Za szkody wyrządzone przez dzieci zapłacisz własnym zdrowiem

Mamy w domu takie powiedzenie  "łokcie jak strzała, a łeb twardy, jak skała" tyczy się ono w całości naszych dzieci. Nie wiem z czego zrobione są ich niewielkie i pozornie delikatne ciałka, ale zderzenie z nimi zawsze jest bolesne. Skoro mamy piątek, a ostatnio nawet koniec tygodnia był poważny na blogu, to czas chyba wrócić do starej tradycji i rozluźnić nieco atmosferę.


Matka Żywicielka

Być może ten tekst wyda się Wam abstrakcyjny i okaże się, że moje doświadczenia są odosobnione, ale liczę po cichutku, że mnie pocieszycie jednak i napiszecie, że nie jestem jedyną posiniaczoną matką na świecie. I nie, nie myślcie sobie, że nasze dzieci są agresywne, wcale nie są, ale ich kończyny są zawsze w złym miejscu, a może to moja twarz?

Przemoc od małego


Są tu matki które karmią, albo karmiły piersią? Pozwólcie, że zacznę od Pierworodnego. Karmiłam go 9,5 miesiąca. Wtedy się rozchorowałam, w pracy był gorący okres, wolne nie wchodziło w grę, musiałam się szybko postawić na nogi, dostałam antybiotyk na trzy dni, nie można przy nim karmić. Luz. Zapas mleka w zamrażarce spokojnie załatwiał nam miesiąc bez cycka. Zet z mrożonkami został zapakowany i wywieziony do babci. Po tych trzech dniach wrócił, przystawiłam go do piersi, a on patrząc mi głęboko w oczy ugryzł mnie tak, że krew popłynęła mu z kącików ust. Koniec mlecznej drogi. Ted, kiedy jego uzębienie liczyło cztery sztuki tak radośnie zagryzał pierś, że nasza lekarka rodzinna dała mi skierowanie na szycie...

Matka jak bungee


Kazik nie gryzie mnie w czasie karmienia, ale ma takie hobby, że jak chce wejść na kanapę, to łapie mnie pazurkami za skórę na brzuchu i się podciąga, jeśli zapragnie zejść piętro niżej w czasie karmienia, łapie tymi małymi łapkami za skórę na piersi i się zsuwa. Ała, boli na samo wspomnienie.

Mały gryzoń


To, że nie gryzie w czasie karmienia, to nie znaczy, że wcale tego nie robi. Jeśli jestem zajęta, np obieraniem ziemniaków i zbyt długo nie biorę go na ręce, potrafi mnie ugryźć tam, gdzie sięga. Gdybym musiała rozebrać się publicznie, pewnie ludzie myśleliby, że mamy wyjątkowo udane życie seksualne. W końcu nie każdy ma ślady zębów na udach.

Biegnę Cię tulić!


Tu częściej obrywa Michał. Takie metrowe dziecko ma głowę na odpowiedniej wysokości, żeby przywalić ojcu w krocze, kiedy biegnie się z nim przywitać po powrocie do domu. Stary się zwija, a "łeb jak skała" myśli, że tatuś się przychylił, żeby oddać przytulaska. Zresztą legendą obrosło już, jak Teodor bawił się z babcią i udawali, że się boksują. Ted podnosił gardę i babcia też, więc młody... przywalił jej z dyni w brzuch, ot tak, w ramach zabawy, nie chciał jej uderzyć przecież.

Z limem z urlopu


Nikomu nie życzę tych spojrzeń w pracy, kiedy wracasz z urlopu z podbitym okiem. Co odważniejsi pytali, czy u nas wszystko dobrze. A to był efekt zabawy z synem. nie pamiętam już nawet, który mi to zrobił, ale wiem, że łaskotałam jakieś dziecko, po czym zobaczyłam gwiazdki przed oczami. Siniak pojawił się z sekundę... Zresztą dziś mój osobisty syn Pierworodny tak mi dawał buziaka w czoło, że wbił mi swoją brodę w oko... Kazik natomiast z upodobaniem tak macha głową,że co i rusz mam rozcięte usta po zabawie z nim.

Uszkodzenia sprzętów


Michał jeszcze w mieszkaniu zrobił dzieciom łóżko piętrowe, Zet jako starszy miał spać na górze. Wszedł na nie i zaczął podskakiwać z radości. Skakał tak skutecznie, że... wgniótł sufit. Płyta kartonowo - gipsowa nie wytrzymała z nim starcia. Nawet nie zauważył. Tą samą głową wyszczerbił też blat w kuchni, a Ted nie mieszcząc się w zakręcie zawalił w drzwi ich pokoju tak, że zrobił w nich dziurę, oczywiście nie zauważył.

Bezszelestni łowcy


Każde ich przejście po domu generuje mnóstwo hałasu, potrącone krzesło, kopnięta blacha do pieczenia, nadepnięta przypadkiem grająca zabawka, oczywiście zawsze wtedy, kiedy Kazik śpi. Chociaż ostatnio spaliśmy wszyscy prócz Zeta. 5:30 sobota, nagle słyszę rytmiczne "PIK!-PIK!-PIK!". Trochę mi zajęło nim mózg dopuścił do siebie informację, że to się dzieje naprawdę. Mamy taki zegarek z Ikei, jak go przekręcasz zaczyna świecić w różnych kolorach i zamiast godziny pokazywać temperaturę, minutnik i coś tam jeszcze. Przy każdym obrocie wydaje z siebie "pikanie" ale z natężeniem syreny strażackiej. Zet siedział sobie na podłodze w sypialni i jak gdyby nigdy nic bawił się zegarkiem.Wszyscy spali, więc się nudził.

Z nimi życie bywa bolesne, bez nich byłoby nudne i bądź tu mądry;) Dobrego weekendu.

8 komentarzy:

  1. Zachowania dzieci czasami przynoszą nam więcej szkody niż pożytku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje dzieci na szczęście nie gryzą, ale np młodszy syn ma irytujący zwyczaj skrobania mnie po skórze pazurkami kiedy zasypia.
    Kiedyś wchodząc z nim do biblioteki potknął się o próg i tak mnie podciął,że wyrżnęłam jak długa, a kolano miałam tak sine przez tydzień,że takiego siniaka w życiu nie widziałam. Gdyby nie puchowa kurtka na bank miałabym złamaną rękę, bo w nią też dobrze przygrzmociłam.
    Starszy z kolei, kiedy miał 2,5 roku zobaczył,że przysnęłam (byłam wtedy w ciąży) i chcąc mnie obudzić przywalił mi w twarz drewnianą kaczką na kiju. Guza na kości policzkowej nosiłam kilka tygodni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje dzieciaki na szczęście mnie nie podgryzały, ale czasem aby zwrócić moją uwagę krzyczały mi wprost do ucha, i to zazwyczaj wtedy, kiedy omawiałam sprawy zawodowej przez telefon, wrzask za pośrednictwem komórki docierał do całego biura. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas ostatnio ktoś oberwał tapetę w korytarzu, jak wiadomo nie ma winnych :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój syn podczas zabawy też nie raz mnie tak zdzielił, że siniak gotowy. Raz tak na mnie skoczył jak wróciłam do domu, że zbił mi okulary. Następnym razem nabił mi guza. Cóż dzieci i ich delikatność :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi na szczęście trafiło się w miarę delikatne dziecko;) Zobaczymy co będzie potem!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger