Mamo, czy Mikołaj istnieje?

Dokładnie za trzy tygodnie mikołajki. Na wszystkich możliwych blogach i portalach dla rodziców znajdziecie pomysły na prezenty dla dzieci. Niezależnie od wieku dziecka i zasobności portfela każdy jest w stanie znaleźć jakąś inspirację. No bo wiadomo, zarówno w mikołajki, jak i na gwiazdkę, to my musimy zadbać o to, żeby podarunki znalazły się w domu. Więc czy Mikołaj istnieje?


fot. archiwum prywatne


Jest taki sympatyczny koleś w Laponii, pracuje w wiosce Świętego Mikołaja, ma białą brodę, czerwone ubranko i robi "hohoho", jak mnie pamięć nie myli, to za dwa euro możesz zamówić taki filmik, gdzie Mikołaj zwraca się do Twojego dziecka personalnie. Ale czy on przyjdzie do Was 6. albo 24. grudnia? Bądźmy realistami - nie ma szans. Ale po co mówić o tym dzieciom?

Mikołaj, elfy i jednorożce


Dziecięcy świat jest kolorowy i pełen fantazji, których my dorośli możemy im tylko pozazdrościć, dlatego wściekam się, kiedy moje dziecko przychodzi do domu i mówi, że ktoś go wyśmiał, bo wierzy w Mikołaja. Niech wierzy, jak najdłużej. Niektórzy mają niewidzialnych przyjaciół, inni czekają na Wróżkę Zębuszkę, moje dzieci wierzą w Mikołaja i są przeze mnie utwierdzane w przekonaniu, że on istnieje i przychodzi do nich i innych dzieci na świecie.

Ale czemu on jest niesprawiedliwy?


Każdy z nas przychyliłby nieba swoim dzieciom. Wcale mnie nie dziwi, że zamożni kupują dzieciom na Święta rzeczy, o których marzą wszyscy ich rówieśnicy. Tylko w głowie kilkulatka to wygląda tak, że ten, którego na co dzień stać na wiele, nawet od Mikołaja dostaje lepsze prezenty. A on powinien być przecież sprawiedliwy. Każdy ośmiolatek chce mieć PS5 czy jakie tam teraz jest na czasie, ale nie każdy dostanie. Jak to rozegrać, żeby dziecku nie było przykro? Albo z drugiej strony, żeby za bardzo nie poczuło się wybrańcem losu i umiało stąpać twardo po ziemi wśród rówieśników?

Mikołaj, to ten koleś od drobiazgów


W naszym domu, kiedy po raz pierwszy padło pytanie o istnienie Mikołaja spontanicznie wymyśliliśmy taką opowieść i ona w pełni zaspokaja dziecięcy głód wiedzy.

Mikołaj przychodzi do wszystkich dzieci. Przynosi drobiazgi: resoraczka, przytulankę, drewniane klocki, albo breloczek. A reszta? Resztę kupują rodzice, dziadkowie i dalsza rodzina. Nie każdego stać na szaleństwa, czasem już sam karp i sałatka jarzynowa są takim wysiłkiem finansowym dla rodziny, że na prezenty po prostu ludzi nie stać. Ale dzieci mają ten przywilej życia nieco z boku naszych dorosłych problemów i dobrze. Dlatego nie dokładajmy im zmartwień, dlaczego Mikołaj potraktował kogoś lepiej niż kogoś innego.

Myślicie, że elfy w swojej fabryce umiałyby wyprodukować Hatchimals albo pierdzącego brokatem jednorożca? Myślę, że nie, ale uszycie sukienki dla ukochanej lalki czy zrobienie przypinki do plecaka z filcu brzmi całkiem rozsądnie, prawda?

I bonus dla tych co dobrnęli do końca. Tylko weźcie się nie obrażajcie. To taki "zakulis" z naszego domowego fotostudia :) Tak się kończą u nas pozowane zdjęcia :D Może z tego zrobić pocztówki na Święta?

fot. archiwum prywatne

12 komentarzy:

  1. Syn wierzy w Mikołaja, ale wie, że to bardziej tradycja niż fizyczna osoba, która w jedną noc objeżdża cały świat, aby rozdać wszystkim dzieciom prezenty. Syn wie, że to rodzice podrzucają Mikołajowi prezenty. A fotka na koniec idealnie wyglądałaby jako świąteczna pocztówka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas już córka wie, że Mikołaj to tylko symbol, że on jest, można go odwiedzić w Laponii, ale to rodzice odwalają całą robotę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas jakoś fakt, że prezenty mikołajkowe nie są od Mikołaja przyszedł naturalnie, a właściwie syn sam to wydedukował wtedy, jak odkrył, że pieniądze za zęba zostawia tata, a nie wróżka Zębuszka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieciaki szybko połapały się co i jak, ale chętnie podjęły grę w podtrzymanie tej tradycji. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś same pełnią funkcję Mikołaja i z przymrużeniem oka o niej mówią. :)

      Usuń
  5. Sama w Mikołaja wierzyłam chyba do 6 czy 8 roku życia, ale potem przyłapałam rodziców i koniec :D gorzej że dzieci wszystko dziś mogą wygooglować, bo są sprytniejsze niż ja kiedyś :P co zaś do prezentów, no to zawsze były drobiazgi i cieszę się że własnie tak się działo

    OdpowiedzUsuń
  6. W zasadzie to dość trudny temat a na dodatek trzeba w sprawę uwikłać... cały świat ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętam jak rodzice kazali nam iść umyć ręce, a w tym czasie wkładali prezenty pod choinkę, a my z siostrą patrzyłyśmy przez wywietrzniki w drzwiach od łazienki. Mimo iż wiedziałam, że to rodzice kupują prezenty a nie Mikołaj nie miałam nigdy żalu ani traumy, że mówili mi o Mikołaju ;) Taka fajna tradycja.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojaaa pocztówka dla dorosłych wygrywa! Jest super:)
    A co do tematu - moja siedmiolatka powiedziała ostatnio, że podejrzewa, że mikołajem są rodzice. Ale na razie tylko podejrzewa ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm, zastanowiłam się chwilę nad sprawiedliwością. Świat nie jest sprawiedliwy :( Każde dziecko ma marzenia, ale są one też inne, choćby ze względu na sytuację rodzinną. Gdy przeglądam profile rodzin ze Szlachetnej Paczki to uderzające jest, że dzieci marzą o nowej kurtce, butach. Jakie dziecko w takich zwyczajnych warunkach marzy o kurtce czy butach zamiast smartphona czy PS ileśtam? No właśnie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój starszy synek ma 3,5roku i wierzy w Mikołaja. Jego to bardzo cieszy. Tak samo jak prezent. Nawet jeśli jest to jakiś drobiazg. Młodszy ma niecałe 3 miesiące więc jeszcze nie rozumie :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger