Zajęcia dodatkowe kilkulatka

Kiedyś wydawało mi się, że jak uciekniemy na wieś, to ominie nas część szaleńczego pędu. Ale zderzyłam się z rzeczywistością. Umówienie dziecka z kolegami w tygodniu graniczy z cudem, bo przeciętny ośmiolatek jest bardziej zarobiony niż ja.

fot. pixabay/fancycrave1

Możliwości

W latach 90tych, kiedy ja byłam dzieckiem żyjącym na wsi, nie było opcji na zajęcia pozalekcyjne, wszyscy chodzili na SKS i chór szkolny, bo niczego innego nie było na miejscu. Nie miało żadnego znaczenia, że słuch mam jak operator młota pneumatycznego z 20 letnim stażem, a biegam, jak beznogi żółw pod górkę. Chodziłam na jedno i drugie, bo nie było nic innego. Rodzice pracowali w mieście, wracali późno, nie mieli auta i nie było możliwości, żebym chodziła na gitarę, angielski czy cokolwiek innego. Fizycznie nie miałby mnie kto tam zawieźć. Dziś jest inaczej, domów bez auta jest niewiele, na wsiach istnieją kluby, domy kultury, hale sportowe... Wszystkie te miejsca oferują zajęcia dodatkowe, często bezplatnie, z których chętnie wszyscy korzystają. Nie mam wątpliwości, że tym dzieciakom będzie łatwiej niż wielu moim rówieśnikom, bo dziś dziecko "wiejskie" od "miejskiego" nie różni się już niczym. Ubrania z sieciówek, zajęcia dodatkowe, kino, basen... to wszystko jest dostępne dla prawie wszystkich.

Zagrożenia

Przeglądając oferty okolicznych organizatorów zawsze jestem w szoku. Ileż dni musiałby mieć tydzień, żeby chodzić na wszystko? Kiedy Zygmunt próbuje umówić się z kolegą, często okazuje się, że od poniedziałku do piątku (a czasem i w sobotę) nie jest to możliwe, bo młody po szkole jedzie: na basen, na konie, pianino, piłkę, angielski, szachy, małego chemika, robotykę, zajęcia matematyczne i całe mnóstwo innych. Kiedy dzieciak w końcu dociera do domu o 19:20 próbuje jeszcze odrobić lekcje i zdrzemnąć się, bo następnego dnia trzeba pójść do szkoły. Mam świadomość, że rodzice zapisują dzieci na te zajęcia w dobrej wierze. W trosce o ich przyszłość. Jednak zajęte od poniedziałku do piątku, od 8:00 do 19:00 dzieci nie wiedzą co ze sobą począć, kiedy nikt im tego czasu nie organizuje. Dziecko musi mieć czas na zabawę swobodną, na nudę, to wtedy rodzą się najlepsze pomysły, wtedy budzi się kreatywność.

Zajęcia chłopców

Oczywiście to nie jest tak, że nasze dzieci wracają z placówek, siadają i snują rozważania o kreatywności. Wybraliśmy razem kilka zajęć dodatkowych, na które chodzą. Przyjęliśmy taką taktykę, że chłopaki powinni popróbować różnych rzeczy, żeby, kiedyś mogli świadomie wybrać co ich faktycznie kręci.

Latem, kiedy więcej czasu spędzamy aktywnie na dworze dzieciaki są dobodźcowane, więc nie ma potrzeby szukania dodatkowych rozrywek. Wystarczają nam spacery, trampolina, hulajnoga, ognisko na podwórku i chodzenie boso po trawie. Jesienią część rozrywek odpada, zapisujemy więc chłopców na zajęcia ruchowe pod dachem. Nie ma się co oszukiwać, mając troje dzieci w bardzo różnym wieku sami w domu nie jesteśmy w stanie zafundować im wystarczającej dawki ruchu.

Od ostatniej zimy chłopcy chodzą raz w tygodniu na jujitsu, znaleźliśmy takie zajęcia kilka domów od nas. Wychodzą spoceni i zadowoleni, chodzą tam chętnie, więc same plusy. Koszt też jest do zniesienia. Od października zapisaliśmy ich również na boks (bardziej gimnastyka z elementami boksu - wszyscy póki co mają proste nosy). W pobliskim Pomiechówku godzinne zajęcia raz w tygodniu są za darmo. Jedne i drugie zajęcia były naszym pomysłem, ale chłopakom się podobają  i pytają prawie codziennie czy dziś idą do Sensei, albo czy długo do boksu. Zależało nam na znalezieniu czegoś, co będzie wymagało od nich dyscypliny i pozwoli im się wyżyć. W najbliższym czasie zaczną też naukę pływania. Sama nie umiem pływać, ale mam świadomość, że ruch w wodzie ma świetny wpływ zarówno na rozwój fizyczny, jak i psychiczny dziecka. Lekcje raz w tygodniu po 50 min dla dwójki dzieci to koszt około 80 zł.

Zygmunt chodzi też na TUS, który ułatwia mu odnalezienie swojego miejsca w grupie rówieśniczej. Mieliśmy przygodę z robotyką, jednak ta, choć bardzo fajna, wymagała od nas dużej gimnastyki organizacyjnej i sporego wysiłku finansowego, bo niezależnie od obecności Zeta musieliśmy za nią płacić. W drugim semestrze pierwszej klasy uczył się hiszpańskiego, ale się zbuntował, nie cisnęliśmy więc i nauka została zawieszona.

Co tu robić?

Chłopaki mają zajęte dwa - trzy popołudnia, a co w pozostałe? Różnie. Czasem idziemy na spacer, innym razem pieczemy chleb, czytamy razem i osobno, gotujemy, gadamy, gramy w planszówki, oglądamy bajki pogryzając popcorn, budujemy z klocków, a często każdy idzie do swoich zajęć. Wtedy powstają najlepsze twierdze z koców, miecze obusieczne z kija i tarcze z poduszek, bywa, że najlepszą zabawą jest skakanie po kałużach, albo teatrzyk cieni przy lampce z biurka. W końcu od tego jest dzieciństwo.

12 komentarzy:

  1. Boks i jujitsu, fajnie, mają gdzie się wyżyć. Zuźce też by się coś przydało podobnego bo u nas w domu nikt nie nadąża za jej energią i pomysłami.
    Ja z Zuźką chodziłam na basen dopóki nie pojawił się Milan, od 4 lat pewnie znowu pójdzie, bo będzie mogła sama być w wodzie. Z Milanem pewnie też pójdę na wiosnę. W sobotę jak szłam na jogę to Zuźka stwierdziła że ona też chce. Oczywiście powiedziałam jej że jest jeszcze za mała (lekcje dla dzieci są od 4 lub 5 lat) ale jakoś sobie nie wyobrażam Zuźki leżącej 15 min w pozycji relaksacyjnej 😂.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś, jak łudziłam się, że sama będę uprawiać jakiś sport, znalazłam jogę dla kobiet z dzieckiem, już raczkujące bąki mogły chodzić na zajęcia ogólnorozwojpwe z elementami jogi. Pewnie nie trwają 20 minut w kwiecie lotosu :D

      Usuń
  2. My w tym roku zaczynamy zajęcia karate z córką i kontynuujemy szermierkę z synem. Ale do tego dojdzie nam robotyka - trzymiesięczne zajęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta robotyka to super sprawa, tylko mnie pokonało, jak Zet przez miesiąc nie był ani razu i dostałam rachunek za rezerwację miejsca wysokości prawie 200 zł...

      Usuń
  3. Wszystko jeszcze przede mną. Takie rozterki też będą mnie czekać, ale tak jak napisałaś na końcu dzieciństwo to też ta beztroska, którą można zatracić przy wielu, wielu zajęciach dodatkowych.

    www.kingakosciak.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, żeby znaleźć złoty środek, jestem pewna, że to Ci się uda ;)

      Usuń
  4. U nas były już różne zajęcia dodatkowe. A w tym roku taniec i robotyka córka ma dodatkowo w przedszkolu, a młodszy syn szachy i pianino, starszy basen i informatyka :) Każdy wybrał to co chciał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to chyba o to chodzi, żeby dzieciaki miały z tego fun

      Usuń
  5. Syn dwa razy w tygodniu chodzi na piłkę. Lubinte zajęcia i sam je wybrał. Do tego dochodzą zajęcia z logopedą. Nie mam sumienia wypelniac mu dnia po przedszkolu do ostatniej minuty. Dziecko musi mieć czas na odpoczynek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w pełni, nawet bezmyślne (pozornie) mpatrzenie w sufit ma sens.

      Usuń
  6. Teraz jest duży wybór ciekawych zajęć dodatkowych, warto jednak wszystko dobrze przemyśleć i omówić temat z dzieckiem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, trzeba znaleźć złoty środek, żeby z rozpędu nie zacząć realizować własnych marzeń...

      Usuń

Copyright © 2014 Matka Żywicielka , Blogger