Przekupstwo, jako metoda wychowawcza

Każdy z nas chciałby żyć w świecie, w którym dzieci robią same mądre i rozsądne rzeczy. Jedzą na śniadanie owsiankę, jedyne chipsy po jakie sięgają to te z jarmużu. Oczywiście ich hobby to muzyka poważna, która cichutko plumka w tle, kiedy one sprzątają w swoich pokojach, ewentualnie oddają się pasji poszerzania wiedzy w zakresie filozofii. Niestety, nie znam domu, w którym tak wyglądałby świat. Jak zachęcić Szarańczę do tego, żeby robiła to, co my chcemy?


Instagram/@matka_zywicielka

Zrób to, bo zabiorę Ci zabawkę!


Komputer, deser, nie pójdziesz do kolegi, na basen (niepotrzebne skreślić, właściwe dopisać). Wielu z nas (my również, a jakże!) popełnia ten sam błąd, niby wychowujemy dzieci bez przemocy, staramy się nie krzyczeć, itd., a jednak, co i rusz łapiemy się na tym, że grozimy naszym dzieciom. Oczywiście, staramy się tego nie robić, ale często zdarza się tak, że słowa same płyną z ust i karcimy się wewnętrznie słysząc te same frazesy, których obiecaliśmy sobie nigdy nie wypowiadać. No bo ile można siedzieć przy dwóch stronach lekcji, misce zupy, ile razy można prosić, żeby pokój został sprzątnięty, a klocki odłożone na miejsce. Sfrustrowani posuwamy się więc do gróźb, a tego nie lubimy, bo nie lubimy siebie w roli policjanta.

Oddychaj, tylko powoli, bo dostaniesz hiperwentylacji


Mój pierwszy krok do zmiany tego stanu był taki, że wyobraziłam sobie siebie podnoszącą głos i syczącą na dzieci. Zwizualizowałam swoją minę, z moją dość bogatą mimiką musiałam wyglądać naprawdę wrednie. Nie chcę, żeby chłopaki przywołując we wspomnieniach dzieciństwo widzieli taką matkę. Dlatego mój cel nr jeden był nie marszczyć się, w moim wieku, muszę już myśleć o zmarszczkach, a marszczenie jest tu jak uśmiech, nie opłaca się, więc weź dwa, a jeśli musisz to piętnaście głębokich wdechów, nim warkniesz na dziecko.

żródło


Skoro nie groźbą, to jak?


A no prośbą! Zasada jest taka, że posługujemy się tak zwanym pozytywnym wzmocnieniem. Kiedy tylko możesz chwal dziecko. Postawił buty z boku zamiast na środku? Brawo! Spuścił wodę po sobie, choć zwykle o tym zapomina? Chwal! Bez przypominania odłożył naczynia do zmywarki? Punkt dla niego! Łapiesz się za głowę? Przestań! Chwal za każdą, nawet najdrobniejszą rzecz. Dziecko (dorosły też), które jest wzmacniane, chwalone i doceniane, jest chętniejsze do współpracy, a przecież o to nam chodzi! Jeśli chcesz, żeby Młody Łotr sprzątnął pokój, powiedz "Proszę, poukładaj książki i zetrzyj kurz z półki, a potem zagramy razem w warcaby". Spróbuj, to działa.

Przejdźmy do meritum - przekupstwo


Oczywiście, że to brzydkie słowo, każdy z nas się nim brzydzi i... każdy po nie sięga. W końcu to silny oręż rodzicielstwa. Nie mówię tu o "zjedz fasolkę, to dostaniesz deserek" (niejadek to oddzielny temat), albo nie daj Panie "posprzątaj pokój to dostaniesz pięć złoty", bo takie przekupstwo nie wchodzi w grę. Mówię raczej o małych nagrodach, dodatkowej partyjce w Uno z dzieckiem, albo o przywileju wybrania przez nie filmu na piątkowy wieczór. Kiedyś już pisałam o SYSTEMACH MOTYWACYJNYCH zachęcam do kliknięcia w link, bo to był jeden z bardziej emocjonalnych tekstów, które napisałam, ale i jeden z lepszych.

 

A jakie są Wasze sposoby na ulepszenie świata?

8 komentarzy:

  1. Czasem i do takiej metody trzeba sięgnąć. Wszystko w granicach rozsądku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzadko, ale przyznaję, czasem mi się zdarza!;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba każdy rodzic czasem w bezsilności zastosuje szantaż, są sytuacje bez wyjścia ;) Jednak fakt jest taki, że warto uczyć się robić to jak najrzadziej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z tym, że lepiej próbować miło niż od razu z grubej rury groźbą. Aczkolwiek moim zdaniem czasem trzeba. U nas jest to słynne odliczanie do 3, z jasno ustalonymi konsekwencjami, co będzie, jeśli dziecko nie zaprzestanie jakiejś niszczycielskiej lub nieakceptowanej działalności. Zazwyczaj to dziala. Rzecz w tym, aby być konsekwentnym i nie rzucać groźbami nie do zrealizowania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdarza mi się zarówno przekupić, jak i krzyknąć. Nie jestem uosobieniem anielskiej cierpliwości - ale w sumie i tak mam jej więcej w stosunku do dzieci, niż do niektórych dorosłych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przekupstwo raczej nie, ale negocjacje owszem:)

    OdpowiedzUsuń
  7. I doceniam i wzmacniam pozytywnie i czasem stracę cierpliwość. A owsiankę to jemy w formie kakaowych ciasteczek. Frajda przy robieniu, duma, że robią same, a ja zadowolona, że zjadły ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger