mądrości. My dorośli powinniśmy się czasami od nich uczyć :)
OdpowiedzUsuńDzieci są naprawdę mądre, a ich szczerość potrafi rozbawić do łez ;)
OdpowiedzUsuńDlatego zawsze sobie myślę, że warto się wsłuchiwać i czerpać z tego co mają do powiedzenia dzieci.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać jak moje maleństwo będzie już zachwycać nas takimi stwierdzeniami :)
OdpowiedzUsuńDzieci są niepowtarzalne, każde jest inne i wyjątkowe.
OdpowiedzUsuńOj, mnie też nasz syn nie raz zaskoczył.
dzieci są szczere do bólu! i to jest w nich piękne! klaudia j
OdpowiedzUsuń