Okiem Żywiciela: To Olej. Olej to? Czyli alchemia z łazienki

Pamiętacie ten stary suchar? Dzwoni blondynka do męża i mówi,że jej się coś pomarańczowego świeci na desce rozdzielczej samochodu. Opisuje kontrolkę mężowi, a On na to – to olej. No to olała to.


Matka Żywicielka

Mam w garażu olej do silnika samochodu, olej do kosiarki, olej do silnika piły spalinowej i biodegradowalny olej do łańcucha piły spalinowej. Smar miedziany, silikonowy, towot, wazelinę techniczną i oczywiście WD40. Konserwant do profili zamkniętych i każdego z tych specyfików używam zgodnie z przeznaczeniem, a w łazience używam kremu do rąk, pasty do zębów i szamponu. Oczywiście Marta wyposażyła mnie w krem do twarzy, do rąk, balsam do brody, olej arganowy, którego nie pamiętam do czego powinienem używać. Mam szampon do brody, do włosów, żel pod prysznic i jakieś takie białe coś co się nie pieni, a podobno używa się tego w wannie.

Co jest w łazience


Przyznaję się jeśli chodzi o chemię do użytku osobistego, to jestem całkowitym ignorantem. Mam wrażenie, że Marta jest jakimś łazienkowym Merlinem, który w niezliczonych probówkach ma jad traszki, oddech dziewicy, krew kruka łapaną w pełnię i wiele innych tajemniczych składników, magicznych eliksirów. Myślę, że ja w drogerii czuję się jeszcze bardziej zagubiony, niż Marta w Castoramie (tam przynajmniej mają kwiaty i świeczki, a w Rossmannie nie udało mi się namierzyć działu z wkrętami).

Szampon to?


Pamiętam, że kiedyś byłem zły, bo Marta kupiła jakiś tandetny szampon, który bardzo słabo się pienił, a okazało się,że to balsam i powinno się tego używać po kąpieli i to nie na głowie, a na reszcie ciała. Mój błąd.

Co to będzie


Co jakiś czas się zastanawiam, czy w pewnym momencie moja skóra się pokruszy i sczernieje, włosy odpadną i w ogóle skończę, jak zły naziol w Indiana Jones i poszukiwacze zaginionej Arki, a wtedy moja ukochana żona stwierdzi: „a nie mówiłam?” Byłoby głupio, całe szczęście samochód i piła spalinowa na razie działają.

5 komentarzy:

  1. Mnie to zawsze zastanawia, że mojemu mężowi wystarczy jedna buteleczka- w której jest jakieś cudo 3w1 szampon, żel pod prysznic i balsam jednocześnie, a ja oraz nasze dzieciaki mamy niezliczoną ilość szamponów, płynów, balsamów:D

    OdpowiedzUsuń
  2. No macie przerąbane, macie. Mój tata zaczął się już odnajdywać i nawet ostatnio, po któreś wyprzedaży w Rossmannie rzucił mi hasłem: "Jakbyś chciała kupić sobie tusz do rzęs, to z Eveline jest dobry, a jak rozświetlacz to weź z Rimmela", więc tam mama go ostro szkoli :D Co prawda jaja sobie robi i nie kuma po co tyle rzeczy do makijażu kobiecie, która nie maluje się regularnie, ale się stara i nawet zachęca mamę do kolejnych zakupów.

    Mój facet też nie do końca kuma, ale też zawsze zachęca, żebym sobie kupiła coś, co mi się podoba, więc tyle dobrego, że nie jesteśmy ograniczane w naszych wyborach :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem kobietą, a kiedyś na wakacje zamiast żelu pod prysznic wzięłam balsam. Zorientowałam się dopiero po powrocie do domu, choć wcześniej dostrzegłam, że jakoś słabo się pieni;)

    OdpowiedzUsuń
  4. My jeśli chodzi o chemię to przeszliśmy na kosmetyczny minimalizm, to samo z chemią gospodarczą. To co się w pracy nawdycham mi wystarczy. Zresztą balsamowanie się za życia jakoś mi nie leży 😉. A tak na marginesie zastanawiał się ktoś czemu są np. myjadła 3w1 dla mężczyzn a nie ma dla kobiet? Może to jest powodem tych zastawionych łazienek i wypchanych kosmetyczek?

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger